Żeby nie było, ja się nie podejmuję stwierdzenia, czy wycinać czy nie, to jest poza moimi kompetencjami, a nie zamierzam się ustawiać po jednej stronie barykady tylko z powodu preferencji politycznych, ale opowiem historię z własnego doświadczenia.
Był sobie człowiek, który naprawdę wielbił naturę. Kupił ziemię, w tym kawałek lasu. Dbał o ten las, ingerował w niego, zrobił w lesie sztuczny staw odchodzący od płynącego tam strumienia, co by zwierzyny przybyło, żeby bioróżnorodność się zwiększyła i zaczęło to przynosić efekty. Po pewnym czasie pojawiło się kilka unikalnych gatunków, przez co (dzięki i tylko dzięki działalności tego człowieka) utworzono tam rezerwat przyrody. Ponad 25 lat wszystko było naprawdę nieźle. Właściciel przez utworzenie rezerwatu otrzymał obowiązki co do tej formy ochrony przyrody (jakby wcześniej nic nie robił) i z tego też powodu gdy 2 lata temu pojawił się naturalnie zator, przez co staw wysechł postanowił coś temu zaradzić, w końcu to jego ziemia, o która zawsze dbał. Niestety psikus polega na tym, że od kiedy jest to rezerwat, to nie ma chłop prawa robić niczego większego bez zgody Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
Przyszedł ten człowiek do nas, stworzyliśmy dla niego wniosek, w którym opisaliśmy co trzeba zrobić, jak to zostanie wykonane oraz przeprowadzone zostały obserwacje habitatów flory. W miejscu, gdzie był staw pojawił się gatunek chroniony, woda wyschła, to mu warunki zaczęły odpowiadać. Gatunek nowy dla tego lokalnego ekosystemu, niebywały wcześniej w tym miejscu, można wręcz powiedzieć, że inwazyjny, bo pojawił się w miejscu, gdzie były tereny podmokłe.
Co ten człowiek chciał zrobić, spytacie? Ano chciał usunąć muł, usunąć przeszkodę i postanowić nową zaporę, która się spsuła. RDOŚ jednak stwierdził, że skoro jest tam gatunek chroniony, to nie wolno tego robić i trzeba pozostawić tak jak jest. Pomimo tego, że jak się to pozostawi, to różnorodność miejscowych gatunków zmaleje i generalnie cały rezerwat szlag trafi.
Jesteśmy obecnie na etapie odwoływania się do Ministerstwa Środowiska. Urzędnik, który wydał decyzję, oczywiście ma rację, gatunek JEST chroniony, ale on tam jest od dwóch lat, podczas gdy rezerwat wraz ze swoją bioróżnorodnością istnieje od ponad lat 25 (bo tyle to tylko na papierze został ogłoszony). I w taki oto sposób, ktoś kto posługuje się wiedzą książkową, prawdopodobnie ubił cały rezerwat. I oczywiście, znajdzie się 10 profesorów, którzy powiedzą, że to dobrze, ale wszyscy oni gubią w tym wszystkim fakt, że to dzięki ingerencji człowieka to wszystko powstało. Jak się zostawi to samemu sobie, to zaszkodzi się ekosystemowi.
Najgorsze, że to prywatna ziemia dobrego człowieka, fascynata natury, która jest czym jest TYLKO dzięki jego wysiłkom i jego pieniądzom. I cały jego kilkudziesięcioletni wysiłek z każdym dniem idzie w pisdu. I tak raczej pozostanie, bo Ministerstwo nie miesza się do spraw, które nie są nagłośnione przez media.
Tak tylko chciałem pokazać, że ludzie, którzy regulują coś, czego nigdy na oczy nie widzieli, mogą, pomimo dobrych chęci, doprowadzić do tragedii, która na papierze wygląda nadal celująco.
--
"Więc kim ty jesteś? Tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce, lecz czyni tylko dobro" "Oh no, she's killing blind orphans! That's so evil, I mean which is great but blind orphans!" "Odmawianie kobiecie tańca to ignorowanie części jej osobowości. To zniewaga, którą niełatwo zapomnieć. Bowiem ona miała coś do zaoferowania: swoje oddanie. Przed mężczyzną, który z nią nie tańczy, nigdy nie otworzy swej duszy do samego końca."