Skoro jest zainteresowanie, to może spróbujmy razem przejść przez ten temat .
Od razu szczerze informuję, że nie mam wykształcenia zoologicznego i wszystkie opisy powstają na podstawie własnych obserwacji i literatury popularnonaukowej. Nie będę pisał za dużo, od tego są fachowe książki.
Zacznijmy więc od ptaków najpospolitszych, łatwych do obserwacji zarówno w mieście, jak i poza nim.
Na początek proponuję tego jegomościa: Kos (Turdus merula).
Najpierw kilka faktów:
1) długość ciała: 25-27 cm
2) masa: 80-140 g.
3) ubarwienie samca czarne jak wungiel, samica jest bardziej ciemnobrązowa. Od razu rzuca się w oczy sygnałowożółty (lub pomarańczowy) dziób i obwódki oczu. U samic ta żółć jest bardziej stonowana. Ubarwienie totalnie nie pozwala się schować w mieście, ale trzeba pamiętać, że jest to ptak, który tylko zasiedlił tereny zamieszkiwane przez człowieka. Pierwotnie (i w przypadku kosa leśnego) ubarwienie jak najbardziej spełnia swoją funkcję. Kos lubi pośpiewać przede wszystkim wieczorem i wczesnym rankiem wysoko w koronach drzew i własnie tam doskonale się maskuje .
4) śpiew: O tutaj! (źródło Wikipedia) Głos flecisty, z dźwięcznymi wtrąceniami. Pieśń jest częściowo wrodzona, częściowo nabyta. Tatuś i sąsiedzi uczą śpiewać . Kosy mają również tendencję do wtrącania w swoje pieśni śpiewów innych gatunków, a miejskie dodatkowo potrafią nauczyć się "wygwizdywać" dźwięki otoczenia. Karetka? Spoko. Dzwonek telefonu? Nie ma problemu! Gwiżdżesz na psa w parku? Żaden kłopot!!!
Gatunek jest rozpowszechniony w całej Polsce, naprawdę trudno go nie spotkać. Wystarczy kawałek parku i już można się spodziewać jego obecności. W górach spotkać je można do wysokości górnej granicy lasu. Można uznać, że polskie kosy dzielą się na leśne i miejskie.
A propos "miejskie". Zwyczaje godowe kosów , zwłaszcza tych "miejskich", to pornografia w najczystszej postaci . Gwałty, zdrady, trójkąty, czworokąty, wielokąty foremne! Olaboga, mieszczuchy rozrabiajo!!! Fachowo nazywa się to "sekwencyjną poliandrią" i polega na tym, że samica po złożeniu jaj i zakończeniu lęgu opuszcza gniazdo i porzuca samca, który dalej dokarmia młode. W tym czasie szanowna była już partnerka przerzuca się na następnego kawalera. Brazylijskie telenowele to przy tym pier*olniku pikuś. Ptasie sądy rodzinne miałyby roboty na tysiąclecia
Czasami można trafić na nietypowo ubarwioną jednostkę (mi się udało złapać na zdjęciu kosa w ubarwieniu leucystycznym).
Przyczynami takiego ubarwienia są m.in.: naturalne genetyczne uwarunkowania, wpływ środowiska, pokarm ubogi w białka (drżyjcie weganie!) . Wyglądają przecudnie, ale taka ekstrawagancja pociąga za sobą spore konsekwencje. O ile miejska odmiana kosa jeszcze jako-tako jest sobie w stanie poradzić i przyjąć jegomościa pod opiekuńcze skrzydła, to konserwatywne leśne towarzystwo nie akceptuje leucystycznych i albinotycznych kosów - każde odstępstwo od standardu powoduje, że taki ptaszek nie pobzyka .
Podoba się? Kontynuować, czy wyje*ać wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Od razu szczerze informuję, że nie mam wykształcenia zoologicznego i wszystkie opisy powstają na podstawie własnych obserwacji i literatury popularnonaukowej. Nie będę pisał za dużo, od tego są fachowe książki.
Zacznijmy więc od ptaków najpospolitszych, łatwych do obserwacji zarówno w mieście, jak i poza nim.
Na początek proponuję tego jegomościa: Kos (Turdus merula).
Najpierw kilka faktów:
1) długość ciała: 25-27 cm
2) masa: 80-140 g.
3) ubarwienie samca czarne jak wungiel, samica jest bardziej ciemnobrązowa. Od razu rzuca się w oczy sygnałowożółty (lub pomarańczowy) dziób i obwódki oczu. U samic ta żółć jest bardziej stonowana. Ubarwienie totalnie nie pozwala się schować w mieście, ale trzeba pamiętać, że jest to ptak, który tylko zasiedlił tereny zamieszkiwane przez człowieka. Pierwotnie (i w przypadku kosa leśnego) ubarwienie jak najbardziej spełnia swoją funkcję. Kos lubi pośpiewać przede wszystkim wieczorem i wczesnym rankiem wysoko w koronach drzew i własnie tam doskonale się maskuje .
4) śpiew: O tutaj! (źródło Wikipedia) Głos flecisty, z dźwięcznymi wtrąceniami. Pieśń jest częściowo wrodzona, częściowo nabyta. Tatuś i sąsiedzi uczą śpiewać . Kosy mają również tendencję do wtrącania w swoje pieśni śpiewów innych gatunków, a miejskie dodatkowo potrafią nauczyć się "wygwizdywać" dźwięki otoczenia. Karetka? Spoko. Dzwonek telefonu? Nie ma problemu! Gwiżdżesz na psa w parku? Żaden kłopot!!!
Gatunek jest rozpowszechniony w całej Polsce, naprawdę trudno go nie spotkać. Wystarczy kawałek parku i już można się spodziewać jego obecności. W górach spotkać je można do wysokości górnej granicy lasu. Można uznać, że polskie kosy dzielą się na leśne i miejskie.
A propos "miejskie". Zwyczaje godowe kosów , zwłaszcza tych "miejskich", to pornografia w najczystszej postaci . Gwałty, zdrady, trójkąty, czworokąty, wielokąty foremne! Olaboga, mieszczuchy rozrabiajo!!! Fachowo nazywa się to "sekwencyjną poliandrią" i polega na tym, że samica po złożeniu jaj i zakończeniu lęgu opuszcza gniazdo i porzuca samca, który dalej dokarmia młode. W tym czasie szanowna była już partnerka przerzuca się na następnego kawalera. Brazylijskie telenowele to przy tym pier*olniku pikuś. Ptasie sądy rodzinne miałyby roboty na tysiąclecia
Czasami można trafić na nietypowo ubarwioną jednostkę (mi się udało złapać na zdjęciu kosa w ubarwieniu leucystycznym).
Przyczynami takiego ubarwienia są m.in.: naturalne genetyczne uwarunkowania, wpływ środowiska, pokarm ubogi w białka (drżyjcie weganie!) . Wyglądają przecudnie, ale taka ekstrawagancja pociąga za sobą spore konsekwencje. O ile miejska odmiana kosa jeszcze jako-tako jest sobie w stanie poradzić i przyjąć jegomościa pod opiekuńcze skrzydła, to konserwatywne leśne towarzystwo nie akceptuje leucystycznych i albinotycznych kosów - każde odstępstwo od standardu powoduje, że taki ptaszek nie pobzyka .
Podoba się? Kontynuować, czy wyje*ać wszystko i wyjechać w Bieszczady?
--
"Czujesz to? To beton, synku. Nic na świecie tak nie pachnie."