to jest bardzo stara polska piosenka, pani pracująca na zmywaku w małym zapyziałym hoteliku śpiewa o dniu, w którym bardzo biedni nowożeńcy za ostatnie grosze wykupują pokój w hotelu, by tam pobzykać. Po kilku dniach ich martwe ciała zostają wyniesione.
Pamiętam kilka wersów, ale niezbyt dokładnie.
"Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej, mam harówy moc, marzeń trochę mniej"
i zwrotka, ale tak piąte przez dziesiąte
"pamiętam dobrze, jak przybyli w tym dniu, prosili o pokój, by kochac się w nim, w ich oczach był pośpiech i głód, ach gdyby tak ktoś na mnie popatrzeć mógł"
no nie umiem tego za nic znaleźć, ale może ktoś pamięta, kto to śpiewał i jaki był tego tytuł
Pamiętam kilka wersów, ale niezbyt dokładnie.
"Zmywam dzień i noc szklanki w budzie tej, mam harówy moc, marzeń trochę mniej"
i zwrotka, ale tak piąte przez dziesiąte
"pamiętam dobrze, jak przybyli w tym dniu, prosili o pokój, by kochac się w nim, w ich oczach był pośpiech i głód, ach gdyby tak ktoś na mnie popatrzeć mógł"
no nie umiem tego za nic znaleźć, ale może ktoś pamięta, kto to śpiewał i jaki był tego tytuł
--
I'm the bitch you hated, filth infatuated. Yeah. I'm the pain you tasted, fell intoxicated.