W zeszłym tygodniu, w poniedziałek zamówiłem sobie łóżko w salonie Abra Meble w Tarnowie. Umówiłem się na odbiór we wtorek 29 lipca. Tego dnia zdążyłem wynieść z pokoju wszystko, co przeszkadzało i już szykowałem się do wyniesienia starego łóżka, gdy postanowiłem zadzwonić do salonu i zapytać, kiedy będzie dostawa. Pani z Abry stwierdziła z przykrością, że łóżka jeszcze nie ma i najprawdopodobniej będzie w piątek. Pytam, dlaczego nie poinformowała mnie o tym telefonicznie, oszczędziłaby mi roboty, a i mogłem już się pozbyć łóżka i musiałbym do piątku spać na dmuchanym materacu. Przeprosiny etc. Dziś dzwonię na infolinię - kilkuminutowa litania gorzkich żali do słuchawki, że łóżko, że w Tarnowie, że nie dzwonicie etc. Po wysłuchaniu mojej tyrady słyszę od kobiety:
"-Ale pan się dodzwonił do Agata Meble...
-Aha, to przepraszam, do usłyszenia."
"-Ale pan się dodzwonił do Agata Meble...
-Aha, to przepraszam, do usłyszenia."