Nie raz udowadnialiśmy, że jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Poniżej informacje jakie podał :bbirdy.

"Pogrzeb odbędzie się 5 kwietnia, na Cmentarzu Północnym w Warszawie (Wólka Węglowa), a poprzedzony zostanie nabożeństwem w kościele pw. Św. Ignacego o godzinie 11.15.



Jak chodzi o pomoc rodzinie - o rety, wszystko się przyda. Przepiszę to co wiem:

Żona Jacka, Ewa, jest niewidoma - w wieku 3 lat stwierdzono u niej nowotwór oka. Amputowano jej gałki oczne. Poznała Jacka, ktory czytał jej skrypty - między innymi dzięki niemu skończyła psychologię na UW, a potem w Radio Józef udzielała świetnych porad ludziom w takiej samej sytuacji. Po jakimś czasie okazało się, że Ewa ma stwardnienie rozsiane. Wówczas na świecie był ich pierwszy syn, Jacek Junior, obecnie doktorant w Instytucie Fizyki Polskiej Akademii Nauk. Chwilę potem przyszła na świat Aśka, a po niej Krzysio. Ostatnim dzieckiem Ewy i Jacka jest 9-letni Kacper.

Jacek w pewnym momencie rzucił studia na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego (filozofia przyrody i historia sztuki), zawiesił na kołku swoją rewelacyjnie zapowiadającą się karierę poetycką - był jednym z najlepiej zapowiadających się poetów Nowej Fali. Tyle tylko, że Jacek jest człowiekiem, który za rodzinę pójdzie w ogień.

Jacek musiał zająć się Ewą. Stan Ewy jest bardzo zły, w tej chwili jeździ na wózku.


Dzięki pomocy po powyższym apelu Anki Grzybowskiej ( nie wstydził się przyznawać że żyje skromnie, ale wiedza jak bardzo skromnie już nie była tak powszechna) mieli normalną gwiazdkę, a dzieci dostały normalne prezenty. Mimo to dalej są w bardzo trudnej sytuacji, tym bardziej trudnej po stracie głowy rodziny. Oprócz pomocy finansowej przydadzą się też po prostu ciuchy i trwała żywność. Anka utworzyła akcję na portalu pomocowym https://zrzutka.pl/rweacm - ale w razie czego mam jeszcze nr konta bankowego Jacka juniora, gdyby ktoś chciał."


Moderację prosimy o przypięcie wątku.

Mogę pomóc z ciuchami. Jest jakieś miejsce by je wysyłać?

Oprócz wpłaty chętnie wspomogłabym tą "trwałą żywnością"
Tylko jak ? Gdzie ?. Mieszkam niemal po sąsiedzku, ale dokladnego adresu nie znam.
Wiem też, że nie każdy życzyłby sobie wizyty obcej kobiety z tobołami.
Ktoś sie podejmie ogarnąć temat ?

Przesyłki ciuchów i żywności przesyłajcie bezpośrednio do rodziny Dobrzynieckich:

Wrzeciono 20/38
01-963 Warszawa

jakbyś potrzebowała pomocy przy transporcie to ja mieszkam naprawdę blisko więc w razie potrzeby służę pomocą i autem. Spód cytadeli to chwila tam dojechać

Nie znałem osobiście, ale z postów na JM dał mi się poznać jako naprawdę wartościowy i mądry człowiek, chociaż często się z nim nie zgadzałem.

Hej, nie chcę się wymądrzać ani wpieprzać, ale jeśli mógłbym coś zaproponować, to może jakieś stypendium przynajmniej dla siedemnastolatka pod patronatem @joemonster ? Starszy sobie poradzi(ja w jego wieku byłem ojcem i pracowałem sam na trzyosobową rodzinę), a młodsze jeszcze małe i niekoniecznie to potrzebne. To byłoby chyba najlepsza pomoc i chyba zgodna z filozofią . Na ile mogę to się dorzucę. Moje dzieci mają przejebane, ale one mają oboje rodziców. Jakich to nieważne, ale zdrowych. Naturalnie jeśli Joe znajdzie czas i zechce. Wierzę, że społeczność JM jest w stanie samodzielnie się na takie stypendium zrzucić, i że kasy wystarczy na takie przedsięwzięcie. Wielebny jest na tyle mądrym facetem, że mógłby to wspierać JMowo, a koordynację można scedować przecież na kogoś kumatego w takim temacie.

Tak mi tylko przyszło do durnego łba.

:pies_kaflowy fundusze na naukę brzmią świetnie, ale najważniejsze z pomocy długofalowej wydaje mi się wydobycie spod ziemi jakiejś formy opieki dla Ewy. Dzieci nie są głupie i obstawiam - jak by to brzydko nie brzmiało - że największą przeszkodą w ich rozwoju jest stan matki. Jacek nie pracował nie dlatego że nie chciał, tylko dlatego że ne mógł - Ewa wymagała stałej opieki i nie było mowy o choć połówce etatu (a dorabiać antykwariatem nie mógł, bo zabraliby opiekuńczy). Przed problemem stałej opieki zostają teraz postawione dzieci - jedno na doktoranckich, jedno studiujące, i dwa nieletnie. Żadne stypendium ich nie pchnie do przodu, jeżeli zamiast chodzić się uczyć będą siedzieć w domu.

Nie wiem jak w Warszawie, ale w Poznaniu można liczyć na pomoc społeczną w wymiarze godziny dziennie. To o przynajmniej dwie-trzy za mało, by mogli się normalnie uczyć.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, ile to kosztuje mówię tylko, na jaką przeszkodę mogłoby się natknąć stypendium

:bbirdy Jedno nie przeszkadza drugiemu, a z własnego doświadczenia wiem, że pomoc w edukacji jest niezastąpiona, bo jest najczęściej pomijana. Zróbmy to dubeltowo jeśli mamy taką siłę. Ja pomogę na ile będę mógł, nawet jeśli mnie nie stać.

:pies_kaflowy masz moje skromne fundusze

Tak myślę,że najprościej ustawić automatyczny przelew raz w miesiącu na kwotę nie wywołującą u siebie zawieszenia systemu, po czym w zasadzie zapomnieć o sprawie. 50 osób (podejrzewam, że tyle nas tu by się zebrało) razy dajmy na to 20zł, to już jest 1000 zł. Niech sobie ciurka. Kwestia tylko formalnego ogarnięcia procesu.

No własnie - formalne ogarnięcie procesu.
Czy ktoś się orientuje co na to urząd skarbowy?
Warto by było wiedzieć takie rzeczy, zeby przez dobre serce nie wsadzić obdarowanych na podatkowa minę.

:maciek_cherokee też jestem zmotoryzowana


Na razie szukam pomysłu na skoordynowanie akcji.
Chyba nie chodzi o to, zeby w domu Dobrzynieckich nagle pojawila sie np. tona cukru
O ile sie orientuję w ich warunkach lokalowych, to byłby większy kłopot niż pomoc

:brood_k dobre rozwiązanie
skarbowy nie powinien się czepiać przy tak symbolicznych darowiznach , ale powinien się wypowiedzieć raczej ktoś biegły w zasiłkach ZUS z tego co widzę

mają zdaje się sporo książek z antykwariatu, a że rzecz jest warta tyle ile ktoś zapłaci, można je kupować po wysokich cenach i zysk będzie udokumentowany

Jutro napisze jak to wygląda od strony prawnej, z telefonu nie mam jak się rozpisać.

ważne żeby składki od jednej osoby nie przekroczyły limitu przez 5 lat - 4902 zł. czyli bezpiecznie byłoby do 80 zł miesięcznie

:maciek_cherokee i to też jest jakis pomysł

:spowiednik ma recht. Nie można przekroczyć kwoty 4902 zł w ciągu pięciu lat. Darowizny takie nie wymagają umowy, ani zgłoszenia do US. Dodatkowo w tytule przelewu każdy powinien wpisać "darowizna", aby US nie miał się do czego przyczepić .

Dużo nie mam, to dużo nie dam, ale co mogę... Numer konta Jacka juniora?
Ludzie, idźmy za ciosem, bo się później rozlezie intencja.

ja tylko jeszcze raz - z tego co wiem wchodzi w grę zasiłek opiekuńczy. zanim zaczniemy wysyłać - niech ktoś biegły w zasiłkach ZUS się wypowie czy nie zrobimy więcej krzywdy niż pożytku

ZUS po pierwsze nie ma skąd się dowiedzieć, po drugie w sądzie to upadnie, gdyż nie jest to stały dochód. Ale jeśli rzeczywiście chcielibyśmy się od tej strony zabezpieczyć całkowicie to trzeba by co jakiś czas zmienić kwotę przelewów, aby nie mieli nawet punktu zaczepienia o to, że był to stały dochód.

:tomcat_tc raczej nie zakładałbym się o to, że się nie dowie. To jest Polska, w dobrej sprawie zawsze się znajdzie jakaś menda, która doniesie gdzie trzeba.
A poza tym myślisz, że tam nikt nie czyta JM?

Wydaje mi się że najprościej i całkowicie zgodnie z prawem byłoby ustanowić fundację (np. przy JM) i fundacja zatrudniałaby opiekę i opłacała stypendium.

:wisz-nu niemniej, rodzina jest zabezpieczona z tej strony, i to jest najważniejsze. Oczywiście, sprawa może się skończyć w sądzie, i przy tym co ZUS aktualnie odwala istnieje taka możliwość. Ale mogę zagwarantować, że dostaną wtedy darmowego pełnomocnika który sprawę w sądzie obali.

Najlepiej zebrać w gotówce i przekazać gotówką, wtedy urząd skarbowy i zus będą mogły iść się pierd*lić.

Popierając całym sercem akcję finansowego wsparcia rodziny, zgadzam się z tym o czym mówił :bbirdy - zapewnienie opieki dla p. Ewy pozwoli dzieciakom na w miarę normalne życie.
Myślę, że cała rodzina będzie mogła liczyć na pomoc dobrych ludzi i nikt ich nie zostawi na pastwę losu. Sprawa jest jednak delikatna bo nie każdy, nawet będąc w potrzebie, będzie czuł się komfortowo otrzymując pieniądze od obcych ludzi. Mogą czuć się zakłopotani, a nawet zawstydzeni. Może warto byłoby się skontaktować z kimś najbliższym rodzinie i zrobić wywiad. Teraz na to za wcześnie, ale może w ramach zebranych środków można by np. opłacić p. Ewie turnus rehabilitacyjny dla osób ze stwardnieniem rozsianym. To nie jest wydatek, o którym w pierwszej kolejności się myśli i odkłada na święte nigdy kosztem innych potrzeb.
Może taka forma wsparcia byłaby łatwiejsza ze względów formalnych, a i dla rodziny mniej krępująca. Pomyślcie.

Podejrzewam też, że istnieje jakaś fundacja zajmująca się ludźmi chorymi na stwardnienie. Można by to prawdopodobnie załatwić uruchamiając u nich konto celowe na pomoc konkretniej rodzinie, a oni w dodatku zapewne są zorientowani w temacie opiekunów, tego co jest potrzebne itd.

Przykładem podobnej sytuacji rozwiązanej w ten sposób jest akcja "Mamy Asi"
https://www.lepszypoznan.pl/2016/11/29/mama-asi-nie-straci-zasilku.html

Cokolwiek nasi forumowi prawnicy ustalą w sprawie rodziny Dziobasa, mam zamiar partycypować w tej pomocy w miarę moich finansowych sił.

Ale myślę też, że pomysł Brood_ki ze stałym zleceniem jest ok, tylko proszę o opinię fachowca, co powinniśmy ustawić w tytule przelewu, żeby US nie mógł się do niczego przyczepić.
Faktycznie, jest nas tutaj trochę, od każdego z nas kilka dych, które przecież nie zawalą naszych budżetów i zbierzemy sumkę, którą oni rozdysponują wedle najpilniejszych potrzeb: czy na leki dla Pani Ewy czy na podręczniki czy buty dla Kacpra.

I oczywiście proszę o nr rachunku bankowego Wdowy lub któregoś z pełnoletnich dzieci.

:gatinha dla zabezpieczenia rodziny w tytule każdego przelewu ma być "darowizna".

:tomcat_tc dzięki. To jeszcze poproszę nr rachunku.