Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Półmisek Literata > JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA EUROPEJCZYKÓW
towarzysz-klodzio
JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA EUROPEJCZYKÓW


Kolejny autobus z Polski podjeżdża na stację Victoria Greenline. Agata i Piotr szukają fontanny, przy której czekają na nich polscy pośrednicy, którzy obiecali im załatwienie pracy po 200 funtów od osoby.

-Zabierzemy was teraz do Peterborough, gdzie czeka na was praca w fabryce. Dobre warunki – z nadgodzinami można zarobić do 400 funtów tygodniowo. Załatwimy tez wam mieszkanie.
-Fajnie. Jedziemy!
-Ale kasę musicie dać teraz.
-A jaką mamy gwarancję, że ta praca rzeczywiście będzie?
-Po prostu nie macie innego wyjścia.

Ten argument przekonuje ich i wręczają pośrednikom 400 funtów. Wieczorem są już w Peterborough. Podjeżdżają pod dom, w którym mają wynajmować tani pokój. Okazuje się, ze właściciela nie ma w domu. Po paru minutach znika auto wraz z pośrednikami. Ulicą idzie dwóch chłopaków. Rozmawiają po polsku. Agata nawiązuje z nimi rozmowe. Opowiada o tym, co ich spotkało.

-Nas też kiedyś przekręcili w Londynie. I to w jeszcze głupszy sposób. Nie mogliśmy znaleźć pracy. Chodziliśmy codziennie na Hammersmith pod polską „ścianę płaczu”. Po kilku dniach podjechali do nas dwaj Polacy. Zapytali czy szukamy pracy i zaproponowali jakieś kopanie dołów. Obiecali dobrą stawkę. Poprosili tylko o wpłacenie depozytu za łopaty po 100 funtów od osoby. Tak byliśmy napaleni na znalezienie jakiejkolwiek roboty, że nawet nie pomyśleliśmy, ze może to być „wałek”. Po dwóch godzinach kopania dołu w Hyde Parku zatrzymała nas policja. Tak. Początki zawsze są ciężkie.

W końcu zjawia się gospodarz mieszkania. Twierdzi, że owych pośredników nie zna, ale pokoje faktycznie wynajmuje.

-Normalnie biorę pieniądze z góry, ale skoro znaleźliście się w ciężkiej sytuacji, to możecie zapłacić później.
-Ale my nie mamy pracy i nie wiemy czy ją znajdziemy.
-To też wam pomogę załatwić. Znam jednego Babaja, który ma znajomości w agencjach pracy. On na pewno coś wam znajdzie.

Agata i Piotr wprowadzają się do pokoju. Cieszą się, że mimo początkowych problemów, wszystko zaczyna się jakoś układać. Ale to złudne nadzieje. Po jednnym przekręcie wpakowali się w kolejny przekręt. Pakistańczyk przyprowadzony przez gospodarza skasuje ich na kolejne 400 funtów za pracę, która skończy się po trzech tygodniach. Oczywiście pośrednicy z Londynu, gospodarz mieszkania i Pakistańczyk to starzy znajomi, współpracujący ze sobą w naciąganiu Polaków przyjeżdżających do Anglii.

Idą do salonu, w którym siedzi ich współlokator.

-Siemanko! Jestem Wojtek. Słyszałem, że was przekręcili. No, przyznam się, że w Polsce też różne wałki robiłem…ale żeby tak na obczyźnie Polak Polakowi! Tutaj powinniśmy się trzymać razem.
-To tutaj Anglików przekręcasz?
-Nie. Ani Polaków, ani Angoli, ani nikogo. Zacząłem nowe życie. W Polsce stwierdziłem, że nie opłaca się pracować. Tu stwierdziłem, że nie opłaca się kraść. Tutaj mogę żyć całkiem dobrze z uczciwej pracy. Chcę tę szansę wykorzystać. I chociaż angielskie kryminały to sanatoria w porównaniu z polskimi, to pensjonariuszem więzienia Jej Królewskiej Mości nigdy nie będę.

Do mieszkania wchodzi starszy mężczyzna.

-Uuuuuf! Ale się dzisiaj napierdoliłem w robocie. Ręce mi opadają. Że też na stare lata tułać się po świecie muszę. Dość tego. Wracam do Polski!
-I wylądujesz wkrótce na ulicy, bo komornik zajmie twoją chałupę. A syn będzie musiał przerwać studia medyczne i iść do roboty- sprowadził go na ziemię Wojtek.
-O ja pierdolę. Taki już mój los. A za komuny kierownikiem warsztatu byłem. Potem firmę założyłem. Kupiłem „Lublina” i rozwoziłem wędliny do sklepów. Początkowo szło nawet dobrze, ale potem brali ode mnie coraz mniej wędlin, aż zbankrutowałem. I do dzisiaj długi trzeba spłacać.
-Heńka znalazł pod „ścianą płaczu” na Hammersmith, polski pośrednik i postanowił sprzedać go angielskim Cyganom, co z wesołym miasteczkiem jeżdżą. Oglądali go jak konia i kręcili głowami, że za stary. W końcu jednak go kupili za 60 funtów.
-Zamknij modę Wojtek! Musisz wszystkim to opowiadać.
-Dobra Heniek. Nie denerwuj się. A wy uważajcie na dziadka, bo to facet spod Zamościa. Normalnie to dobra dusza, ale jak ktoś go wkurzy, to nie chciałbym być w jego skórze. Młodzi Anglicy, którzy z nim kiedyś pracowali, próbowali poniewierać dziadeczkiem. Jednego dnia Heniek jednemu zaserwował takiego kopa, że ten padł na ziemię. Inni Angole patrzyli z przerażeniem. Potem już odnosili się do Heńka z pełnym szacunkiem.

W mieszkaniu pojawia się kolejny lokator z kartonem pod pachą.

-Przestań tu znosić fanty do cholery jasnej. Ja nie chcę mieć przez ciebie problemów.
-OK. Jeszcze dzisiaj to pogonię. Za dwie godziny idę do gościa, który złożył zamówienie. Najgorsze jest to, że w Aździe jestem już spalony. Ledwo uciekłem ochroniarzom.
-Nie złapali cię, bo naprawdę im się nie chciało. Oni na pewno namierzyli cię już wcześniej. Oni się nie spieszą z łapaniem sklepowych złodziejaszków. Ale wszystko maja nagrane i odnotowane. Któregoś dnia cię jednak złapią i wtedy bekniesz za wszystko.
-Zobaczymy!
-No! Jarek myślał tak samo a teraz gibie w Her Majesty Prison. A ty i inni złodzieje nawet nie zainteresujecie się swoim ziomalem.
-Tu jest Anglia. Tu każdy myśli o sobie. Zupełnie inne zasady niż w polskim złodziejskim świecie.
-No tak. Pod każdym względem. W Polsce każdy szanujący złodziej zajebałby was za takie przypałowe jumanie.
-Jakie „jumanie”? –zainteresowała się Agata
-Chodzi o to, że jumając czyli kradnąc w tak prymitywny i głupi sposób mogą ściągnąć uwagę policji na ulicę na której mieszka. Za to okoliczni złodzieje mogą mu dać wycisk.
O! Przyszedł gospodarz z Babajem . Pewnie ma dla was robotę.
-Tak. Jest robota dla was. Jutro o szóstej rano w fabryce kurczaków. Tu macie formularze do zarejestrowania się w agencji. Musicie być pod agencją o trzeciej rano, bo fabryka jest ponad sto mil stąd. Zawiozą was vanem.
-Super. Zaczęło się przykro, ale jednak mamy pracę. I to już w pierwszy dzień! Wpadnie troszkę pieniążków. I język trochę podszlifuję – ucieszyła się Agata!
-Myślisz chyba o języku rosyjskim? Będziesz tam ciągle słyszała „bystrieje, bystrieje” od pracujących tam Litwinek.

Agata i Piotr idą nocą ulicami Peterborough. Pod budynkiem agencji pracy czeka na nich van. W środku widzą ponure twarze upchanych tam Polaków, Litwinów i słowackich Cyganów, udających się do pracy „na kurczakach”. Agata jest jednak szczęśliwa. W końcu spełniło się jej marzenie – praca w Anglii.


Klaudiusz Wesołek

--
niezależna telewizja internetowa https://www.tvg9.cba.pl

Koralina
Koralina - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Ponura rzeczywistość, ale podobało mi się...

--
Okryj mnie cieniem swoich skrzydeł, może wtedy będę aniołem.

Ale_Xandra
Ale_Xandra - Superbojowniczka · przed dinozaurami
Ponura RZECZYWISTOŚĆ?
Dla mnie to jest mocno przerysowane, ale może taki był zamysł? Ale napisane ładnie.

--
SmileyCentral.com

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
xg_poeta - Superbojownik · przed dinozaurami
hmmm jest ok

--
"BAZGROŁEK - tutaj piszę ......... <"i TUTAJ >

xepher
nic nie przerysowane choc takie przypadki tez do czestych nie naleza, powinni to czytac wszyscy co jada w ciemno, moze ich troche otrzezwi albo i nie :|
Forum > Półmisek Literata > JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA EUROPEJCZYKÓW
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj