...a wczoraj przerobiłem ostatnią oficjalną szychtę jako barman
Kurde, emocjonalny wieczór był
Nie chcieli mnie puścić do domu
No, więc trzeba było się jakoś kulturalnie pożegnać i, przy okazji, nie palić za sobą mostów
:
"Ludzie!!! Wczorajszy wieczór na Roco na dłuuugo zapamiętam!
Tak, jak wczoraj, to dawno się nie wzruszyłem...
Aż się ryczeć chciało ze wzruszenia! Dzięki serdeczne za miłe słowa, za te 4 Tyskie, za to, że przy okazji tej pracy na barze dane mi było Was wszystkich poznać, za to, że jesteście tacy zajebiści!!!
Ja już za Wami wszystkimi tęsknię, bo przez te półtora roku zżyliśmy się prawie jak familia (dziwna, nietypowa, czasem lekko patologiczna, ale jednak familia!!!
). Ale to, że spadam, to nie znaczy, że już się nigdy nie zobaczymy :P Dalej, w miarę możliwości będę próbował pomóc przy robieniu jakichś imprezek, koncertów i innych biesiad - pierwsza rzecz będzie organizowana gdzieś koło połowy maja - festyn charytatywny dla Julki Wojtas. A może i Leszek pozwoli mi od czasu do czasu postać za barem w jakąś sobotę czasami
Póki co, to jakoś tak po świętach Roco zacznie działać chyba już przez 7 dni w tygodniu, i, w związku z tym będzie potrzebna jeszcze jedna osoba do brygady. Jak mielibyście kogoś chętnego, to niech dzwoni do Leszka: +48 782 895 183. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za miło przeżyte chwile!!! Pozdro i udanej resztki weekendu!
<3"
Fajnie było... Idę do tych Czech tylko z tego względu, że tam trochę godziwsze pieniądze oferują, żeby znowu mieć na jakieś swoje fanaberie typu woodstocki i złombole