<< >> wszystkie blogi

czasem cos mi sie przysni lub wydarzy

papier jest cierpliwy. e-papier tez :)

cisza, ktora dzwoni. krocej, niz krotko ;)

2015-07-14 22:50:13 · Skomentuj

mieszkam na nowym miejscu od ponad pol roku. nowe, ale stare w sumie, bo tu sie wychowywalem jako dzieciak i 3/4 bloku znam, a oni mnie. fajnie. ale nade mna mieszka dziadek, ktory mnie nie zna. i jest przygluchy, wiec jak rozwiera TV, to u mnie nie slychac dzwiekow z kompa, i innych zrodel, tylko smialo moge dac ta sama stacje i wylaczyc glos, bo bede mial fonie od niego... meczace...

wiec od jakiegos czasu, jak on wieczorem TV zalaczy, to ja rozkrecam moje 7+1 glosnikow z full basem i zalaczam YT... do tej pory wystarczalo 15m i natychmiast na gorze bylo ciszej. to i ja skrecalem glosniki, powracajac do dzwiekow cywilizowanych...

ale nie dzis. jakis mecz lecial. 15m naglosnienia z mojej strony nie pomagalo... coz. wlaczylem sciezke dzwiekowa utworzona dla mnie przez YT ;p wzialem tablet i poszedlem posiedziec w kuchni, zamykajac drzwi od pokoju, ktory dudnil i sie bujal. tak na 2h.

wrocilem do pokoju, przed kompa, cisze mam teraz az w uszach dzwoni ;p ciekawe na jak dlugo ;ppp kto mieczem wojuje, od miecza ginie...

ale zaraz sobie cos puszcze. po cichu tym razem ;)

a gdybym byl mlotkowym i przyszedl do twego ciala??

2015-01-26 03:28:00 · Skomentuj
Brzdek szkla... drobna fala powietrza dotarla do moich powiek i zmusila je do podniesienia sie. Ciezko bylo, ale jakos sie udalo, podparlem sie rekoma i postanowilem oderwac glowe od powierzchni na jakiej lezala. Ramiona napiely sie ciagnac plecy w gore i... w koncu sie udalo. Rozejrzalem sie wokol siebie metnym wzrokiem oceniajac dzien. Szary, jak zawsze. Ale zaraz, zaraz, cos przykulo moja uwage z przemyslen dnia poprzedniego - wiecie, to te przemyslenia, ktore unosza ponad swiatem, zanim czlowiek nie padnie na pysk zmeczony zyciem. Przemyslenia, co to ja...

Ach, cos o wrogach i kalachach, nawet zamiescilem jakas notke na FB o tym, ze niby zartobliwie mialo byc. No dobrze, ale noc minela, trzeba sie pozbierac i dalej udawac, ze wszystko jest w porzadku. No bo tak, przeciez tego wszyscy oczekuja i wymagaja, nieprawdaz? Nikt nie moze byc wariatem, zanim nim nie zostanie, a pozniej beda wywiady i te dziwne rozwazania:
- normalny byl taki.
- mily. sasiad, jak sasiad, pogadac sie dalo o wszystkim i o niczym.
- kto by sie spodziewal, paaanie, spokojny gosc.

takie tam sobie, nic szczegolnego - ot, pomysl.

2014-09-03 23:45:35 · Skomentuj
uganiam sie ostatnio po mieszkaniu za uciazliwymi wspolokatorami i tak jakos mnie naszlo na kosmiczne skojarzenia - zreszta, poczytajcie sami :D wyszedlem z domu jak co rano. pocalowalem dzieciaki, przytulilem zone i zapakowalem drugie sniadanie. w robocie juz na mnie czekali. nie wiem czemu, ale mieli takie dziwne usmiechy. ale nic, pobralem kombinezon, odpalilem silniczki i polecialem w przestrzen... rewir 7A, to moj - od dawna prowadzimy tu badania i wykopaliska, ma w sobie potencjal, tylko opary zgnilizny powoduja, ze wciaz musimy byc w kombinezonach. zabralem sie za robote, jak co dzien, kulem i rabalem, wgryzajac sie wglab tej niepoznanej planety. jakies dziwne plyny z niej wyplywaly, jakby krwawic chciala - nie podobalo mi sie to, ale jak zawsze pobieralem wszystko do specjalnych workow na probki, zeby w bazie mogli to przebadac.

carpe diem i do przodu! :D

2014-07-19 02:13:37 · Skomentuj
spalem. smacznie. cala noc. tylko przez sen slyszalem jakies zle brzeczenie - ale przez opary snu nie pozwolilem sie obudzic, bo chodzil wiatrak w nocy, wiec pewnie nadwyrezony zebem czasu brzeczal kiedy sie krecil - tak mi moja psyche powiedziala i walnela mnie w leb, zebym spal dalej. to spalem...

az nadszedl poranek i dzwiek budzika w komorce. jedno oko sie podnioslo zmeczone, palce bladzily w poszukiwaniu przycisku 'drzemka' - no jak to czasem bywa, dzis dzien pod tytulem 'ciezko wstac, ciezko pracowac i w ogole dajcie mi wszyscy swiety spokoj, a moze wezme urlopu dzien??'

znalazlem przycisk i uciszylem mechanicznego potwora, kiedy do mojego jesteswa zakradl sie ten dzwiek. to bzyczenie uparte, w nocy poznane czesciowo i znegowane. nie, to nie wiatrak. wiatrak radosnie sobie toczyl swoje wiosla w dostepnej mu przestrzeni powietrznej i wytwarzal jedynie dzwieki o nazwie 'spij spokojnie dalej, masz tu moje mruczando-murmurando'.

zaniepokoila sie najpierw moja lewa polkula i otworzylem prawe oko, delikatnie odkladajac uciszony wlasnie telefon na szafke obok lozka...

nadstawilem uszu i uslyszalem - takie nieprzyjemne zupelnie bzzzazz. bzzzazzz.... wlasnie z 'a' w srodku. drugie oko uznalo, ze tez musi sie podniesc, bo jedno nie mialo sily zesrodkowac wzroku na zrodle dzwieku. zrezygnowany poddalem sie ich sugestiom i zaczalem sie budzic, nadstawiajac uszu, by zinterpretowac i zlokalizowac ow nieprzyjemny dzwiek... 

drobiazg, drobnostka nawet - ale czy zycie moze byc lepsze dzieki innym ludziom?

2014-05-01 23:39:00 · Skomentuj
dwa tygodnie. ponad dwa tygodnie na wygnaniu w pracy - szczesciem w Lodzi mojej rodzinnej, to zdziebko mniej bolalo - ale mialem pierwotnie byc 11 dni, pozniej dzien dodalem z uwagi na rozwoj sytuacji, a w efekcie wyjechalem dopiero po 16... ubrania sie skonczyly, trzeba bylo dokupic. ale ja nie o tym. nie bede narzekal, taka mam prace i robie swoje - co innego mnie sklonilo dzis by zastanowic sie nad swiatem i ludzmi: jak juz wrocilem do domu, do jastrzebia zdroju, z torba podrozna zapakowana na maksa, przez te dodatkowo zakupione ciuszki (na kredyt Panie Prezesie! moglby Pan o tym pamietac!), spuchnieta niczym krowi zoladek po koniczynie - torba oczywiscie, nie mialem gdzie upchnac paru rzeczy... np. podroznego jaska, ktorego woze ze soba by przynajmniej pozory domu sobie stworzyc na wyjezdzie. ale w tym konkretnym momencie mialem na mysli polar z dawien dawna mi sluzacy, wysluzony przez to i umeczony, ale jakos tak sie z nim zzylem, ze traktuje go niemal jak talizman pozwalajacy lzej zyc...

idealy - sens zycia, czy ciezar tegoz?...

2014-03-02 23:17:40 · Skomentuj
idealy. smutne reminiscencje z dawnych czasow. kiedys, dawno temu... mialem chyba wtedy cos kolo 20 lat, ale juz od dwoch mieszkalem sam, ze swoja owczesna narzeczona, pozniej matka mojego syna... (wyprowadzilem sie z domu majac lat 18). niewazne. ze swoim takim przyszywanym bratem (synem zony mojego ojca)... nie, pozniej, moj syn mial juz pol roku, to ja musialem miec jakies 21,5... kupilem kawalerke, bo wczesniej sie wycieralismy po wynajetych mieszkaniach chyba trzech... i zanim do tej kawalerki sie wprowadzilismy, trzeba bylo zrobic pare remontow - wspomniany wczesniej brat moj przyszywany pomagal mi je zrealizowac... ech, pamiec szwankuje. to co chce opisac nastapilo jakos wczesniej - dosc wprowadzen, stricte: siedzialem z nim nieopodal bloku ojca i pilismy piwo. i przyplatal sie taki koles, co sie chwalil, ze wlasnie z wojska uciekl. a to byly czasy kiedy takie ucieczki byly mocno karane, a wojsko bylo obowiazkowe. cos jak w krollu... taki film sprzed lat... fala i te sprawy.

walentynkowo, ale po swojsku :)

2014-02-06 21:56:33 · Skomentuj
czasy sa, jakie sa. zaiwania ten czas i czasy, i chwila... zadziwiaja nas nowe wynalazki i rozwiazania. kiedys jak synowi opowiadalem, ze w tv byly tylko dwa kanaly, a w zasadzie poltora, to sluchal jak opowiesci o zelaznym wilku. I nie mogl uwierzyc, ze trzeba bylo wstac do telewizora, zeby przelaczyc z kanalu na kanal. ba! ja sam nie moge uwierzyc, ze w podstawowce byl czczony niemal kazdy, kto mial kasprzaka lub grundiga (takie magnetofony kasetowe), bo moi rodzice to sie bawili przy muzyce z magnetofonow szpulowych (pamieta jeszcze dzis ktos co to bylo? :p ), zas radio zodiac bylo krzykiem techniki i na dwoch kolumnach z zakladow Fonica (wielkich jak pol biurka) dawalo czadu... no, ale czasy sie zmieniaja. pojawily sie komorki, podczas gdy kiedys telefon w bloku mialy dwie osoby i jak babcia dzwonila do mamy, to sasiadka z 2 pietra biegla do nas na piate: 'pani Elu, Mama dzwoni, cos pilnego, prosze do mnie'. telewizor stal sie czyms, co jeszcze niedawno wystepowalo w postaci mp4 odtwarzaczy jako hit, a obecnie kazdy telefon z dostepem do netu ma mozliwosc jego zastepowania (podczas gdy na mundial cale rodziny schodzily sie do sasiada, ktory mial kolorowy odbiornik TV), zas komputery sa ciensze niz kartka papieru...

z innej perspektywy - noworocznie :)

2014-01-01 00:46:00 · Skomentuj
godz. 10:00 ludzie dziwnie sie zachowuja. nerwowo jakos. laza i cos szykuja. chyba zamach na mnie. musze uwazac. i dzwinie gadaja. cos planuja na pewno. na wszelki wypadek poszukam tego zielonego czegos, z dyndajacymi kulami i sie uczepie, znowu sie mna zajma, zamiast tak biegac. dyndajce kule, to jest cos fajnego!! godz. 12:00 ktos na mnie krzyczal, ktos mnie zdjal z choinki. o, choinka sie to zielone nazywa. nie szkodzi. ktos zostawil otwarty prostokat, ktory grzeje w pupe, jak sie na nim siedzi, pomoscilem sie troche i zdazylem posiedziec, zanim z krzykiem mnie z niego zrzucili, ze niby cos zainstalowalem, albo skasowalem. nie wiem co oni tam gadaja, za niska forma cywilizacji, zebym zrozumial.

swieta, swieta i po swietach...

2013-12-27 21:38:00 · Skomentuj
pojechalem do Lodzi, do rodziny na swieta - fajnie bylo. jak zawsze. rodzinnie zawsze jest fajnie. mama ma kota od paru miesiecy. psiara z dziada pradziada, a zakochala sie w kocie, ktorego jej wmuszalem jakis czas temu - i to jest fajne :) kot ma w dupie swieta. kot sie podnieca choinka i bombkami. i nie reaguje na okrzyki 'zostaw!', 'nie rusz!'... ;) wiec swieta byly zdominowane przez kota. w koncu, kto zabroni temu kotu byc panem swiat, jak on panem jest? ;p swiat i swiata :) owszem, przylazil i zebral zeby go przytulic, pomiziac, pomruczec tez mial czasem ochote - a pozniej zniknal z oczu na chwile i zaraz byl krzyk i choinka w niebezpieczenstwie, jak na nia skakal. skad one to maja, te koty, te one?... ;) wlezie toto po chamsku na kolana, na reke sie wespnie i do stolu sie pcha, odepchniete i tak wraca i te swoje wasy podtyka pod nos. i gryzie, ze niby sie bawi. pies sie bawi, a toto gryzie... a paszol won. paszol. i na choince sie znowu uwiesil, no zesz... ;p i znowu zniknal na chwil pare, a potem jak petarda wyskoczyl spod stolu i skoczyl mi na ramie, zeby mnie zahaczyc lapa i uciekl... no, co za stworzenie nierealne ;p zlapalem za kark i wcisnalem w kat fotela miedzy mna i oparciem pod lokiec... i o... siedzial z 20m chyba. i mruczal dziwak. co on chce, jak? a jak przyszla polnoc, to nadal nie umial (albo nie chcial nic powiedziec)... moze i lepiej i tak caly wieczor zdominowal, bo wciaz o nim gadalismy :) moze i dobrze, ciesze sie, ze moi rodzice maja zajecie - dzialki ne lubia, pies zbyt klopotliwy, a oni juz w wieku takim, ze jak nic nie robia, to starzeja sie szybciej. wiec teraz maja kota ;) i maja co robic. a i ja sie czasem posmieje dzieki temu :) zwierzeta sa dopelnieniem ludzkiej natury. i czasem nawet psiarze zostaja kociarzami - po prostu kochajmy sie, ze tak swiatecznym przekazem zakoncze, mimo ze po swietach juz :)

smoki... czyli poniekad kij w mrowisku.

2013-12-19 21:57:12 · Skomentuj
zielonooki smok... o zwinnym ciele. jak kobieta z podwojnym jezykim. w sumie zadna nowosc... snil mi sie. ale czemu? robiac sobie kawe, rozmyslalem nad tym, co sie kryje w ludzkiej duszy i snach. alegoria zlosliwosci moze? zielone oczy... i smok jak kobieta. dolalem mleczka do kawy wymieszalem i poszedlem usiasc przy komputerze. chyba przesadzam z tym nastawieniem do kobiet - pomyslalem - ale, z drugiej strony... smok ma waska warge, a w zasadzie nie ma warg ;) to moze jednak umysl podwiadomie zwizualizowal zagrozenie?... (bo te z waskimi wargami, sa naprawde zmijowate) odpalilem kompa i tepo wpatrywalem sie w kolejne aplikacje, ktore sie uruchamialy i mialy zyczenie mnie dzis zabawiac, czyli wytopic moj caly wolny czas... uruchomilem wydobycie w kopalni, zmienilem okno, wyslalem statki na podboj galaktyki sasiada, ktory mi zabil sonde... a... wysle jeszcze jedna flote, moze przejme jego wlosci, bylo mnie nie zaczepiac. zmienilem okno - o, nowe jaja dinozaura dojrzaly, 'rozpakuj'. fajne stworki, do bawialni i do karmienia. 6h z glowy dla nich. wpadlem w okno portalu randkowego. co to mruga do mne? aaaa, wczoraj wieczorem mielismy rozmowe i stad te smoki - bo o smokach rozmawialismy i ich zabijaniu. chciala mnie zabic, a ja jakos tak, co ja powiedzialem? aaa, ze wole oswajac smoki, a zabijam tylko te wredne :) rude :) nooo i sie zaczelo... chyba ja zdziebko upokorzylem, podczas gdy ona wyzlosliwiala sie pod moim adresem... klik. wyslane... co ja do niej pisalem? "jak masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, to proponuje kursy CKU i do tego nauke asertywnosci, bedziesz umiala mowic 'nie' w sposob inteligentny" zapytala co to jest CKU i troche bylem niemily - no, ale wczesniej to ona byla wiecej niz niemila i starym czlowiekiem mnie nazwala, a ostatnio mi to jakos zaczyna przeszkadzac ;p pora kliknac w to mrugajace upierdliwie, bo mi nie da spokoju. odpowiedz. pociagnalem lyka kawy, zapalilem papierosa i zaczalem czytac: 'drogi eM. masz sporo racji w tym co piszesz, a ja chyba czuje sie samotna. kocham swoje dzieci, ale brak mi mezczyzny. nie jestem chyba gotowa na zamiany w swoim zyciu - ale moze romans nam pomoze, wydajes sie potrzebowac ciepla kobiety, a ja potrzebuje meskiego ramienia... ale jestem, jaka jestem' - i tak dalej w ten desen. i nagle mnie olsnilo. modliszka. smoczyca, zielonooka... stad moj sen. i wszystkie moje zasady wyly czerwonymi swiatelkami - juz nie raz dalem sie oszukac i do konca zycia bede za to placil. nigdy wiecej... klik, klik, klik... 'droga smoczyco... ty nie istniejesz. badz jaka jestes - czyli nie zmieniaj sie dla nikogo, bo po co kochac, jak mozna wymagac? zadac, ogniem palic wszystko dookola i miec w dupie swiat? nie umiesz zrozumiec, ze zwiazek to wymiana doswiadczen, to szukaj sobie pantoflarza... kochaj swoje dzieci i badz jaka jestes. z rozdwojonym jezykiem i tak nie znajdziesz meskiego ramienia na wiecej niz jedna noc' a potem narzekaja, ze nie ma juz normalnych facetow. jestem normalny. zabijam smoki ;p

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi