Oglądam sobie filmiki Ukraińców, na których pokazują jak robią zakupy w polskich supermarketach. I tak się zastanawiam: czy oni są w tym samym miejscu w którym ja byłem w 1990 roku, jak zaczynały do polski napływać zagraniczne towary i jako dzieciak wychowany na szarym peerelowskim syfie i kartkach dostałem po oczach kolorowymi opakowaniami i możliwością włożenia towaru po prostu do koszyka. I drugie: dzisiaj widziałem grupę Ukraińców w Tesco, w grupie. Zachowywali się jak stado pawianów. Nie mam zamiaru obrażać nikogo porównaniem do małp, po prostu tak szli: dwie laski i dziecko w środku grupy, na zewnątrz faceci, wszyscy nieufni i łypiący spod byka, ale równocześnie pakujący żarełko do koszyków. I rozkmina: czy my się tak zachowywaliśmy, i czy dalej się tak zachowujemy za granicą (miałem szoka jak we Francji, w markecie w środku Burgundii zobaczyłem 1,5- metrowego rekina na lodzie na stoisku rybnym, z ceną, znaczy że ktoś kupuje).

U mnie pod Żabką cały czas słowiańskie przykuce widzę.

A jak przyjechała kiedyś wycieczka z Białorusi i wparowała do galerii to jakbym siebie w browarze w Czechach widział. Więc tak, zachowujemy się tak samo

Ci, co kupują w oszołomie w Wola Parku, zachowują się normalnie. Podobnie jak ciapaci, Ruskie, Azjaci i jeszcze inni, których tam widuję. Zalatuje multikulti, ale póki co nikt się nie wysadza i nie lata z siekierami za ciężarnymi.

Ja to Zachód Polski więc do nas ten "najazd" trafił z niejakim opóźnieniem i dla mnie to nowość. U nas cześciej widzieliśmy np. Niemców chcących kupić tanią budowlankę.

no ale w sumie czemu tak sie dzieje? syf na Ukrainie ostatnio, ale chyba tak luksusowe sklepy jak tesco i spółka mają tam od lat?

Część zachowuje się jak małpy, to fakt , ale to pokłosie socjalizmu, który trwał dużo dłużej i wyglądał zupełnie inaczej niż w Polsce; my i tak mieliśmy dużo szczęścia.

Poza tym ich supermarkety i sklepy wyglądają skromnie jeśli chodzi o zaopatrzenie i szczególnie jakość miejscowej produkcji, za to bogato jeśli chodzi o ceny; mają więc u nas raj. Nasze produkty uchodzą za o wiele lepsze jakościowo, jest ich pełno na zachodniej Ukrainie.

A co do zachowania - przejedź się na granicę polsko-ukraińską; zobaczysz małpy z polskimi paszportami.

:discordia tu nie ma poza chyba dwoma czy trzema wyjątkami zachodnich sieci.

Często, gęsto pracuję z Ukraińcami i mniej więcej wiem dlaczego tak się zachowują. Ale to temat na dłuższy elaborat, a mi się dzisiaj nie chce. W wielkim skrócie: Polacy są dla nich wkurwiający, bo zachowujemy się wobec nich jak angole wobec nas w Harlow.

Edyta: osobiście nie widziałem rękoczynów, ale już zaczepki słowne są nagminne.

:czary_mary
"discordia tu nie ma poza chyba dwoma czy trzema wyjątkami zachodnich sieci."

No to przecież złoty pomysł na biznes, przenieść kilka polskich supermarketów z ich towarami i jakością obsługi w okolice Kijowa, dlaczego nikt tego nie robi?

:fiol78 bo Cię kurfa zjedzą jak nie zapłacisz. Otwierasz biznes i przychodzi strażak, mówi: 'Nie, to się nie nadaje, do wymiany.' Posmarujesz i wtedy słyszysz: 'Lepszych zabezpieczeń nie widziałem.'. Przychodzi ichniejszy sanepid/hydraulik/elektryk/ect. i to samo

:skijlen C zyli nasi strażacy/sanepid/whatever są europejscy i trzymają się litery prawa? Hmmm.

:skijlen dokładnie tak, kiedyś uruchomiłem produkcję spożywczą; przyszedł przedstawiciel miejscowego Sanepidu, rozejrzał się i zapytał: "Panie, TUTAJ" ?
Dostał kopertę i już było o.k.

:fiol78 czego nie rozumiesz? Ukraina łapówami stoi. Oni są bardzo zaradni - mniej więcej jak Polacy w czasie komuny. Bo muszą. Dlatego u nich, dajmy na to, warzywa są droższe niż u nas, bo jest kupę mord do wykarmienia. Wiesz ile pieniędzy trzeba zapłacić, żeby dostać się do ichniejszej milicji? I u nich płaci się w dolarach a nie w hrywnach.

:fiol78 ale jak przyjdziesz rano do urzędu, zostawisz pińcet bagsów, to po południu odbierzesz świeżutkie, farbą jeszcze pachnące, legalne prawo jazdy.

Niedawno w Dużym Formacie "Wyborczej" ( tak, wiem wiem ) był spory artykuł-wywiad o i z kilkoma z nich - i byli co tu dużo gadać, zachwyceni. Że jest "proszę", "dziękuję" i nawet "przepraszam", że nikt na nikogo nie wrzeszczy, że ludzi stać na samochód, że domki mają ładne czerwone dachy, że na Ukrainie jak ktoś bogaty, to zamiast płotu jest od razu mur, że drogi są dobrej jakości.. Same superlatywy..

O, znalazłem:
Luda: "Jogurtów macie przeróżne rodzaje. Taniej. I ta obsługa w sklepach, tu się nie krzyczy, nie pogania przy ladzie: "Bystriej, bystriej!" jak się zagapisz, wszyscy stoją grzecznie. (...) A polskie domy takije krasiwyje. Zadbane. Te trawniki, kwiaty, krzewy. U nas takie są u bogaczy. A tu normalni ludzie tak mieszkają. Dlatego wielu Ukraińców wszystko nagrywa i później pokazuje na swoich kanałach na YouTube"

Andrzej: Pamiętam jak dziś rejestrację samochodu w Warszawie. Czekaliśmy na swoją kolejkę, a co chwilę ktoś wchodził. I każdy mówił "Dzień dobry". Byliśmy w szoku, "Ale jak to? To tu się tak ludzie zachowują?" Teraz jeżdżąc na Ukrainę sami wszędzie mówimy "Dzień dobry", ludzie patrzą na nas jak na nienormalnych.


A mam też trochę własnych obserwacji i mówcie co chcecie. Oni tu przyjeżdżają do pracy, nie na socjal. Jest ich sporo, jadą autobusem o 5:30 rano do pracy, czasem widać robocze ciuchy. Pracują przy remoncie torowiska kolejowego na Dębinie, z kumplem w drukarni w Wysogotowie.. A my co robiliśmy wtedy, na przełomie 80/90 ? Historia lubi się powtarzać.

Źródełko 1:
https://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,20624368,ukraincy-o-polsce-czysto-piekne-domki-trawniki-a-urzednik.html?disableRedirects=true

Widziałem ostatnio Ukrainkę w supermarkecie. Zachowywała się zupełnie normalnie - jak inne dziewczyny na kasach.

Ostatnio na Ukrainie aresztowano jednego rektora złapanego na braniu łapówki liczonej w tysiącach ojro. Za co? Za przywrócenie do pracy pracownika naukowego. A co takiego jest w pracy pracownika naukowego, że warto dać taką łapówkę? Na pewno nie pensja...

Dalej idąc. Jestem we Wrocławiu. Pracowało z nami 15 Ukraińców. Idę z jednym do sklepu, bo nie wiedział gdzie jest i stoi na parkingu opel corsa. 'Sprzedam. Cena: 4000zł'. Daniłło mówi: 'Taki sam, ten sam rocznik, tyle, że w gorszym stanie kosztuje u nas też cztery tysiące. Ale dolarów...'

:skijlen Mój rodziciel raz opowiadał, że jadać przez Ukrainę zatrzymała go drogówka. Gadka szmatka, płaci Pan 100 USD za przekroczenie prędkości.
-No w porządku, ale jakiś fotoradar macie? Prędkość mi udowodnicie?
-No tak. To chce Pan? Tylko trzeba poczekać, aż chłopaki sprzęt z komisariatu przywiozą.
Mam znajomego Ukraińca i potwierdza takie historie
:
Fiol78 Toć oni od dobrych 2-3 lat okupują Lubin, Polkowice, Legnicę (Twoje okolice), Wrocław, Wałbrzych, Świdnicę czy nawet taki Brzeg Dolny. Tak jak my do Anglii tak Oni do nas.

A w ogóle to najchętniej bym tych Ukraińców zaprosił na grilla i nakarmił. Serio. Tylko oni tam jedzą wszystko z majonezem, nie?

Dużo ich w Poznaniu mijam. Nigdy mnie nic złego w związku z nimi nie spotkało. Strasznie mi miło, że mieszkają, pracują i rozwijają się w Polsce. Budzi to moją dumę, że mimo ciągłego okupowania stołków przez pijawki , jako naród dajemy radę .
Ostatnio jadąc na urlop na Kaszuby też otwierałem pysk jak ludzie mieszkają.

A wszystkim tym internetowym podsycaczom "nienawiści polsko-ukraińskiej" głęboki kij w gardło. Tak żeby dupskiem wylazło.

nom w Kijowie pierwszy raz widzialam majonez w torebkach

U mnie w bloku dwa a bywało 3 mieszkania studentów
drą mordy jak studenty

co 2 kierowca ubera z Ukrainy

Znam wielu Ukraińców i Białorusinów i mogę powiedzieć, że to wszystko zależy. Ludzie jak wszędzie, są lepsi i gorsi, głupsi i mądrzejsi itd. Nie doszukiwałbym się niczego nadzwyczajnego.

znajomy ma żonę ukrainkę. Fajna dziewczyna. Jak świńska grypa panowała to co tydzień jechał w jej rodzinne strony z samochodem wyładowanym różnymi lekami na grypę nawet głupia witamina C była u nich nie do dostania , teraz jest tam traktowany jak bohater bo twierdzą że cały chutor uratował. Pracuje u niego 2 kuzynów żony na produkcji i zasuwają naokrągło , jak nasi na saxach.

Niby nie można mieć pretensji do narodu....
Mój ojciec jako jedyny przeżył, bo go matka, a moja babcia zakopała w oborniku. Sama, ani nikt ze wsi nie przeżył. Przeżył mój ojciec, wymordowali mu całą rodzinę. Jedna matka miała na ręku maleńkie dziecko. Na jej płaszczu i na tym dziecku było dziesiątki pchnięć nożem i widłami.
O innych okropnościach nie będę pisał nawet.
Ojciec pojechał jako osoba dorosła na te tereny, to mu jeden ukrainiec powiedział, że nie wszystkich Lachów jednak ubili.
Tak więc toleruję ludzi z ukrainy, ale nie ma we mnie dla nich żadnych uczuć. Jestem wkurzony, że ich tylu tu przyjechało, denerwuje mnie ich język.
To kiedyś źle się skończy, zaczną się rozboje, wymuszenia i próby przeniesienia "ichnich" stosunków i zwyczajów" na nasz grunt.
Ja bym tam postawił mur i odgrodził się od nich.
Do Białorusinów nic nie mam.
Jakby mi ktoś dawał tysiąc, dwa tysiące dolarów i proponował wycieczkę za free na 1-2 dni na ukrainę- ja tam nigdy nie pojadę.
Jakbym miał firmę, to sory, ale ukraińca nie zatrudnię, choć jeden malował mi kiedyś mieszkanie, był pracownikiem firmy, ponoć z korzeniami polskimi.

Pracowałem z Ukraińcami parę lat temu we Francji, jak jeszcze dorabiałem na studia. Robotni, ale też trochę loteria trafią się i porządni, ale też jeden zarąbał mi kilka metrów rury miedzianej.

Czyli ogólnie w segmencie budowlanym jak Polacy. Piją też tak samo.

:leeeroy , przyznam szczerze, że nie rozumiem Cię. Dajmy na to, co powinien zrobić Ukrainiec, żebyś mógł uznać za równego sobie człowieka?

Raz w Montrealu zrobiliśmy wspólną dyskotekę polsko/ukraińską w sali parafialnej w polskim kościele (polonijne klimaty...) Impreza raczej kameralna - tłumów nie było. Wszystko odbyło się grzecznie, stwierdziliśmy że mają bardzo fajną muzykę pop, a oni ponoć stwierdzili że takich porządnych Polaków jeszcze nie widzieli

Czasem mam wrażenie że są bardziej zorganizowani niż Polonia (a może po prostu jest ich więcej). Np. koło Edmonton jest cały ukraiński skansen poświęcony emigrantom ukraińskim - fajne miejsce. W Calgary mają też swój "festiwal", choć mocno mnie rozczarował bo serwowali bardzo marne pierogi.

Co do resentymentów - rodzina mojej mamy jest z tamtych stron więc za każdym razem jak idę na jakąś imprezę ukraińską to wysłuchuje kąśliwe uwagi, ale je ignoruje W sumie jako dziecko tyle się tego nasłuchałam że "Ukrainiec" brzmiało dla mnie jak obelga. Ale potem te skrajnie negatywne uczucia jakoś opadły.

Ja nie wiem. Ostatnio zjechalam na chwile do Polski z samym plecaczkiem. Na Dworcowej na przystanku z 30-40 osob w grupkach po 4 i więcej (bez bagażu). Wszyscy po ukrainsku zasuwali. Mojego autobusu nie bylo i nie mialo byc godzine (niedziela popoludniu). Ale jeden koles tak mnie wrogo swidrowal wzrokiem ze chyba chcial mi co ukraść. Stwierdzilam ze prdolę i idę stamtąd, mimo zmęczenia po dlugiej podrozy.
A w markecie slyszalam jak to jeden koles sie nasmiewa ze "patrz, Polacy kupuja po 5 plasterkow a ja to wielki bogacz, kilo kielby, tamtej trzy kilo i ze dwie szynki" (ukraiński :gadH???).
Jedna czesc miasta poprzerabiala garaże i altany na mieszkania. Znajomy wynajmuje maly dom (cos ze 70m2) firmie, ktora wsadziła tam 18 Ukraińców. Piętrowe prycze i takie tam.
Tak czy siak jest ich pełno. Niektórzy samodzielni pościągali rodziny i wynajmują mieszkania.
Kronika policyjna wspomniala ostatnio o napadzie na Ukraińców jedynie więc nie wiem.

Ale reszte mam jak :leeeroy. Cud że przeżyli dziadkowie i cud że jestem.

To pamiętam wycieczkę klasową do Czarnogóry... Alkohol jest, a przynajmniej był wtedy tak tani (taka piękna, litrowa buteleczka wódki o normalnej mocy 50% kosztowała 2,5 euro, o innych dobrach w podobnych cenach nie wspomnę), że tubylcy odnosili wrażenie, że to wycieczka z Rosji wykupuje cały skład alkoholu