Ciocia żony po przejściu na emeryturę kupiła pierwszy laptop wyłącznie dla siebie - wcześniej komputerem domowym "opiekował się" syn lub któryś z wnuków, a w pracy "pan informatyk".
Młody dokonał pierwszego uruchomienia, instalacji potrzebnych programów itp. Kilka dni później odbieram telefon:
- Trzosneczku, mówi ciocia Monika. Maćka nie ma w domu a coś dziwnego dzieje się z komputerem, a Tomeczek (wnuk) jest w szkole...
- A co konkretnie się dzieje?
- Zamiast normalnie się włączyć ma niebieski ekran i jakiś napis...
- Może coś w rodzaju "trwa aktualizacja, nie wyłączaj komputera"
- Tak! Podobnie! I jakieś cyferki były. Już działa normalnie, ale czy to coś złego?
- Nie. Po prostu co jakiś czas komputer musi pościągać takie specjalne pliki od producenta. Dlatego to sie nazywa "aktualizacja".
- Ale jakiej konkretnie pliki.
- Różne - robie się trochę niecierpliwy bo mam pilne załatwienie - jak ciocia znajdzie "dziennik aktualizacji" to tam każdy jest opisany.
- A gdzie to jest?
- Nie pamiętam dokładanie, ale jak Tomek wróci, ze szkoły to na pewno znajdzie - z małymi wyrzutami sumienia ceduję kłopot na ciocinego wnuka.
Wieczorem odbieram kolejny telefon od ciotki:
- Ty wiesz co - ton zdradza najwyższa bulwersację - Tomeczek znalazł mi ten "dziennik" i wiesz co tam napisali?!? Że jedna z tych aktualizacji "Usunęła krytyczny błąd".... "Krytyczny błąd"! Czy ja dobrze rozumiem, że sprzedali mi komputer z błędem?!? Wadliwy produkt mi sprzedali!!!
- Ciocia się nie denerwuje. To tylko takie określenie informatyczne. Ja się na tym dobrze nie znam ale jak ciocia zadzwoni do Mateusza (jej starszy wnuk), to on wszystko wytłumaczy..
Młody dokonał pierwszego uruchomienia, instalacji potrzebnych programów itp. Kilka dni później odbieram telefon:
- Trzosneczku, mówi ciocia Monika. Maćka nie ma w domu a coś dziwnego dzieje się z komputerem, a Tomeczek (wnuk) jest w szkole...
- A co konkretnie się dzieje?
- Zamiast normalnie się włączyć ma niebieski ekran i jakiś napis...
- Może coś w rodzaju "trwa aktualizacja, nie wyłączaj komputera"
- Tak! Podobnie! I jakieś cyferki były. Już działa normalnie, ale czy to coś złego?
- Nie. Po prostu co jakiś czas komputer musi pościągać takie specjalne pliki od producenta. Dlatego to sie nazywa "aktualizacja".
- Ale jakiej konkretnie pliki.
- Różne - robie się trochę niecierpliwy bo mam pilne załatwienie - jak ciocia znajdzie "dziennik aktualizacji" to tam każdy jest opisany.
- A gdzie to jest?
- Nie pamiętam dokładanie, ale jak Tomek wróci, ze szkoły to na pewno znajdzie - z małymi wyrzutami sumienia ceduję kłopot na ciocinego wnuka.
Wieczorem odbieram kolejny telefon od ciotki:
- Ty wiesz co - ton zdradza najwyższa bulwersację - Tomeczek znalazł mi ten "dziennik" i wiesz co tam napisali?!? Że jedna z tych aktualizacji "Usunęła krytyczny błąd".... "Krytyczny błąd"! Czy ja dobrze rozumiem, że sprzedali mi komputer z błędem?!? Wadliwy produkt mi sprzedali!!!
- Ciocia się nie denerwuje. To tylko takie określenie informatyczne. Ja się na tym dobrze nie znam ale jak ciocia zadzwoni do Mateusza (jej starszy wnuk), to on wszystko wytłumaczy..