Moje top 10 gniotów uznawanych za świetne lub kultowe filmy:
1. Angielski pacjent - głupie i nudne
2. Nocna straż - wyjątkowe g..wno
3. Aviator - nudne i płytkie
4. wszystkie filmy z Nicolasem Cage, poza Dzikością Serca
5. Natural Born Killers - bezsensowna apoteoza przemocy
6. Skazani na Shawshank - film do kotleta
7. Dom zły - przerost formy nad treścią
8. Lśnienie - przereklamowane, oprócz roli JN nic ciekawego
9. Clockwork Orange - film pomyłka
10. Mroczny Rycerz - idealny dla gimnazjalistów

To Twoje oficjalne stanowisko?

Tak!
Zapraszam do kłótni oraz podawania swoich typów.

Ok.
1 - 10: polskie filmy ostatniej piętnastolatki.

Hmmm... chyba się nie rozumiemy, albo ktoś Lejdis albo Testosteron uznał za film świetny lub kultowy.

Anyway wyłączyłbym z tej listy: Psy cz.1, Symetrię oraz Wesele.

Tak to skomentuję:

https://www.youtube.com/watch?v=W3gzfUWfPWE

Akurat "Psy" to durny film gdzie próbowano stworzyć "hamerykańską" sensację w polskich warunkach wrzucając tyle "k@rwa" ile można, co niestety zaszufladkowało takiego świetnego aktora jak Linda (a zobacz np. "Tato") do kina akcji właśnie.

Nie zgodzę się - Psy to przenikliwy komentarz do rzeczywistości pookrągłostołowej.

Top 10 nie znajdę ale:

Wojna polsko-ruska. Jeden z tych filmów które nie mają sensu ale spora część widzów go dopisuje, robią to po to żeby pokazać jacy są wrażliwi na sztukę, za to nikt nie potrafi uzasadnić swojego zachwytu. Koronny argument fanów to "jesteś za młody/zbyt niedojrzały żeby go zrozumieć.

Nie podoba mi się też nadmierny szum wokół Incepcji, nie uważam go za gniota ale za mocno przereklamowany, dobre efekty specjalne i gra aktorska to za mało.

Tak- wszystkie polskie filmy ostatnich lat z naciskiem na komedie.
Nie ma co sobie zawracać głowy, tam jest pustka i plastik. Nawet zbierające recenzję "dobrych" Wesele- nie zrobił na mnie wrażenia, Koterski- nie jestem w stanie wytrzymać 10 minut. Itd, itd.
Poza tym- tu pewnie wielu się narażę, ale niejaki "Rejs" uznawany jest za kultowy.
Próbowałem go kilka razy oglądać, jak wchodził na ekrany, po latach w tv, nawet na płytce- nie bawi mnie, nie ma w nim nic, co by mnie zaciekawiło, choć jestem z lat sześćdziesiątych i powinien do mnie przemawiać- nie przemawia. A tak lubię Himilsbacha.
Jedyny film który lubię z Polskich- to Rękopis znaleziony w Saragossie.

Z zagranicznych.
Oglądam ich dużo. Ale.Incepcja- można ziewać. Oszukana z AJ- tak przewidywalny, że aż nudny. Oliver Twist Polańskiego- porażka. Czasami się zastanawiam- dla kogo oni robią te filmy?? Albo ja mam coś pod sufitem, że trudno mnie zadowolić?

ja dorzucam tylko jeden tytuł.

Godfather

Ojciec Chrzestny
Cassablanca

The departed
Inception
2001: Odyseja kosmiczna
Apocalypse now

takie pierwsze z brzegu mi się nasunęły, byłoby pewnie więcej

Pulp Fiction - 100 minut p.. lenia o niewiadomo czym, i jeszcze Ci sie kaza tym zachwycac...

AH TE ARGUMENTY

Na kilka przykładów wspomnianych w całości wątku miałabym krótką ripostę; często ludziom nie podoba się to, czego nie rozumieją, do czego brakuje im poczucia humoru albo wyobraźni.

Ale mnie tu wcale nie ma...

Nie jest tak do końca. Jeden woli jaguara, inny golfa, jeden horrory- jeszcze inny romanse.
Ale nie w tym rzecz.
Ktoś, kto lubi Monthy Pythona- może się nie śmiać z kabaretu mumio.
A co świadczy- że film jest wielki, ważny, że trzeba "go rozumieć"? To że dostał 3 Oscary- znaczy że dobry? Krytyka napisała że mądry inaczej- ta opinia jest istotna i wiążąca dla wszystkich?
Wiele szeptanych reklam, artykułów, muzyki granej w radiu- powstaje za kasę dystrybutorów. To świadczy o tym, że utwór A grany 300 razy lepszy jest od utwory B granego 14 razy?
Nie.

równie dobrze mozna powiedziec, ze niektorym brakuje obeznania z filmem, zeby dostrzec mialkosc i wtornikowosc danej produkcji Nam wszystkim czegos brakuje, niestety. Ja tez sie w paru punktach nie zgadzam z autorem watku, ale ze wzgledu na subiektywny charakter tej listy nie czuje potrzeby ripostowania.

Akurat 60 sekund z JOLIE i cagem mi się podobało
Avatar ma sens tylko w 3D
Mroczny rycerz za samą grę Ledgera jest zajebisty

Nie przesadzalabym z tym Nicolasem Cage'em, "Bringing out the dead" bylo naprawde dobre

Dzikość serca Też

Angielski pacjent, Skazani na Shawshank - zgadzam się całkowicie, zwłaszcza, że ten drugi regularnie zajmuje PIERWSZE miejsce w liście NAJ filmów [?!?]

Cokolwiek Tarantino, poza Basterdami

Przeintelektualizowane a w rezultacie nudne - dla mnie, oczywiście.

Titanic

I poza tym jeszcze "Sami swoi" - nuda i do tego jak w większości polskich filmów trzeba się z całej siły koncentrować, żeby w ogóle jakieś słowa zrozumieć.
Sporo filmów skrytykowanych powyżej bardzo lubię [zwłaszcza "Skazani na.." i "Nocną straż" ], ale najmocniej zastanawia mnie nazwanie Tarantino przeintelektualizowanym - lubię jego filmy właśnie dla tego, że nie są intelektualne i nie muszę się przy nich wzruszać ani wysilać.

:miss_cappuccino

To może dlatego mnie irytują, bo szukam w nich głębi i nie mogę znaleźć

Leeroy, ja tu kompletnie nie myślę o gustach. Mam swoje zdanie na temat pewnych kapel muzycznych, na temat pewnego rodzaju filmów, ale mimo to, nigdy nie nazwałabym ich gniotami.
Po prostu podejście "nie lubię, nie rozumiem, to znaczy, że to ssący gniot" trąci mi impertynizmem, a na ów mam uczulenie.

'Piękny umysł' i 'Good Will Hunting' (nie pamiętam polskiego tytułu) - bardziej irytujące, wręcz głupie gdy się cokolwiek wie o matematyce. A same historyjki strasznie ckliwe, pompatyczne a zarazem jakby z szablonu cięte.
Pulp Fiction - takie tam szpargały a ludzie dopatrują się Bóg wie czego.
Inglourious Basterds - strasznie mnie ten film wymęczył.
'Love Actually' (Po prostu miłość czy jakoś tak?) - od ilości lukru zbiera się na wymioty
Mroczny Rycerz/ Batman w wersji Nolana - jakoś brak wizjonerstwa Tima Burtona z dwóch pierwszych Batmanów bardzo mi doskwiera. Nolan zrobił filmy dobre rzemieślniczo i tylko tyle ale żadna rewelacja. A już na pewno Ledger nie jest lepszym Jokerem niż Nicholson.
Pan Tadeusz - 13 zgłoskowca przerobić w film? Po co? Że niby się udało? To nie film, to masowa recytacja narodowej epopei okraszona scenografią.

:dortann, :dzieciak, filmy Tarantino to pierwszej klasy filmy klasy C. Nie należy się dopatrywać szczególnego przesłania w scenariuszu; ogląda się je dla ładnych obrazków i spójnej, nie głębokiej, czy jakiejkolwiek innej, fabuły. Za to właśnie je lubię - nie trzeba za wiele myśleć i nie gryzie Cię w czaszkę, że "coś tu się nie zgadza".

Poniżej, w kolejności losowej:
1. "Pi" - niespójne, nielogiczne, przewidywalne, niechlujnie nakręcone i nudne.
2. "Jedz, módl się, kochaj" i pozostałe z J. Roberts - dlaczego ona zawsze gra babę, która nie wie czego chce w życiu i musi poznać jakiegoś innego faceta niż tego, co teraz ma, żeby się dowiedzieć? (Tak, dowiedziałam się, że "Jedz...." jest widocznie dla mnie zbyt głęboki)
To samo z Hugh Grantem. Nie znoszę po prostu takich rozmemłanych pipciaków, mógłby spróbować raz zagrać mężczyznę.
3. "Piękny umysł" - zgadzam się z przedmówcą

Co do reszty - faktycznie - argument typu "nie dorosłeś" lub "nie zrozumiałeś" rzondzi.

To może mi wytłumaczysz?

No po co? Skoro i tak masz wyrobioną opinię.

Po co w takim razie forum, miejmy wszyscy wyrobione opinie, nie ma sensu sie spierac

:margot straszny gniot ta Twoja ostatnia wypowiedź, niespójna, nielogiczna i nudna