Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI
 
 » 
JEZUS CHRYSTUS MÓJ ŻYCIORYS
JEZUS CHRYSTUS MÓJ ŻYCIORYS to Żywy przekaz Słowa Bożego, który opowiada o życiu na ziemi Moim Syna Bożego, Jezusa Chrystusa w narodzie izraelskim i dzisiejsze spojrzenie Moje Jezusa, jako dojrzałego mężczyzny, który sądzi żywych i umarłych na ziemi obecnie! Jestem na ziemi po raz drugi w Polsce w narodzie wybranym! GWIAZDA nad Betlejem zanikła, a z nią razem radość, która wypełniała ziemskie duchy podczas Moich narodzin na Ziemi. Światło, którym Jestem rozżarzyło ich sedna duchowe tylko chwilowo. Książęta idący od wschodu kierowali się widoczną Gwiazdą i odnaleźli do Mnie drogę. Poznali Mnie, uklęknęli i ofiarowali Mi swoje gęstomaterialne podarunki. Tak jednak zamienili wysokie duchowe w niskie ziemskie. Przybyli, aby służyć Światłu, którym Jestem, jak postanowiono w Niebie i to był powód ich życia na Ziemi. Mieli Mnie ziemsko chronić, a ci wrócili do swych ziemskich królestw. Tak więc zawiedli, żyjąc na Ziemi już bez sensu. Maria i Józef poznali we Mnie Mesjasza. Przeżyli i uwierzyli, żem Jest Zbawiciel, ale świeckie, ziemskie życie, dzień powszedni zacierał moc duchowych przeżyć. Stopniowo przeżycia ochładzały się i o duchowym procesie zapomniano. I tak dojrzewałem, jak obecnie, bez jakiegokolwiek pojmowania z waszej ziemscy ludzie strony. Swoim pobytem na Ziemi daję wam Światło, słabym przekazuję Siłę, wątpiącym odwagę i ani wtedy, ani dziś nie słyszę abyście Mojemu Ojcu szczerze i w uczuciach dziękowali! Zawsze widzę świat pełniejszy niż wy. W Moich oczach natura zyskuje nową siłę. Gdy byłem ziemskim dzieckiem Ziemia była i nadal jest cudowna, dzieło mojego Ojca. Zawsze idę prostą drogą i nie zabieram z niej niczego, raduje Mnie wszystko, co jest naturalnie piękne w swej prostocie, wszystko błogosławię i obdarowuje błogością. Znam dobrze każde zwierzę, które wychodzi się przywitać ze Mną, a rośliny są Mi bliższe niż wy ludzie. Rozmawiam z nimi po swojemu i także je pojmuje. Każdy ruch roślin mówi do Mnie więcej niż wasza mowa. Gdy mocno wiążę się promieniami z naturalnym otoczeniem, tym bardziej jesteście Mi obcy. Nie pojmowałem wtedy i dziś nie pojmuję waszego postępowania. Wasze drogi ziemskie są tak samo niejasne i poplątane jak i wasza mowa, a w waszym życiu nie było i nie ma żadnych logicznych ciągów. Zawsze mocno Mnie boli we wnętrzu, gdy muszę słuchać waszych niesprawiedliwych wypowiedzi, gdy złorzeczycie Mojemu Ojcu i swojemu losowi. Tak mocno różnicie się od zwierząt, dlaczego? To co robicie trudno pojąć! Gdy cierpicie, a ból was przygniata mocno i to widzę, czuję, Mojego ducha naciska ten ciężar. Stojąc jednak z boku wspomagam was i przesyłam wam wspierające myśli. Każdego z was chcę wzmocnić Miłością, którą Jestem. Nie mogę tego jednak uczynić zbyt oddaliliście się od Prawdy, tak wtedy i dziś w młodym wieku stałem obok was. Między Mną, a wami narastała coraz większa przepaść, niektórym z was dziś ją w obrazach ukazywałem. Wtedy, gdy żyłem wśród was pierwszy raz zaczęliście się do Mnie zbliżać, jako młodzieniec bardzo jasno widziałem was i wasze słabości. To co robiliście, w dużym stopniu było do pojęcia i zrozumienia kierujących wami motywacji. Zadawałem ciągle sobie pytanie, dlaczego nie możecie pojąć tego, że musicie inaczej funkcjonować, jeżeli chcecie, aby wasze życie tu na ziemi było piękne. Na własnym swoim przykładzie i swoich bliźnich widzicie przecież, że postępowanie wasze nie przynosi błogosławieństwa, tylko zniszczenie i nieszczęście. Dlaczego więc nie wyciągacie wniosków? Pojawia się pytanie; Modlicie się do Mojego Ojca, tak jak ja, w ten sam sposób, ale w swych modlitwach nie osiągacie poznania! Dlaczego tak jest? Czyż nie jesteście ludźmi, tak jak i Ja Jestem tylko tu na Ziemi człowiekiem? Obym mógł do was podejść i pokazać wam, co robicie źle, obym mógł wam pomóc! »Co chcesz? Kim jesteś, że chcesz ich prowadzić? Czy nie mają swoich kapłanów? A może ty chcesz również być kapłanem?« Przygnębienie zabrało Mi wtedy siłę do dalszych rozmyślań. Nie chciałem i nie chcę być takim jak kapłani, księża, obłuda i fałsz. Pragnę być czystym i niezależnym. Walczyłem z budzącymi i przejawiającymi się w Moim wnętrzu potężnymi siłami, ponieważ już wtedy poznałem świat i panujące poglądy. Stałem się cichym, zanurzonym w sobie młodzieńcem. Widząc jak wy ludzie szliście po złych drogach zmuszałem się by nie reagować. Wobec ziemskiej matki i wobec Józefa byłem coraz bardziej obcy. Oni wyczuwali, że nie mają kluczy do Mojego ducha. Wiedzieli, że mam we wnętrzu o wiele więcej niż to pokazuję. Pomimo tego, że byłem obok ludzi, nie udało Mi się nie zwracać na siebie uwagi i to zawsze i wszędzie! Mówili o Mnie w szkole i poza nią. Zatrzymywali Mnie sami i pytali o radę. Odwiedzali Moją ziemską matkę Marię i Józefa, i chcieli wiedzieć coś więcej o Mnie. Maria wyczuwała, że za pytaniami coś się kryje więcej. Bała się o Mnie i pewnego razu poprosiła Mnie bym milczał. Spojrzałem na nią z uwagą. Czyżby wstydziła się Mnie? A może chce Mnie zmienić, abym był jak inni? Mam być takim jak ci wszyscy nieszczęśliwi z własnej winy? Mógłbym w ten sposób uczynić radość swej matce? Przecież bolało by to ją, gdybym był złym człowiekiem! Miałem wewnętrzne sprzeczności, różne uczucia. Tęskniłem do tego, abym mógł choć raz sam zadać Mojemu Ojcu wszystkie te pytania, na które wtedy jeszcze nie znałem odpowiedzi. Szukałem osoby, która mogłaby Mnie pojąć i doradzić, albo przynajmniej powiedzieć, że; »Twoje odczuwanie jest poprawne i to nawet wtedy, gdy wszyscy ziemscy ludzie są inni«. Młodzieńczy wiek był dla Mnie wszędzie przeszkodą. Ludzie nie traktowali Mnie poważnie. Słuchali Moich słów, pytali Mnie o zdanie, ale potem nagle uświadamiali sobie, że słuchali słów młodzika, a nie mężczyzny. I dopóki mówiłem, ludzie byli zachwyceni i wsłuchiwali się w Moje mądre i gorące słowa. Zapominali, że jeszcze przed chwilą myśleli, że są mądrzejsi. Później jednak zawsze uświadomili sobie swą własną pośledniość, ponieważ bez jakichkolwiek ogródek obnażałem ich słabości. Tu kończyło się słuchanie! Zasypali Mnie kpinami, ostro krytykując Moje słowa podejrzewali o niskie cele. Nie spierałem się i dumnie się wycofywał. Była to twarda szkoła, którą musiałem, jak i dziś, na ziemi przejść. Musiał poznać wszystko, każdą słabość was ludzi przeżyłem sam na sobie. Pytałem samego siebie; Dlaczego ludźmi nie gardzę, nimi wszystkimi sprawiającymi Mi ból? Dlaczego mimo tego ich kocham i chętnie bym im pomógł? Czyż nie wyjaśniają sobie mojego każdego słowa nie tak jak powinni? I zawsze słyszałem swój głos wewnętrzny, który Mi podpowiadał jak dziś; »Musisz podążać swoją drogą, która została Tobie wyznaczona! Ziemscy ludzie muszą się zmienić nie Ty!« Mijały lata. Józef opuścił gęstomaterialną ziemię. Byłem przy Józefa odejściu, nie mogłem zapomnieć ostatnich słów i obrazu rozjaśnionej jego twarzy. To umocniło Moje chcenie. Józef odszedł jako człowiek, który Mnie pojmował najlepiej. Nie rozmawialiśmy ze sobą wiele. Józef zawsze mówił niewiele, ale zwięźle, jednak czułem jego miłość i radość, którą miał z Mojej pracy. Odprowadziłem go do Światła w modlitwie. Po odejściu Józefa byłem bardziej samotny. Czekałem jednak na wydarzenie, które by wszystko zmieniło. Wewnętrznie wiedziałem, wyczuwałem, że poznam taką sytuację i pójdę za nią. To jednak spowoduje Mojej ziemskiej matce ból tak mocny, że może nas rozdzielić już na zawsze. Wziąłem pod uwagę wszystkie okoliczności i nie mogłem jednak niczego zmienić. Tak jak dziś podążam swoją drogą, nawet jeżeli cały świat powstanie przeciwko Mnie! I tak się zdarzyło, skorzystałem z nowej możliwości. Wymawiano nowe imię, a dla Mnie ono było tym na co czekałem, okazją! Prorok, Jan Chrzciciel, który głosił słowo Prawdy na pustyni, chrzcił ludzi i wspierał ich. Słuchałem opowiadań o Janie i postanowiłem pójść na spotkanie z Janem Chrzcicielem. Potrzebowałem rady! Rozmowę w swoim wnętrzu przeprowadziłem z ziemską matką. Długo się z nią zmagałem, aż przeforsowałem swoje przekonanie, nieugięte chcenie i pokonałem jej największą siłę, którą Maria dysponowała, walczyła na wszelkie sposoby, ale uległa mocniejszemu. Decyzja została podjęta i rozmawialiśmy we wzajemnym zrozumieniem.

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą


WIELKA KSIEGA OBJAWIEŃ Jezusa Chrystusa
Przesłanie Miłości "W ŚWIETLE PRAWDY" Jezusa Chrystusa jako ostateczne ostrzeżenie dla ludzkich duchów na ziemi!

 

poprzedni »
 

Dodatkowe informacje
Plik: 12b213302549846775f6jcmz2
Rozmiar: 322x448, 31 kB
Wyświetleń: 3448
Ulubione dla 5 osób
Dodano: 2009-12-27 18:26:48
Tagi: Status: Publiczny
Licencja: © All rights reserved
Pokaż kody do umieszczania

Zobacz także starsze rzeczy z Szaffy:
Ten plik lubią:
jchrs    przed dinozaurami
purchavka    przed dinozaurami
MatiXon    przed dinozaurami
Tamilin    przed dinozaurami
AdamekB    przed dinozaurami
Pokaż wszystkich
Kod HTML wszystkich zdjęć albumu do umieszczenia na dowolnej stronie: