< > wszystkie blogi

czasem cos mi sie przysni lub wydarzy

papier jest cierpliwy. e-papier tez :)

śmiertelnej kałuży dół - żabi skok

3 maja 2017
 jestem w dolku.
 
zylem sobie, szedlem sobie przez zycie i wpadlem w jakis dolek, moze po zajeczej norze, albo po borsuku, albo innej suce. niewazne.
 
wpadlem i tkwie...
 
gorzej, ze dolek wyglada na szambownice - wszystko co zle splynelo do niego - a i plytki nie jest. no, nawet calkiem gleboki jest i co zrobisz, jak nic nie zrobisz?
 
wpadlem po ust granice... i kazde moje szczere slowo, to problem, ciezar i lapanie oddechu...

wiec ty, co to niby chcesz pomoc i zamiast wyciagnac reke, napierdalasz mnie kijem golfowym z nadrukiem 'moje racje' po lbie, daruj sobie....
 
ja mam usta powyzej poziomu gowna, niewiele... 
 
twoja 'konstruktywna krytyka' i to ze nakrzyczysz na mnie, ze mam sobie poradzic i cos ze soba zrobic - nic, ale to NIC nie pomoze...
 
wrecz przeciwnie, wlasnie mnie zatapiasz, napierdalajac mnie po lbie tym kijem i tymi swoimi madrosciami, a ja topie sie wciaz i wciaz, nie majac jak zlapac oddechu...
 
nie chcesz wyciagnac reki, nie chcesz podac suchej galezi, zebym sie po niej wyciagnal z tych ruchomych piaskow, nie umiesz, nie wiesz jak, to przynajmniej nie stoj na suchym brzegu krzyczac, zebym cos zrobil. bo z mojej perspektywy wygladasz jak kat.
 
zrobie cos, jak mi nie bedziesz przeszkadzac.
 
mam nadzieje.
 
zrobie...
 
bo oddac ostatni oddech zawsze zdaze...
 
a teraz wypieralaj, bo musze zaczeprnac powietrza, ktore mi zabierasz...
 
nabrac gleboko w pluca, skumulowac resztke sil i wykonac ten ostatni skok. zabi skok, na suchy brzeg...

by opuscic smiertelnej kaluzy dol...


 
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi