Zasłyszane od kumpla, pewnie urban legend, ale ja nie znałem :P
Odbył się kiedyś mecz, drużyna gości była jakaś ze Śląska, więc przyjechali też kibole-Hanysy
Miejscowe, wesołe chłopaki postanowili wytłumaczyć ukrytej opcji niemieckiej, że są niemile widziani, więc ganiali się z nimi po mieście.
Jeden z gości schronił się w jakimś markecie. Schował szalik, przewrócił kurtkę na lewą stronę i stanął w kolejce udając głupka.
Pościg wpadł za nim, ale zgubił trop. Zaczęli chodzić po sklepie, szukać go, wreszcie wypatrzyli – niby podobny, ale na pewno?
Lać po ryju niewinnego nie wypada, podeszli więc zrobić wywiad.
[Kibole] Skąd jesteś?
[Hanys] (wymawiając BARDZO starannie) Z Łodzi…
[Kibole] A gdzie twój szalik?
[Hanys z Łodzi] Ni mom…
Kurtyna
Odbył się kiedyś mecz, drużyna gości była jakaś ze Śląska, więc przyjechali też kibole-Hanysy
Miejscowe, wesołe chłopaki postanowili wytłumaczyć ukrytej opcji niemieckiej, że są niemile widziani, więc ganiali się z nimi po mieście.
Jeden z gości schronił się w jakimś markecie. Schował szalik, przewrócił kurtkę na lewą stronę i stanął w kolejce udając głupka.
Pościg wpadł za nim, ale zgubił trop. Zaczęli chodzić po sklepie, szukać go, wreszcie wypatrzyli – niby podobny, ale na pewno?
Lać po ryju niewinnego nie wypada, podeszli więc zrobić wywiad.
[Kibole] Skąd jesteś?
[Hanys] (wymawiając BARDZO starannie) Z Łodzi…
[Kibole] A gdzie twój szalik?
[Hanys z Łodzi] Ni mom…
Kurtyna
--