:discordia skarbie, ja dzisiaj skończyłem jedną robotę w domku, w którym jest tak radosna twórczość elektryczna, że aż dziw, że to jeszcze nie spłonęło. Część domu jest wyremontowana, tam jest nowa instalacja, ale część nie i tam jest stara. Co ciekawsze, to w pewnych obszarach te instalacje na siebie zachodzą i się przenikają. Czyli w obrębie nowej, nie możesz odłączyć starej, bo nie wiadomo, co straci zasilanie. Do tego podowieszana jest cała masa dodatków - lampek, dupereli, duperszwańców i wszystkiego, co się da i to w ciekawy sposób - przewody z furtki idą przez środek zamurowanej przestrzeni pod schodami (otwierasz drzwiczki, a tam wchodzą ze ściany przewody, plączą się po podłodze, ale tak, że nie można ich ułożyć pod ścianami, przewody i włażą w drugą ścianę). Przewody przełażą w absurdalnych miejscach przez ściany i stropy, a ich funkcji nie zna do końca nikt... Generalnie busz, sajgon i radosna twórczość. Najlepiej byłoby to zryć, i położyć od nowa całość. Ale to koszty rzędu kilkunastu lub więcej tysięcy, więc łata się tak, jak to możliwe. A klient się rozkręca z zamówieniami i chce więcej...
Aha, trochę mnie dzisiaj pirdolnęło, ale tak lekko, bo faza przez odbiornik, który był od neutralnego odłączony, więc tylko zaszczypało