:thurgon jego żona raczej na pewno wiedziała na co się pisze wychodząc za niego. Poza tym uważam, że rezygnowanie z pasji dla tzw. dobra rodziny, jest na dłuższą metę bardzo niewłaściwe. Pasja nie zniknie, pojawią się za to wyrzuty, obarczanie bliskich niemożnością realizowania pasji itp. A z drugiej strony - poczucie winy, że dla mnie porzucił to co kocha.

A co do wędkarstwa - mam wujka WĘDKARZA, to nie jest "wychodzenie raz w miesiącu na ryby". Nie wiem czy jego syn by nie wolał, żeby ojciec był himalaistą Przynajmniej byłby trochę znany..

:lordkaftan kwestia odpowiedzialności to sprawa bardzo indywidualna. Dla jednego będziesz nieodpowiedzialny, bo chodzisz bez czapki w zimie, podczas mrozu. Ja parę razy morsowałem, więc przez większość osób mogę zostać uznany za debila. Czy coś mi po tym było? Czy zachorowałem? Nie, czułem się doskonale i chętnie to będę powtarzał. Ale ja byłem do tego przygotowany i wcześniej odpowiednio zahartowany. Podobnie jest z wyjściem w wysokie góry. Dla jednego to będzie ekstymalna głupota, dla drugiego w pełni kontrolowane wyjście i jedynie przypadki losowe mogą pokrzyżować plany. Ale takie jest życie, pewnych rzeczy nie przewidzisz. Z pewnością mniej ryzykowne jest pójście w Himalaje przez takiego Czapkinsa niż wyjście zimą na Rysy w adidasach.

:Thurgon tekst typu Paulo Coelho ale oddaje to co się dzieje na tym forum

:tomcat_tc uwierz, że nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego. Pogoda jest często bardzo zmienna, nie można polegać na prognozach. Jak kiedyś wybrałem się w Tatry i zapowiadali 20 stopni i słoneczko. Miałem jechać w krótkich spodenkach. Na miejscu okazało się, że wiał taki wiatr, że odczuwalna była na poziomie 2 stopni. Ubrałem wszystkie rzeczy jakie zabrałem i taki mi było zimno. Celu nie zrealizowaliśmy, bo w górnych partiach była masakra. Poza tym zawsze możesz się źle poczuć, stracić równowagę, skręcić nogę itp. Wezwiesz pomoc i ktoś powie, że znowu jakiś nieodpowiedzialny idiota, chociaż mogłeś być przygotowany prawie na wszystko.

:miss_cappuccino a mało to kobiet myśli, że facet po ślubie się zmieni? Zresztą, w sumie nie wiem, z którą żoną na tę dzieci-z pierwszą czy drugą?

O! A tu mam przykłady innych osób które umarły realizując swoje pasje!

https://kobieta.gazeta.pl/kobieta/56,107880,15132379,seks-ze-skutkiem-smiertelnym-z-zycia-erotycznego.html

Żeby wam czasem nie przyszło do głowy ich krytykować!

:miss_cappuccino

Nie wiem. Dla mnie, zaznaczam - dla mnie, decyzja o rodzicielstwie wiąże się z zapewnieniem dzieciom bezpieczeństwa, dbania o nie itp. Zminimalizowanie ryzyka zgonu w tym wszystkim pełni rolę dość ostotną, w co wliczam zbędne ryzyko powodowane ambicjami.
Nikt nikomu nie zabrania hobby, ale wydaje mi się, że cotygodniowe skoki na bungee to nie to samo, co wizyta w kółku szachowym.
Gdybym poznał żonę będąc himalaistą, to byłaby to kwestia dogadania. Wtedy możemy stan zaakceptować, bądź się rozejść.
Za to naprawdę - ciężko byłoby mi moralnie zadecydowć za moje kilkuletnie dzieci, czy one popierają, że ich start ryzykuje osierocenie ich. I to nie w sprawie polepszenia ich losu, ku dobru ludzkości, ku wielkiej idei, ale dlatego, że lubi góry i chuj.
I naprawdę skończmy z górnolotnością. Hobby jak hobby. Co tu do rozumienia? Bo góry, to lepsze i mega złożone? A już skok ze spadochronem to dla nieromantycznych debili? Wszystkie inne formy rekreacji mbiej i bardzirj niebezpieczne są miałkie i banalne, a w górach to nirvana i spoglądanie Bogu w pośladki? Proszę was...

Edek: nie poprawiam błędów, bo zaraz wywalę telwfon w jakąś lodową przeręblę

e_vip "Ale ja byłem do tego przygotowany i wcześniej odpowiednio zahartowany."

No właśnie z informacji, które mamy to On nie był do końca przygotowany.

Poza tym, nie chodzi o samo wyjście w góry. Chodzi też o to, że miał długi, nie płacił alimentów, nie miał pracy, a jedyne co się dla Niego liczyło to zdobycie jednej góry. To też jest brak odpowiedzialności.

Był, jaki był. Mnie drażni postawa Francuzki. Partner to partner. Razem od początku do końca. Skoro już się zdecydowali na taki wyczyn.

Mój stary to fanatyk himalaizmu. Pół mieszkania zajebane czekanami najgorsze

bardzo pouczający wątek

e_vip mógł przewidzieć choćby to, że jego pozycja wskazywana przez osobisty GPS się przyda. Nie przewidział. Nie powiesz mi, że to jest podejście doświadczonego himalaisty.

A że poszedłeś zakładając jaką będzie pogoda i że się nie zmieni- cóż, może i w nie mam takiej "wiedzy" czy doświadczenia jak Ty, ale potrafię przewidzieć co może się stać i na to przygotować. Dzięki czemu nigdy nie zmarzłem, nie przemokłem, nie wracałem głodny ani bez wody, nie zaskoczył mnie mrok. A gdy będę wzywał pomocy to bez problemu odczytają moją pozycję z GPSu.

Ale najwyraźniej nie jestem tak mądry jak zawodowy himalaista.

:ami56 , czyli na dużych wyprawach, gdzie idzie kilkanaście osób, gdy ktoś zginie to wszyscy powinni złożyć z siebie ofiarę całopalną? Inna sprawa, że Francuzka schodząc mogła dostać się do wcześniejszego obozu, żeby podładować telefon i zwiększyć szansę na powodzenie akcji.

Dla niektórych ludzi nawet gdyby cały świat zrobił sobie z nóg szalik wciąż było by tutaj "za ciasno". Wolne ptaki.

A co do żony to nic dziwnego że się jej spodobał taki facet - pełen pasji, a do tego z niesamowitym zdrowiem i genami, które pozwalają przeżyć w ekstremalnych warunkach. Takich chłopów nie ma zbyt wielu c'nie?

A to ze nie stał pechowo na linii strzału czy o pół genialnej myśli rozminął się z Noblem i umarł po życiowej haròwce jak tysiace innych zapomnianych to szczegół.

:tomcat_tc preferujesz bardzo lajtowy himalaizm

Jacy nagle wszyscy tu są odpowiedzialni Same kuźwa Matki Teresy i Ojce Mateusze

:nevya mówię o tej dwuosobowej

:ami56 rozumiem, że wolałbyś umrzeć i zostać pod szczytem z kimś, kto jest umierający, niż zawalczyć chociaż o swoje życie?

:stalowy dokładnie tak, a przynajmniej razem czekałabym na pomoc

e_vip fakt, szok, są ludzie którzy nie idą gdzieś na pałę

:ami56 rozumiem, że piszesz to w ciepłym miejscu, w kapciach i dobrze dotleniona. 99% osób w sytuacji zagrożenia życia nie może przewidzieć swoich reakcji, no ale Ty możesz

:stalowy a ha ha, a Ty z K2!

:tomcat_tc myślisz, że jest w ogóle możliwe, żeby ktoś poszedł w Himalaje nieprzygotowany? Myślisz, że da się wejść na ponad 7 tys. na pałe? Tak wyprawa jaką robili oni trwa kilka miesięcy... Możesz wziąć nawet kilka aparatów zapasowych ale przecież może się zepsuć, może CI wypaść itp. Poza tym oni szli w 2 osoby, więc bagaż też masz ograniczony. Ale dobra ja mam swoje zdania, Ty i reszta ma swoje. Nie ma sensu dyskutować, bo i tak siebie nie przekonamy.

Miłej niedzieli wszystkim

Kocham internet. "Glupi, nieodpowiedzialny, egoistyczny debil. Po chuja tam właził, niech zdycha" ale "głupia, tchórzliwa francuska cipa, jak ona mogła go tam biednego zostawić na pewną śmierć. Powinna znieść go na plecach albo zostać i umrzeć razem z nim" i "ratownicy chuje! Dlaczego po niego nie wrócili? Oskarżyć ich! Ukamienować! Wrzucić do dołu z wapnem!" I oczywiście wszyscy są takimi ekspertami od "alpinizmu", że potrafią ocenić przygotowanie i umiejętności gościa i dokładnie wytknąć mu, jakie błędy popełnił A wychodzi na to, że największym z tych błędów było spłodzenie dzieci

:ami56 , ale myślisz, że to jest taka zasada w himalaizmie, że jak jeden umiera to drugi razem z nim? Bez jaj, oni wiedzą, że tak się może zdarzyć.

:agawka , dodajmy, że wszystko co wiemy to lakoniczne komunikaty od babki na skraju życia.

:nevya wiem, dlatego wcześniej napisałam, że wybrał pasję z akceptacją możliwych konsekwencji.

Nasza wybitna himalaistka, która też została tam wysoko w górach, kiedyś powiedziała: "Ludzie siedzący na dole, w bezpiecznym cieple, nie powinni oceniać innych, którzy walczą o przetrwanie w warunkach ekstremalnych."

:thurgon - tak jeszcze tylko pro forma - to co pisałam powyżej, można spokojnie odnieść do jakiegokolwiek innego hobby - bezpiecznego lub nie. Romantyzmem się brzydzę Odrobina romantyczności na co dzień jest ok, ale romantyzm, patos i przesada przyprawiają mnie o mdłości.
I nie uważam też, że hobby pt "chodzenie po górach" jest bardziej lub mniej złożone i że jest
w czymkolwiek lepsze niż skoki lub wydawanie całej kasy na wędki lub spędzanie całych dni na wycinaniu znaczków z kopert. Każde hobby może zabrać cały wolny czas. Każde na dobrą sprawę może stać się niebezpieczne i każde może być przyczyną rozpadu związku i zaniedbywania dzieci. Tak samo jak np. granie w gry non stop albo siedzenie 24 na dobę przed komputerem.

:klaudi

Uwielbiam takie argumenty. Mam prawo oceniać kogo chcę i jak tylko chcę. Analogicznie, skoro nie żyłeś w czasach II WŚ, to nie masz prawa oceniać Hitlera. Nie możesz oceniać właściwie nikogo, bo nie jesteś tą osobą. A ludzie siedzą w ciepłych fotelach, bo tak wybrali. Dlaczego ich jakiś alpinista ma oceniać? Pieprzenie.

p.s. e_vip - teściowa jest zapalonym morsem - to jest naprawdę szaleństwo!
A tak serio to fajna sprawa, dopóki oglądasz to przez lornetkę w ciepłej kurtce, czapce, szaliku i termosem gorącego picia w ręku

:klaudi "Moim prawem jest ocenianie kogo chcę i gdzie chcę" - absolutnie niewybitny LordKaftan

:tilliatillia nie zdążyłem

:ami56 , no to czemu zarzucasz coś tej Francuzce, co ona, w dowodzie go miała?

:nevya
Drażni mnie, że nie żyje. *****
Ale basta! Niech spoczywa w pokoju