Idzie facio nocą przez las, styrany niesamowicie całodzienną robotą w kopalni.
Nagle przed nim pojawia się biała postać, która mówi:
- Uuuuuuuu, jestem białąąąą zjawąąą, któóóra umaaaarłaaa na białaaaczkęęę!
- Zgiń, przepadnij maro nieczysta! - rzecze Kaf...facio, po czym bierze nogi za pas.
Przebiegłszy kilkaset metrów natrafia na kolejnego ducha.
- Ueueueuuuee, jeeesteeem czerwoooonąąą zjaaawąąą, któraaa umaarłaaa na czeerwonkęęę!
- Paszoł won w kibinimatry, duchu nieczysty! - krzyczy nasz bohater i przytomnie ucieka w krzaki.
Wkurzony niesamowicie, bo do domu jeszcze daleko, a godzina już późna, kątem oka dostrzega jakąś zieloną postać, która śmiga tam i z powrotem.
- Dobra kolego, wiem, że jesteś zieloną zjawą, tylko za cholerę nie wiem na co umarłaś.
- Spier*alaj kajdaniarzu, ja tu na rolkach jeżdżę!
Siedzi rybak w łajbie i moczy własnoręcznie robionego, drucianego kija w wodzie. Nagle spławik zaczął się spazmatycznie poruszać, na co rybak podłączył do drutu swoją własnoręcznie wykonaną baterię z wkładem ze sfermentowanego dżemu, co by ogłuszyć trochę zdobycz.
Po wyciągnięciu ryby okazało się, że to jest złoty śledź, który na dodatek gada!
"No, to sobie podyskutujemy", pomyślał rybak i uśmiechnął się lubieżnie.
- Jeżeli mnie wypuścisz, to spełnię twoje trzy życzenia. Ale tylko takie merytoryczne! - rzekła dziwna ryba.
- Ok, chcę być największym filozofem na świecie.
Śledź mrugnął okiem, zamajtał ogonem i rybak nagle osiwiał, a własnoręcznie wykonany z tataraku strój zmienił się w starą firankę.
- Nieźle rybo, a wiesz co mawiał Konfucjusz w takich sytuacjach?
- Do rzeczy, nędzny pachołku, nie mam całego dnia! - odparł poirytowany śledź.
- No dobra, chciałbym mieć zawsze rację, nawet gdybym jej nie miał.
Złoty śledź zamrugał drugim okiem, trzy razy zrobił karpia i sypnął rybakowi łuskami w twarz.
- Po trzecie, chcę być zawsze w centrum uwagi.
Śledź zamrugał trzecim okiem, machnął płetwą i umieścił rybaka w zakładzie psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze.
Nagle przed nim pojawia się biała postać, która mówi:
- Uuuuuuuu, jestem białąąąą zjawąąą, któóóra umaaaarłaaa na białaaaczkęęę!
- Zgiń, przepadnij maro nieczysta! - rzecze Kaf...facio, po czym bierze nogi za pas.
Przebiegłszy kilkaset metrów natrafia na kolejnego ducha.
- Ueueueuuuee, jeeesteeem czerwoooonąąą zjaaawąąą, któraaa umaarłaaa na czeerwonkęęę!
- Paszoł won w kibinimatry, duchu nieczysty! - krzyczy nasz bohater i przytomnie ucieka w krzaki.
Wkurzony niesamowicie, bo do domu jeszcze daleko, a godzina już późna, kątem oka dostrzega jakąś zieloną postać, która śmiga tam i z powrotem.
- Dobra kolego, wiem, że jesteś zieloną zjawą, tylko za cholerę nie wiem na co umarłaś.
- Spier*alaj kajdaniarzu, ja tu na rolkach jeżdżę!
Siedzi rybak w łajbie i moczy własnoręcznie robionego, drucianego kija w wodzie. Nagle spławik zaczął się spazmatycznie poruszać, na co rybak podłączył do drutu swoją własnoręcznie wykonaną baterię z wkładem ze sfermentowanego dżemu, co by ogłuszyć trochę zdobycz.
Po wyciągnięciu ryby okazało się, że to jest złoty śledź, który na dodatek gada!
"No, to sobie podyskutujemy", pomyślał rybak i uśmiechnął się lubieżnie.
- Jeżeli mnie wypuścisz, to spełnię twoje trzy życzenia. Ale tylko takie merytoryczne! - rzekła dziwna ryba.
- Ok, chcę być największym filozofem na świecie.
Śledź mrugnął okiem, zamajtał ogonem i rybak nagle osiwiał, a własnoręcznie wykonany z tataraku strój zmienił się w starą firankę.
- Nieźle rybo, a wiesz co mawiał Konfucjusz w takich sytuacjach?
- Do rzeczy, nędzny pachołku, nie mam całego dnia! - odparł poirytowany śledź.
- No dobra, chciałbym mieć zawsze rację, nawet gdybym jej nie miał.
Złoty śledź zamrugał drugim okiem, trzy razy zrobił karpia i sypnął rybakowi łuskami w twarz.
- Po trzecie, chcę być zawsze w centrum uwagi.
Śledź zamrugał trzecim okiem, machnął płetwą i umieścił rybaka w zakładzie psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze.
--
Oh it's Youuu! Hiiii! Go away!!!