... że :gatinha przygarnęła zwyczajną, rudą wiewiórkę. Ogrzała, nakarmiła i wypuścić nie chciała twierdząc, że zwierzątko zimy nie przeżyje, bo tępe i zwyczajem wiewiórek zapomniało, gdzie ukryło prowiant. Tłumaczę, że to dziki zwierz i sobie poradzi, a w domu, z kotami to będzie dopiero bonanza. Do dom wchodzi :skijlen, patrzy na swoją lubą, na wiewiórkę, na mnie i bez słowa idzie na balkon. Ja za nim. Zapala papierosa. Mówię:
- Ty wiesz, że ona nie powinna tu trzymać pieprzonej wiewiórki?
A :skijlen wydmuchując dym ze stoickim spokojem na to:
- Spoko, jak tylko nauczy ją jeździć na rowerze, to wypuści.
PS Nie znam obojga osobiście.
PS2 Nie znam żadnej wiewiórki.
PS3 Nic nie brałam, nic nie piłam
- Ty wiesz, że ona nie powinna tu trzymać pieprzonej wiewiórki?
A :skijlen wydmuchując dym ze stoickim spokojem na to:
- Spoko, jak tylko nauczy ją jeździć na rowerze, to wypuści.
PS Nie znam obojga osobiście.
PS2 Nie znam żadnej wiewiórki.
PS3 Nic nie brałam, nic nie piłam
--
Skiosku&Pokiosku