Dziś dosyć długo rozmawiałem z matką uczennicy trzeciej klasy podstawówki. Stwierdziła, że dziecko bez jej pomocy nie miałoby szans na samodzielne odrobienie takiej ilości i na takim poziomie trudności zadań domowych. Matka sama musiała sporo szukać w necie by pomóc zrobić córce zadanie z jednego przedmiotu. Czy z dzieci chcą zrobić geniuszy, czy może bezmyślne roboty, których jedynym celem jest bezustanny "rozwój"?

Było się zabezpieczać.

no nie wiem czy to, że mama nie potrafiła sobie bez internetu poradzić z zadaniem z 3 klasy świadczy bardziej o poziomie szkoły czy... mamy

Trzecia klasa podstawówki i rodzi nie umie rozwiązać zadania?
Znalazłem wymagania konieczne do ukończenia III klasy podstawówki:https://www.sp2.szkoly.lodz.pl/pobieralnia/wymagania_osiagniec_3kl.pdf

Widać córka musiała odziedziczyć inteligencję, a raczej jej brak, po matce.

Nie wiem może z przyrody bym miał jakiś problem, ale na bank w podręczniku jest wszystko co trzeba.
No chyba że mamusia jest stałą bywalczynią grup FB inwigilowanych przez Thurgona i nie wie jak wytłumaczyć dziecku że Ziemia jest płaska, a nie jak w podręczniku okrągła

:krzycz22
To akurat było zadanie z języka obcego, którego mama nie znała. Ale ogólnie dziecko musiałoby siedzieć ładnych kilka godzin by odrobić zadania domowe. Chyba nieco przegięcie?

:maciek_cherokee
j.w.

Matka musiała szukać w internecie rozwiązania zadania, bo było w języku, którego ona nie zna. Faktycznie, w takim wypadku poziom może być przytłaczający

:tilliatillia
Widzę, że Ty niespecjalnie rozumiesz nawet polski.

:tynf nie pamiętasz, jak chodziłeś do szkoły? Tyle tylko, że jak chodziłeś, to jeszcze nie było internetu wcale lub nie był wszechobecny. Chodziło się do bibliotek, czytało książki, a nie streszczenia i streszczenia streszczeń, kombinowało informacje... I to było zdobywanie wiedzy. Dziś wystarczy, jak dzieciak wklepie, co trzeba w internety i ma podane na dłoni. Korzystasz jeszcze z papierowej wersji encyklopedii, czy wpisujesz poszukiwane w googla?
Z językami obcymi jest tak, że jak się go nie zna, to choćbyś się zesrał, to nie poradzisz. Niemniej widziałem zeszyty ćwiczeń do podstawówki i uczeń, który uważał na lekcji, bez problemu zadanie odrobi.
Co do ilości tych zadań domowych, to porównaj sobie dzisiejsze programy nauczania z tymi sprzed dwudziestu - trzydziestu lat, kiedy to sam uczęszczałeś do podstawówki.

:tynf skoro rodzic nie zna danego języka obcego to tym bardziej powinien się go nauczyć, podręcznik już ma, wystarczy że wyprzedzi dziecko o kilka lekcji do przodu.

Nie oszukujmy się w 3 klasie to są proste zdania typu: "Byłem na wakacjach w górach, mam na imię Maciek i mam czarnego psa", "gdzie jest poczta, jak masz na imię?"
Podejrzewam że to może być rosyjski albo niemiecki, bo angielski na tak podstawowym poziomie to każdy rodzic trzecioklasisty powinien znać, bo jest w przedziale wiekowym 20-35 lat.

Ilość zadawanych prac domowych zawsze była spora, ale nie sądzę by mogło to zajmować więcej niż godzinę dziennie z pomocą rodzica na tym poziomie nauczania.

Może dziecko zwyczajnie nie uważa na lekcjach i stąd problemy?

"Co za ku*wa debil"
~ ja

:hubbabubba właśnie, bo oni zmienili program nauczania w tym roku
I cała internetowa baza zadań poszła w piach i ten rocznik robi wszytko na sapera

Bo nie umieją wyszukiwać informacji inaczej niż wklepując całą treść zadania w Google

Dodam że mam w rodzinie 13 latkę, która dwa lata temu przyszła do mnie z zadaniem z geometrii.
Zadanie polegało na narysowaniu figur o określonej ilości kątów ostrych, rozwartych i ostrych.
Załamałem się wtedy, za grosz kreatywności.

Rzuciliście się na biedną kobiecinę, bo Tynf o niej napisał. Niekiedy faktycznie zadania są nieprzemyślane lub nauczyciel dołoży ich bez zastanowienia i dzieciaki kończą je odrabiać pod wieczór. Sam byłem dość bystrym dzieciakiem więc w ogóle nie odrabiałem zadań (), ale niejeden mój kolega musiał się z tym namęczyć. I też pomagali im rodzice.

:hubbabubba
Wreszcie pierwsza osoba która przeczytała ze zrozumieniem. Chodzi mi właśnie o ilość zadań i gdyby nie pomoc mamy to dziecko by chodziło bezustannie z podkrążonymi oczami. W trzeciej klasie byłem w 1981 roku i wtedy odrabianie zadań domowych zajmowało mi 15 - 20 minut bez niczyjej pomocy.

a co sie stało ze starym dobrym odpisywaniem na parapecie?

:discordia
To już jest fopa.

:maciek_cherokee, zastanawia mnie Twój sposób liczenia. Jakim cudem Ci wyszło, że rodzic 3-klasisty ma 20 lat? Wcześnie musiał zacząć

:tynf - wiesz, mi do samego końca technikum prace domowe nie zajmowały więcej niż godzinę. Tygodniowo. I gdzie skończyłem? Na JM...

:maciek_cherokee - 20-latek rodzicem 3-klasisty jako norma? Tak tylko dopytuję
Nawet 35-latek to dość młodo...

:krzycz22

zialena82 i właśnie tu leży problem, nikt się niczego nie nauczy przepisując zadanie z internetu.
Łatwy dostęp do informacji powoduje brak chęci zapamiętywania, pewnie jeszcze ściągi drukują kopiując hurtem z wikipedii i czytają to dopiero przed klasówką.
Ja pisałem ściągi ręcznie i nigdy nie musiałem z nich korzystać bo ręczne przepisywanie informacji utrwala ją w pamięci.

Jest tylko jedna metoda, dziecko musi odrabiać lekcje w pokoju bez komputera i bez dostępu do sieci pod kontrolą rodzica. Na początku będzie dramat i krzyki, ale potem się nauczy jak się uczyć

:maciek_cherokee , w pamięci powiadasz

ajć miało być 30-35 lat , mój błąd, trzecioklasista to przecież 7-8 lat ma nie?
Kuzyn w moim wieku ma już 13 letnie dziecko i tym się sugerowałem, więc 35 to nie jest jakoś zbyt młodo na bycie rodzicem trzecioklasisty moim zdaniem.

:maciek_cherokee ręcznie?! Ja pisałem na kompie, w wordzie, timesem piątką

P.S. Ja tam z matematyki prymasem nie byłem, ale skoro do szkoły idzie się w wieku 6-7 lat, to trzecioklasista ma trochę więcej niż 7-8

Odbiegając nieco od wątku - zawsze uważałem że zadania domowe to jest patologia.
Dzieciaki spędzają ileś godzin w szkole, a potem jeszcze musza siedzieć nad lekcjami. Jak mnie to drażniło. Co z tego że nie było trudne? Tym gorzej, zabierało czas, który można było spędzić bawiąc się np. "w wojnę".

:nevya pamięć mam całkiem dobrą, czepiacie się ciągle tego jednego przypadku, który zdarzył się podczas wyczerpania dializami i przeziębieniem
Od 4 sierpnia nie byłem w pracy, a nadal pamiętam hasła i piny do różnych rzecz

:krzycz22 faktycznie mój błąd, teraz policzyłem i wyszło mi że w wieku 6 lat poszedłem do szkoły, więc w 3 klasie miałem 9 lat.
Nie wiem czemu uważałem że 5 latki idą do szkoły.

:maciek_cherokee
Pamiętasz pin do poprawnego pisania słowa "rzeczy"?

"Od 4 sierpnia nie byłem w pracy, a nadal pamiętam hasła i piny do różnych rzecz "

:yoop
Przejechałem się na tym. Do końca liceum nie musiałem się dużo uczyć (sporo siedziałem tylko przy dwóch przedmiotach). Na studiach to się zemściło. Myślałem, że nic dużo się nie zmieni, a tu dupa. Najlepiej prą do przodu uparci, niekoniecznie najzdolniejsi. Szczególnie ci po patologicznych szkołach średnich. Zdolni zostają z tyłu.
Trafiają się nawiedzeni nauczyciele, którzy chcą zbawiać świat, a nie wiedzą jak. Zawsze można zorganizować "pracę w grupach" lub najzwyczajniej dłużej posiedzieć

:yoop też jestem podobnego zdania. Dlatego ile się da odrabiałam na przerwach żeby potem mieć spokój.
W odrabianiu prac domowych rodzice mi nie pomagali. Ze dwa razy mama mi przepisała zeszyt bo twierdziła że wstyd mieć takie pismo jak moje
I czasem tata pomagał jak coś na technikę trzeba było.

A zdarzało mi się pomagać siostrze w lekcjach, zamiast rozwiązywać za nią, pokazywałam gdzie szukać odpowiedzi, zazwyczaj działało i szczęśliwie dotarła do studiów.
Poza tym rodzice odrabiają prace domowe za dzieci, bo te nie mają czasu bo biegają z jednych zajęć dodatkowych na drugie.

zialena82 też nigdy nie miałem, i patrz na jakich ludzi wyszedłem