Każdy widział to masę razy. Ja np pamiętam to:
Warszawa, lata początek lat 70-tych, autobus 115, okolice Dworca Wschodniego, zimowa, mroźna noc.
Zatrzymuje się nie na przystanku. Nieliczni pasażerowie patrzą, na środku drogi jeden gostek okłada pięściami leżącą ofiarę. Grupka kibiców pod murem kamienicy patrzy na tę scenkę ze znudzeniem. Jeden z obserwatorów zaciąga się po raz ostatni, kiepuje peta i idzie z interwencją. Ciągnie za łeb napastnika a ten trzyma się maryśki oprawianego pacjenta, ściąga mu ją aż do ramion, świecą gołe plecy. Chwilowy opór zostaje pokonany i goście są odholowani po ziemi. Pod spodem ukazuje się lekko zmaltretowana kobitka. Z trudem wstaje i chwiejnym krokiem schodzi z drogi. Ruszamy dalej.
--
"Poszerzaj swoje horyzonty- wyburz dom z naprzeciwka."