U kogo? Pochwalcie się, żebym mogła Was znienawidzić :zip :zip :zip
Koty mi się rozpuszczają

za wszystkich z ostatnich pięter pod papą

Olszyna, nadupcało pięknie, ale krótko.

Kurde, też bym chciała, żeby popadało.
I żeby chłodniej było. Jak ja nie znoszę takich temperatur

:Kaab mieliśmy dziś w mieszkaniu 28 stopni Mimo zamkniętych i zasłoniętych okien.

Po prostu jedźcie tam, gdzie ja. Jadę jutro do Katowic, pięknie zapowiadają deszcz, burze i przyjemne temperatury.

A mieliśmy do Lublina jechać, sorki :gatinha

Burze była ochlodzilo się na tyle że dało radę przejść z jednej knajpy do drugiej

Prawie u mnie była. Ale przeszła na zachód od Wrocławia na północ. A tak ładnie się zachmurzyło. W tej chwili nie ma czym oddychać.

U nas nic... ale na szczęście klima działa. Chyba sobie nawet bluzę z długim rękawem założe

Burze, zawieje i ani kropli. Ale w mieście ponoć tak lało, że studzienki niewyrabiały.

W Krk od 2h leje. Nawet sie fajnie blyskalo

:Paula póki co Lbn sobie odpuść, dam znać kiedy będzie można

+9,5 stopnia
zazdrościcie???

W stolicy kraju oszczędnych po południu błyskało i trochę popadało. Ale tu o takich temperaturach jak w .pl to można sobie pomarzyć…

Zelżało, zrobiło się całkiem przyjemnie. Aż się zastanawiam, czy nie rzucić się na leżaku i sobie cygaro odpalić

:gatinha no w czerwcu będziemy na pewno ale jeszcze nie wiem kiedy dokładnie .

:maniekm111 tak

:smiszny85 A ja, głupi, okno zostawiłem uchylone, a wracam w niedzielę...

Miało padać i nie padało. Może jutro?

Odwiedziłem rodziców. Pizło burzą, trochę popadało. Teraz wieje przyjemny wilgotny wiater.


Mało tego, siedzę na działce rodziców potocznie zwanej dżunglą. Przez wilgoć i ilość krzaków jest tu przyjemny chłodek. Zimne piwko, śmieszny papierosek i leżę słuchają ciszy i żab.


Zazdrostunek plebejskich przyjemności ? Te upały sprawiały, że ludzie mnie wkurwiaja sto razy bardziej, a przez ten ostatni tydzień to non stop duże ilości ludzi

Wcale nie jest tak gorąco, a kot zaliczył error i śpi z psem w psim legowisku

Po południu trochę pokapało, ale krople wysychały zanim doleciały do ziemi. Teraz wieje solidnie i może nawet coś przywieje.

U mnie burze dookoła ale dość daleko. Wisła i Dunajec trzymają je na dystans i rzadko tutaj przechodzą. Do tego wieczorem nad moim zadupiem utorzyło się okno na niebo i kolejny wieczór oglądałem przelot I.S.S. na południe od Polski. Teraz już tylko się "łysko na pogode" i wieje rześki wiatr.

W Poznaniu dzisiaj trochę kapało i nieco chłodniej się zrobiło.
Za to w czwartek bodajże jak wróciłem z pracy, to gorąc był taki, że tylko położyłem się na łóżku i umarłem (mieszkanie na najwyższym piętrze zaraz pod dachem też nie pomaga).

W ogóle jak już o tym mowa, my naprawdę nie mamy nic lepszego do roboty, niż rozmawiać o pogodzie? Idę po późną kolację i piwo.

:gatinha Łączę się w bólu.

:demoneq w taką pogodę mój mózg wygląda jak jajecznica Kociej. Nie wymyślę nic ciekawszego

:gatinha Nie wiem, jak wygląda jajecznica Kociej (jeśli pokazywała, to zapomniałem) ale po treści posta mogę się domyślać. Tak że ten, kondolencje i wybaczam.

U mnie nawet teraz, mimo że nieco chłodniej, wentylator chodzi praktycznie non-stop jak jestem w mieszkaniu (wyłączam jak wychodzę albo śpię, w tym drugim przypadku otwieram okno na całą szerokość, w nocy jest na tyle chłodniej, że to pomaga).

Klimy nie mam, ale może to i lepiej, wolę sobie nie wyobrażać tego szoku termicznego po wyjściu z mieszkania.

Edycja: Aha, czwartek z poprzedniego posta to był zeszłotygodniowy, w tym od czwartku mam weekend i na dni nie zwracam zanadto uwagi. Zauważyłem różnicę/jaki to dzień, tylko dlatego, że jechałem do kina i procesja mi drogę zablokowała, serio, szli główną ulicą, którą autobusy jeżdżą. Chodnikiem albo jakąś boczną nie można? (ok, boczną, na chodniku, to mieliby długość na pół miasta, i pewnie by im się ta niesiona altanka nie zmieściła)

U nas tak sobie. Na Uetlibergu grille z wieczora kopcą aż miło. Otwarcie sezonu na podmostowe spływanie Linmatem (*) już się odbyło.

(*) Dętka lub nadmuchiwane koło przymocowane do mostu, Siad dupą w środek, piwo do ręki, woda w rzece zimna, ale bystra. Jak kończymy piwo, odpinamy linę i płyniemy z prądem w kierunku na pętlę tramwajową. Jakieś dwa, trzy kilometry już_prawie_nie_górską rzeką. Tam do kooperatywy i dokupujemy piwo. Powtarzamy kroki 1-4.


Czy jestem dostatecznie wkurwiający?

:kms2xkms ouuu yes. Zwłaszcza przez wchodzenie do wody po alkoholu

:gatinha
Dodam jeszcze jeden wkurzający element tego sportu. Jeżeli, spływając, już bez uwięzi, pacniesz w kogoś, kto jest na etapie przymocowania do mostu, to on wyciąga piwo ze swoich zapasów i ma obowiązek się podzielić. Mostów i kładek jest sporo.

:gatinha
Do wody nie wchodzi się po alkoholu.
Nikt rozsądny tak nie robi. :-(

Alkohol spożywa się będąc w wodzie.


A policja patroluje teren nieustannie, jeżdżąc na rowerach po ścieżce wzdłuż prawego brzegu.
Podobno kiedyś, ale nikt nie wie jak dawno to było, wypisali komuś mandat.