:miss_cappuccino A ja mam inne zdanie w tej kwestii. Można Gessler nie lubić lub lubić, ponadto telewizja rządzi się swoimi prawami i coś "dramatycznego" musi być. Niemniej wiele osób zdało sobie sprawę z tego, że jedzenie byle jak i byle gdzie to jednak wyzwanie. Ważne co jesz jak jesz, jak jest podane, przez kogo i przyrządzone.
Interesuję się tym, oglądam bardzo wiele różnych programów kulinarnych (głównie zagranicznych), napisałem dwie książki kucharskie. I jest wiele osób, które w poszukiwaniu DOBREJ kuchni są w stanie wiele zrobić. Gdzieś wyczytałem, że jest spora grupa ganów, jeżdżących po wszystkich restauracjach po rewolucjach Gessler. I dla mnie gdybym tylko miał czas odwiedzenie restauracji w odległości 300 czy 500 kilometrów nie stanowi problemu, byle spróbować czegoś, co mnie zainteresuje. Niestety mogę to robić tylko w czasie wakacji. Nie do każdej restauracji pojadę, jedną mam blisko, ale tam podają dziczyznę, a to mnie nie interesuje, więc się tam nie zjawię.
Generalnie każdy ma swoje kółko zainteresowań. Jeżeli dla kogoś jedzenie jest czynnością mechaniczną a kwestia podanie potrawy nie stanowi znaczenia, zaś wyznacznikiem jest cena- to OK.
Ja wolę nie jeść byle jakiej kiełbasy ( w ogóle jej nie jem), a zjeść raz na miesiąc czy dwa (gdyby mnie nie było stać) np. szynkę parmeńską. Nie tknę mortadeli, ale już coś swojskiego tak.
Uogólniając.
Dla jednych liczy się piwo, dla innych szkocka, dla innych co innego.
Ja jestem maleńkim koneserem potraw przyrządzonych nie wymyślnie, ale aby były smacznie, ze zdrowych i świeżych produktów, więc być może nie na dworze, ale czekałbym na wypróbowanie potraw w takiej restauracji.
Na przestrzeni lat Gessler zmieniła (tak sądzę) spojrzenie na prowadzenie biznesu, na używanie lokalnych i dobrych produktów zamiast chemii i dodatków. Ludzie się uczą.
Polecam Jamiego Oliviera, nawet zamieniliśmy kilka słów w listach do siebie.
--