Siedzieliśmy z kumplem jakiś czas temu w naszej wsi na tzw. Plantach.
Gwoli wyjaśnienia - Planty w Oławie są neutralne, jak Szwajcaria w Europie, Straż Miejska dość często współpracuje z Pogotowiem, ale nie tym razem...
Siedzimy, gadamy, nic się nie dzieje... W rękach, każdy dzierży butelkę z browarkiem (Ja, z racji tego, że już mam nieźle w czubie - trzymam Lecha Free). Po jakimś czasie, z-między-krzaków wyłaniają się światła sunące powoli w naszą stronę. Podjeżdża dwóch odważnych panów - znamy się już z kilku wspólnych interwencji, jednak tylko służbowo. Wychodzą z auta, zaświecają nam latarkami prosto w oczy i z wyrobionym już sobie przez lata gestem triumfu, zauważają:
- Ooooo a panowie sobie tak tutaj piwko pijecie w miejscu publicznym... Mandacik za to będzie...
Myślę sobie - bystrzachy... Niełatwo bowiem w świetle 100 lumenów dostrzec w ręce butelkę browara...
Nawalony :skibi rozpoznaje wówczas znajome, mundurowe gęby, ale trochę odwagi mu przybyło w międzyczasie i wypala:
- Panowie, a ja to was w dupie mam... Ja bezalkoholowe piję...
Wówczas jednemu z mundurowych zapaliły się ogniki w obu oczach, rozpalił światło drugiej swej latarki i począł biegać wokół ławki, na której siedzieliśmy i z gniewem krzyczeć:
- Bezalkoholowe?! A KAPSEL to gdzie pan wyrzucił?!
Fontanna wzburzonego piwa (?) w ustach, ulała mi się na zewnątrz, wydusiłem z siebie tylko:
- Wyrzuciłem do kosza na śmieci tam - na początku parku (wskazując palcem w przeciwległym kierunku) - możecie panowie pójść sobie poszukać, a ja wam potwierdzę, czy to akurat mój...
Popatrzyli na nas, temu bystrzejszemu już chyba zaczęło świtać, że znamy się służbowo, stwierdził:
- Oooo a Wy chłopaki, to w Pogotowiu jeździcie, co? To przepraszamy za kłopot... Tak tylko żartowaliśmy, bo wiecie... dużo młodzieży chamskiej się tu kręci i tak sobie kontrolujemy wyrywkowo...
Zawrócili na pięcie i wsiedli do swojego Caddy. W blasku świateł mijania, oddalili się w nieznanym nam, pomiędzy krzaczorami, kierunku...
Gwoli wyjaśnienia - Planty w Oławie są neutralne, jak Szwajcaria w Europie, Straż Miejska dość często współpracuje z Pogotowiem, ale nie tym razem...
Siedzimy, gadamy, nic się nie dzieje... W rękach, każdy dzierży butelkę z browarkiem (Ja, z racji tego, że już mam nieźle w czubie - trzymam Lecha Free). Po jakimś czasie, z-między-krzaków wyłaniają się światła sunące powoli w naszą stronę. Podjeżdża dwóch odważnych panów - znamy się już z kilku wspólnych interwencji, jednak tylko służbowo. Wychodzą z auta, zaświecają nam latarkami prosto w oczy i z wyrobionym już sobie przez lata gestem triumfu, zauważają:
- Ooooo a panowie sobie tak tutaj piwko pijecie w miejscu publicznym... Mandacik za to będzie...
Myślę sobie - bystrzachy... Niełatwo bowiem w świetle 100 lumenów dostrzec w ręce butelkę browara...
Nawalony :skibi rozpoznaje wówczas znajome, mundurowe gęby, ale trochę odwagi mu przybyło w międzyczasie i wypala:
- Panowie, a ja to was w dupie mam... Ja bezalkoholowe piję...
Wówczas jednemu z mundurowych zapaliły się ogniki w obu oczach, rozpalił światło drugiej swej latarki i począł biegać wokół ławki, na której siedzieliśmy i z gniewem krzyczeć:
- Bezalkoholowe?! A KAPSEL to gdzie pan wyrzucił?!
Fontanna wzburzonego piwa (?) w ustach, ulała mi się na zewnątrz, wydusiłem z siebie tylko:
- Wyrzuciłem do kosza na śmieci tam - na początku parku (wskazując palcem w przeciwległym kierunku) - możecie panowie pójść sobie poszukać, a ja wam potwierdzę, czy to akurat mój...
Popatrzyli na nas, temu bystrzejszemu już chyba zaczęło świtać, że znamy się służbowo, stwierdził:
- Oooo a Wy chłopaki, to w Pogotowiu jeździcie, co? To przepraszamy za kłopot... Tak tylko żartowaliśmy, bo wiecie... dużo młodzieży chamskiej się tu kręci i tak sobie kontrolujemy wyrywkowo...
Zawrócili na pięcie i wsiedli do swojego Caddy. W blasku świateł mijania, oddalili się w nieznanym nam, pomiędzy krzaczorami, kierunku...
--
Medycyna Ratunkowa stoi w sprzeczności z procesem selekcji naturalnej