To polazłem do sklepu i kupiłem sobie czekoladę. Markową, bo z firmy Wawel. Promocja była, to zaszalałem. Nadziewaną - "smak mleka, jak z tubki". I tak zacząłem czytać skład, a tam: w czekoladzie tłuszcze roślinne - palmowy i shea, lecytyny z soi. W nadzieniu jeszcze raz tłuszcz palmowy. Czyli same wypełniacze i czort wie, co jeszcze tam jest. Jak do cholery się produkowało czekolady w latach słusznie minionych? Czy lata przed otwarciem na zachód, to też były takie chemiczne technologie, tylko o tym nikt nigdzie nie pisał? Czy jednak były to produkty naturalne i zgodne z pierwotnym, naturalnym składem czekolady?
PS. Zjadłem jeden pasek i mi całkiem smak przeszedł.
PS. Zjadłem jeden pasek i mi całkiem smak przeszedł.
--
Powiedz "nie" narkotykom? Jeśli zacznę z nimi rozmawiać, to znaczy, że już powiedziałem "tak".