:paula_jasu
Zależy od dzieciaka, ale z moich obserwacji to w większości gimbazjum raczej wybierają rodzice, dopiero na poziomie liceum faktycznie młodziakowi daje się wybór, gdzie i na jaki profil chce iść - stąd też, możliwe, że na wcześniejszym etapie edukacji czegoś nie wiedział(a) i przychodzi do nowej szkoły z nadzieją, że tam się dowie. Owszem, powstaje pytanie "czemu sam nie spróbował(a) się dowiedzieć?" - mam wrażenie, że obecnie, niestety, nauczyciele faktycznie pałający się przedmiotem i zachęcający uczniów do nauki zaczynają zanikać. Ot, przyjść, wyłożyć im co trza, przerobić program i tyle. A do samodzielnej nauki, czy konkursów/olimpiad, zachęty brak.
Inną sprawą jest nauczanie historii. Ostatnio rozmawiałem ze znajomą nauczycielką, to mówiła, że w rok czy dwa temu w końcu to zmieniono - ale jak jeszcze ja chodziłem do szkoły, to na każdym etapie edukacji: podstawówka, gimbaza, liceum, leciało się z całym materiałem od samego początku, od Egiptu do współczesności. Oczywiście, na przerobienie całości materiału brakowało czasu - najdalej chyba doszliśmy w gimbazie, bo dotarliśmy do armii Napoleana odmrażającej sobie tyłki w Rosji. Zatem, gdybym miał bazować tylko na wiedzy szkolnej, to zapewne byłbym w stanie wymienić kilku faraonów i czego dokonali - ale nie potrafiłbym umiejscowić w czasie powstań, o stanie wojennym wiedziałbym tyle, że lata osiemdziesiąte i coś tam Jaruzelski i Wałęsa, a o II RP że między wojnami i że był Piłsudski.
Chociaż, dywagacje dywagacjami, ale zaprzeczyć nie mogę - postać Churchilla zdecydowanie uważam za wiedzę ogólną, a nie jakoś specjalnie związaną z przedmiotem. Sam za inteligentnego się nie uważam, ale jednak braki w pewnej podstawowej wiedzy zawsze mnie dziwią.