:oiko Był z miodem i cytryną

Okłady z octem, to na uszkodzenia mechaniczne, czyli skręcenia, wybicia i wszelkie opuchlizny. No i liście z kapusty. Co do przeziębień, to moi starzy w komitywie z "panią doktor" niestety szli z duchem ówczesnej medycyny i walili od razu piguły, głównie antybiotyki.

Umiem stawiać ogniowe, ale po ogniowych trzeba leżeć 3 dni. I dlatego stosuję bezogniowe po których się wstaje po 12 godzinach i np. taki oskrzelowy kaszel (suchy, bolesny) zmienia się w mokry. (znacznie lżejszy)

Też za dzieciaka chorowałem na zapalenie oskrzeli, przez półtora roku byłem zdechlakiem i woziłem się od jednego lekarza do drugiego i ze szpitala do szpitala. I też kojarzę bańki, inhalacje nad garnkiem z naparem z ziół i syropki z cebuli. I wiecie co mi pomogło? Jak mi ojciec z zagranicy leki przywiózł (to lata 80 były). Jak widać, czasami nawet leki o udowodnionym działaniu mogą pomóc, nie tylko homeopatia i placebo

burżuj jebany. plebsowi zostały bańki i cebula

:djbanan
to Ty jakaś dziwna stonka byłeś

:hubbabubba Liście z kapusty były na zapalenie piersi dla karmiących.. ale właściwie, to kto Ci zabroni, równouprawnienie jest

:djbanan jedno nie wyklucza drugiego.
https://tipy.interia.pl/artykul_13707,jak-robic-oklady-z-kapusty.html
Mam nadzieję, że ci się ne marzy, bym cię piersią karmił

i po kolacji...

Nic się nie znacie na leczeniu. Na wszelkie przeziębienia gorąca kąpiel z solą. Ale nie, że ciepła, GORRRĄCA. Następnie gorąca herbata z sokiem z malin i z cytryną, dwie polopiryny do dzioba, skarpetki na stópki i pod kołdrę. Po godzinie zmieniacie piżamę na suchą, po następnej kolejna przebierka w suche. Rano - tadam! Świecie! Nadchodzę!

Ja na przykład odkąd mam jakąś decyzyjność względem siebie wszelkie choroby (rzadkie w sumie) ignoruję. Na razie wszystkie przechodzą po 3 dniach, katar czasem dłużej

ja sie leczę jackiem danielsem pół na pół z herbatą. pijesz, najebany idziesz spać, rano jesteś jak nowy. tylko troche głupio dać dziecku

:discordia jakbym mieszał z herbatą, to też by mi było głupio

Ja miałem spięty mięsień od treningów, nawaliłem się jak szpadel i dzisiaj mięsień rozluźniony

:gogosiek

A kto to stawianie baniek wykonuje?
Bo w rozporządzeniu w sprawie zakresu zadań lekarza, pielęgniarki i położnej podstawowej opieki zdrowotnej do 2016 roku rzeczywiście było stawianie baniek, które mogła robić pielęgniarka, ale od 2016 roku w nowym rozporządzeniu tego już nie ma. Stawiania baniek nie ma również w katalogu procedur medycznych ICD9.

Jeśli lekarz rodzinny każe się przeziębionemu dziecku ciepło ubierać, to nie znaczy, że NFZ refunduje odzież zimową.

:k0curek no nie wiem. Może nie jestem zaznajomiona dobrze z sytuacją w służbie zdrowia, ale chyba pielęgniarki praciją tylko za pół - darmo a nie za darmo

Z dzieciństwa pamiętam, jak mój brat z kolegami postanowili postawić bańkę. Tak, jedną, ale za to jaką! Wytypowali pacjenta, wzięli słoik 0,9 litra, czymś tam go mocno rozgrzali, i dawaj - postawili gościowi na udzie.
Przez chwilę był spokój, ale jak słoik zaczął stygnąć i zasysać, to zrobiło się grubo. Grubo w sensie głęboko - słoik zassał materiał z uda tak do 2/3 głębokości mniej więcej. Gość się drze, 3 innych próbuje mu to oderwać, ale praw fizyki nie zmienisz - zassało na amen. W końcu wpadli na pomysł, żeby to stłuc i młotkiem rozbili słoik, o dziwo, nawet nikt się nie pokaleczył. Pacjent przeżył, ale chyba mu się nie poprawiło, bo kulał przez dłuższy czas, a na udzie miał krwiaka pokrywającego je całe.
Stąd też nie wierzę w skuteczność leczenia bańkami.