Gdyby jeszcze gołota poezji opanowała trudną sztukę wrzucania czegoś tam w postach, to wszystkie mencizny przejszły by na wyższy poziom wrażliwości.
Ich empatia rozlałaby się jak Bug pod Narwią wiosenną porą, a uczucia płynęły by jako te zerwane z uwięzi skrępowanej duszy barki walące w filary mostu.
Ach, ta magiczna chwila, kiedy czas zatrzymany w krótkim ruchu pędzla widzimy jako eksplozję namiętności, krople farby, farby spływającej perliście. Ach!
Ale czas, czas niestrudzenie płynący
gorzko międląc słowa w gardle ściśniętym - toż przecież krew jest!
I nie powie nikt, że to farba była. My wiemy i wiedzieć będziemy.
Ze to k***wa był zamach w Smoleńsku.
[edit] Sorry, ale za dużo wypiłem.