Chcąc nie chcąc wpiszę się w konwencję dostrzegania patologii na każdym kroku, na szczęście bez większego związku z 500+, choć potencjał jest. Otóż mieszkanko w którym na stałe rezyduje zlokalizowane jest kilka kroków od sporego, popularnego marketu. Zakupy robię więc tylko tam, nawet często, znam więc z widzenia pracowników. Główny punkt tej historii zlokalizowany jest miesiąc wstecz. Stojąc w kolejce miałem przed sobą pewnego charakterystycznego osobnika - chudy, względnie wysoki, łysiejący, procesy inwolucyjne nieco przyspieszone droższym lub tańszym (raczej tańszym) alkoholem. Typ urody raczej troglodycki (panicz powiedziałby prolecki) - żeby za długo nie opisywać to strasznie podobny był do Ryszarda z programu "Chłopaki do wzięcia", o ile to nie był on sam. Ubiór standardowy - stary i nieco brudny dres. Wiek pewnie jakieś 29 lat, choć wyglądał na 40.
Za kasą siedziała młoda dziewczyna. Trudno mi ocenić jej wiek, bo mogła mieć zarówno 19 jak i 25 lat. Charakterystyczna była jej twarz, nieprzystająca do dosyć otyłej reszty ciała - buźkę można bowiem ocenić jako tylko nieco pulchną. Na szczególną uwagę zasłużyły jej biodra - idealne do 500+, nigdy nie widziałem tak gynoidalnej budowy ciała. Abstrahując od jej niedostatków urody to nie można było powiedzieć, że jest brzydka a z wcześniejszych obserwacji wnosiłem, że to normalna, skromna dziewczyna (może i tak jest).
W każdym razie na widok Ryszarda bardzo się ożywiła, widocznie mieli okazję już wcześniej się poznać. Krótki flirt przy kasie i gość poszedł z zakupionymi piwami i papierosami. W tamtym momencie pomyślałem sobie - co z tymi ludźmi jest nie tak? Trochę mnie to zdziwiło, bo pomijając przeciętną atrakcyjność tego dziewczęcia to nie powinna ślinić się na widok takiego lumpa. Młoda kobieta szczerzy się do brudasa z brakami w uzębieniu - wytłumaczeniem tego może być tylko wspaniała osobowość. Ze dwa tygodnie później widziałem już w pobliżu sklepu szczęśliwą parkę trzymającą się za ręce . A dzisiaj, przed chwilą, widziałem kasjerkę z limem nieudolnie zakrytym grubą warstwą podkładu i Ryszarda, który z fajkiem w ryju kręcił się przed drzwiami sklepu.
Pytanie jak w tytule. Jak to się dzieje, że kobiety wiążą się z ludźmi, którzy na pierwszy rzut oka budzą wiele wątpliwości co do każdego aspektu wspólnego życia? Zawsze łatwiej to zrozumieć, kiedy decydentką jest bezzębna i zapita żulica, bo wiadomo, że motorem uczucia jest dostęp do alkoholu. A tu normalna dziewczyna, jakby mogło się wydawać (w końcu pracuje - to już może być uznawane w jej kręgach za sukces) traktuje jakiegoś ewenementa jakby był księciem z bajki. Nie ogarniam, ludzie sami sobie krzywdę robią.
Za kasą siedziała młoda dziewczyna. Trudno mi ocenić jej wiek, bo mogła mieć zarówno 19 jak i 25 lat. Charakterystyczna była jej twarz, nieprzystająca do dosyć otyłej reszty ciała - buźkę można bowiem ocenić jako tylko nieco pulchną. Na szczególną uwagę zasłużyły jej biodra - idealne do 500+, nigdy nie widziałem tak gynoidalnej budowy ciała. Abstrahując od jej niedostatków urody to nie można było powiedzieć, że jest brzydka a z wcześniejszych obserwacji wnosiłem, że to normalna, skromna dziewczyna (może i tak jest).
W każdym razie na widok Ryszarda bardzo się ożywiła, widocznie mieli okazję już wcześniej się poznać. Krótki flirt przy kasie i gość poszedł z zakupionymi piwami i papierosami. W tamtym momencie pomyślałem sobie - co z tymi ludźmi jest nie tak? Trochę mnie to zdziwiło, bo pomijając przeciętną atrakcyjność tego dziewczęcia to nie powinna ślinić się na widok takiego lumpa. Młoda kobieta szczerzy się do brudasa z brakami w uzębieniu - wytłumaczeniem tego może być tylko wspaniała osobowość. Ze dwa tygodnie później widziałem już w pobliżu sklepu szczęśliwą parkę trzymającą się za ręce . A dzisiaj, przed chwilą, widziałem kasjerkę z limem nieudolnie zakrytym grubą warstwą podkładu i Ryszarda, który z fajkiem w ryju kręcił się przed drzwiami sklepu.
Pytanie jak w tytule. Jak to się dzieje, że kobiety wiążą się z ludźmi, którzy na pierwszy rzut oka budzą wiele wątpliwości co do każdego aspektu wspólnego życia? Zawsze łatwiej to zrozumieć, kiedy decydentką jest bezzębna i zapita żulica, bo wiadomo, że motorem uczucia jest dostęp do alkoholu. A tu normalna dziewczyna, jakby mogło się wydawać (w końcu pracuje - to już może być uznawane w jej kręgach za sukces) traktuje jakiegoś ewenementa jakby był księciem z bajki. Nie ogarniam, ludzie sami sobie krzywdę robią.
Ostatnio edytowany:
2016-10-11 21:30:35