Ba! Jeśli Raul nie pożałuje grosza na tacę, to Fidel i świętym ma szansę zostać!
Tak btw., z wikipedii:
Castro, który został premierem 16 lutego tego samego roku, cieszył się również poparciem Kościoła katolickiego.
(...)
Trudności gospodarcze z początku dziesięciolecia skłoniły wielu Kubańczyków do zwrócenia się w stronę religii, zarówno katolicyzmu, jak i synkretycznego wyznania Santeria. Mimo że Castro od dawno uważał wiarę za przejaw wstecznictwa, złagodził podejście do Kościoła i instytucji religijnych. Przeprowadził liberalizację w tej dziedzinie i po raz pierwszy dopuścił do przyłączenia się wiernych różnych kościołów do partii komunistycznej. Chociaż uważał Kościół katolicki za instytucję zacofaną i prokapitalistyczną, w styczniu 1998 roku zezwolił na wizytę na Kubie papieża Jana Pawła II. Wizyta doprowadziła do jednoczesnego umocnienia pozycji zarówno Kościoła na Kubie, jak i rządu Castro
(...)
Przekonania religijne Fidela Castro były przedmiotem wielu dyskusji. Został on ochrzczony i wychowywany na katolika, sam przyznał że jest ateistą. Krytykował wykorzystywanie Biblii do usprawiedliwiania ucisku kobiet i Afrykanów. Stwierdził że chrześcijaństwo wystawiło „grupę bardzo humanitarnych przykazań”, które dały światu „wartości etyczne” i „poczucie sprawiedliwości społecznej”. Przyznał że „jeśli ludzie nazywają mnie chrześcijaninem, nie z punktu widzenia religii, ale z punktu widzenia wizji społecznej, oświadczam, że jestem chrześcijaninem”. Samą religię porównywał do komunizmu, jego zdaniem można porównać prześladowania za przekonania religijne, które w gruncie rzeczy były też ideami politycznymi niewolników i ciemiężonych w Rzymie, z systematycznymi i brutalnymi prześladowaniami, których ofiarami w czasach nowożytnych byli nosiciele politycznych idei robotników i chłopów, czyli komuniści.