siedze ci ja sobie, jak co dzien. praca jak kazda inna. panicz czasem przybedzie z przepocunkiem, kiedy wrazen w metrze szuka, ale ogolnie nuda. w koncu, co moze sie dziac w bloku z domofonem, na strzezonym osiedlu?
no, ale wyplata na czas, zus zaplacony i na ukrainke idzie czasem popatrzec, jak sie przebiera, myje i pierze odziez swa, czyli wschodnie bielizne, czy inne barchany - nie to, co u nas w wawce
wiec, nie narzekam, nawet jak sie czasem czas dluzy, alebo jak zakurzone buty panicza trzeba pasta czeskiego producenta, co w tesco sie sprzedaje wyczyscic. czasem mu zrobie wachlarz z piniendzy, czy jakies owoce umyje, zjadajac przy tym pare tych, czy tamtych...
ale dzisiaj, dzisiaj, to byly jaja - przybyl gosc z obrzezy miasta stolicy, mnac czapke w reku i co chwila sie rozgladajac, spoconym przy tym symfonie zapachow rozsiewajacy - prawdziwy powiew wiejskosci zdrowej i puculowatej, lekko czerwony na twarzy od osmagunkow wiatrowych, spracowany i szary w formacie, na pokojach.
wreszcie moglem pokazac, jak prawdziwy lokaj z szacunkiem i wyzszoscia nalezna sluzbie klasy wyzszej moze traktowac prawdziwka. niech poczuje cham salony, w tym moj poblask, kapiacy z paniczowej sutanienki! znaczy tego, ubioru szlacheckiego okapujacego zlotem i bogactwem, co zawisc i szacunek pobudza sam w sobie swym wygladunkiem.
jako, ze pora daleko przedobiadowa, a panicz lubi plebs oniesmielac potrawami swego stolu, niedostepnemi plebsowi, nakazal czekac petentowi w przedpokoju obszernym zwanym sala dla gosci. przekazalem dyspozycje naszej kucharce, ukraince, zeby odgrzala pol kurczaka z rozna, co to go wczoraj nabylem na stacji benzynowej nieopodal, kiedy panicz zadzwonil, ze glodunek nakazuje mu spozyc cieple miesa teraz i zaraz, i natentychmiast, no ale jednak spozyl zaledwie polowe, zakazujac sluzbie domu dojadac resztki. nasz panicz, to jednak ma leb nie od kapelusza, musial przewidziec, ze z prowincji przyjechac moze prosty czlowiek wiedziony checia pomocy filantropijnukowej i wypadac bedzie oniesmielic go na salonach spozywaniem szamunku niedostepnego w czworakach.
tu jednak panicz zaskoczyl swojego skromnego lokaja, mimo doswiadczenia, stosownego wyksztalcenia kierunkowego i dlugiego stazu pracy dla panicza, zadziwiony bylem, kiedy laskawie zlecil goscia w walonkach poczestowac herbata. i to po dwakroc! ma gest nasz pan. w lieratkach, co by prosty czlowiek nie oszlomiony zostal bogatunkiem porcelany, ale zawsze gest to mily i niespodziewany, bo trzeba przyznac, ze nasz panicz oszalamia zasobnoscia pordmonedki, jednakowoz, nie rozrzuca banknotow kilkunastozlotowych tu i tam, bez powodu!
po godzinach kilku, kiedy juz nasz gosc wypilbyl herbate nawet zujac torebke, by nie utracic glebi smaku, a kurczak sie odgrzal i ziemnioki mlode kucharka (ukrainka) przyrzadzila, z koperkiem i zsiadlym mlekiem (niedopstepnym w marketach), panicz odczekal chwil pare by podano do stolu i nakazal znaczacym polgestem, na wprowadzenie na salony petenta, by w miloswunku swym wysluchac prosb jego, spozywajac frykasy obezwladniajace zapachem i trescia smakunku.
zatem z calom godnosciom osobistom i paniczowatoscia, jaka scieka na wiernego sluge, wychynalem swa reka szlachetna czesciowo poprzez drzwi i kiwnalem palcem na biedaka, ktory juz zdazyl z czapki, mnac ja, mnieciem czyli - z czapki zdazyl zrobic jakby beret - przyzwalajacym gestem przyzywajac go przed oblicze jasniepaniczowego jestestunku.
bezcenny widok radosci na jego twarzy, jaki zagoscil w mym sercu na zawsze nagroda byl mi za sluzbe u panicza - o to ja, skromny, ale prawy i wykwalifikowany lokaj mialem swoj udzial w tej audiencji!
co wiecej, podsluchalem o czym rozmawiali i odprowadzajac podlej kasty milego goscia do drzwi, nie moglem sie doczekac, az wroce do domu. w koncu i powiadomie swa malzowine, czego dzis nauczyl mnie moj panicz - mam czworke dzieci i swiatlosc madrosciunku mojego pana, objawil sie byl i dla mnie, jak i dla goscia naszego!
chwala paniczowi!!
no, ale wyplata na czas, zus zaplacony i na ukrainke idzie czasem popatrzec, jak sie przebiera, myje i pierze odziez swa, czyli wschodnie bielizne, czy inne barchany - nie to, co u nas w wawce
wiec, nie narzekam, nawet jak sie czasem czas dluzy, alebo jak zakurzone buty panicza trzeba pasta czeskiego producenta, co w tesco sie sprzedaje wyczyscic. czasem mu zrobie wachlarz z piniendzy, czy jakies owoce umyje, zjadajac przy tym pare tych, czy tamtych...
ale dzisiaj, dzisiaj, to byly jaja - przybyl gosc z obrzezy miasta stolicy, mnac czapke w reku i co chwila sie rozgladajac, spoconym przy tym symfonie zapachow rozsiewajacy - prawdziwy powiew wiejskosci zdrowej i puculowatej, lekko czerwony na twarzy od osmagunkow wiatrowych, spracowany i szary w formacie, na pokojach.
wreszcie moglem pokazac, jak prawdziwy lokaj z szacunkiem i wyzszoscia nalezna sluzbie klasy wyzszej moze traktowac prawdziwka. niech poczuje cham salony, w tym moj poblask, kapiacy z paniczowej sutanienki! znaczy tego, ubioru szlacheckiego okapujacego zlotem i bogactwem, co zawisc i szacunek pobudza sam w sobie swym wygladunkiem.
jako, ze pora daleko przedobiadowa, a panicz lubi plebs oniesmielac potrawami swego stolu, niedostepnemi plebsowi, nakazal czekac petentowi w przedpokoju obszernym zwanym sala dla gosci. przekazalem dyspozycje naszej kucharce, ukraince, zeby odgrzala pol kurczaka z rozna, co to go wczoraj nabylem na stacji benzynowej nieopodal, kiedy panicz zadzwonil, ze glodunek nakazuje mu spozyc cieple miesa teraz i zaraz, i natentychmiast, no ale jednak spozyl zaledwie polowe, zakazujac sluzbie domu dojadac resztki. nasz panicz, to jednak ma leb nie od kapelusza, musial przewidziec, ze z prowincji przyjechac moze prosty czlowiek wiedziony checia pomocy filantropijnukowej i wypadac bedzie oniesmielic go na salonach spozywaniem szamunku niedostepnego w czworakach.
tu jednak panicz zaskoczyl swojego skromnego lokaja, mimo doswiadczenia, stosownego wyksztalcenia kierunkowego i dlugiego stazu pracy dla panicza, zadziwiony bylem, kiedy laskawie zlecil goscia w walonkach poczestowac herbata. i to po dwakroc! ma gest nasz pan. w lieratkach, co by prosty czlowiek nie oszlomiony zostal bogatunkiem porcelany, ale zawsze gest to mily i niespodziewany, bo trzeba przyznac, ze nasz panicz oszalamia zasobnoscia pordmonedki, jednakowoz, nie rozrzuca banknotow kilkunastozlotowych tu i tam, bez powodu!
po godzinach kilku, kiedy juz nasz gosc wypilbyl herbate nawet zujac torebke, by nie utracic glebi smaku, a kurczak sie odgrzal i ziemnioki mlode kucharka (ukrainka) przyrzadzila, z koperkiem i zsiadlym mlekiem (niedopstepnym w marketach), panicz odczekal chwil pare by podano do stolu i nakazal znaczacym polgestem, na wprowadzenie na salony petenta, by w miloswunku swym wysluchac prosb jego, spozywajac frykasy obezwladniajace zapachem i trescia smakunku.
zatem z calom godnosciom osobistom i paniczowatoscia, jaka scieka na wiernego sluge, wychynalem swa reka szlachetna czesciowo poprzez drzwi i kiwnalem palcem na biedaka, ktory juz zdazyl z czapki, mnac ja, mnieciem czyli - z czapki zdazyl zrobic jakby beret - przyzwalajacym gestem przyzywajac go przed oblicze jasniepaniczowego jestestunku.
bezcenny widok radosci na jego twarzy, jaki zagoscil w mym sercu na zawsze nagroda byl mi za sluzbe u panicza - o to ja, skromny, ale prawy i wykwalifikowany lokaj mialem swoj udzial w tej audiencji!
co wiecej, podsluchalem o czym rozmawiali i odprowadzajac podlej kasty milego goscia do drzwi, nie moglem sie doczekac, az wroce do domu. w koncu i powiadomie swa malzowine, czego dzis nauczyl mnie moj panicz - mam czworke dzieci i swiatlosc madrosciunku mojego pana, objawil sie byl i dla mnie, jak i dla goscia naszego!
chwala paniczowi!!
--
tempotempotem