Tak się zastanawiam: czy ojciec który przez dobrych kilka lat w ogóle nie interesował się córką, ba, w ogóle nie dawał znaku życia, ma prawo żeby uważać się za jej prawnego opiekuna, wychowawcę, czy w ogóle ma prawo ingerować w takim stopniu w życie nastoletniej kobiety? Chyba tylko w kebabistanach.
I czy to w ogóle jest jej ojciec? Młody Andrew Carver sprawiał wrażenie człowieka mocno upośledzonego emocjonalnie, ale z jakiegoś powodu był lubiany, należał do paczki...
Annie straciła matkę w bardzo młodym wieku, w dość tragicznych dla dziecka okolicznościach, a przez ojca została praktycznie porzucona - ale mimo wszystko jest on jej jedyną rodziną. To jest dziewczyna która była w stanie uciec ze szkoły do lasu, ciągle stawać okoniem wobec przepisów, regulaminów i wymagań - a wobec ojca zachowuje się jak zahukana kurka, albo jak piesek, który stara się spełnić życzenia swojego pana, i tylko patrzy mu w oczy, czy jest zadowolony i pragnie zasłużyć na pochwałę. Brakuje jeszcze tylko żeby zaczęła mówić "on mnie naprawdę kocha, on chce dla mnie dobrze - to moja wina, ja jestem głupia, zasłużyłam na to".
Czy ktoś jeszcze ma wrażenie że w tej sukience, z krótszymi włosami, i bez makijażu, Annie wygląda jak mała dziewczynka, jak wtedy kiedy jeszcze była z mamą w szpitalu? Tylko że wtedy się uśmiechała. Teraz sprawia wrażenie ciągle przestraszonej.
--
Tylko tego nie spierdolcie. Tylko tego nie spierdolcie. Proszę, tylko tego nie spierdolcie!