< > wszystkie blogi

Wyrywki z kultury i rozrywki

Przeczytane, obejrzane, podsłuchane

Urzędnicy

29 lipca 2015
"(...) przypominały jej one postać drobnego urzędnika o martwej twarzy w pewnej instytucji, do której musiała zajrzeć w dniach, gdy ją i Łużyna odsyłano z kancelarii do kancelarii po jakiś papierek. Urzędnik był uraźliwy, umordowany i jadł chlebek dla cukrzyków, otrzymywał zapewne żałosną pensję, był żonaty, a dziecko miało wysypkę na całym ciele. Do papierka, którego im brakowało i który należało zdobyć, przywiązywał kosmiczne wręcz znaczenie, cały świat wspierał się na tym papierku i jeśli człowiek był go pozbawiony, beznadziejnie rozsypywał się w proch. Mało tego: okazywało się, że Łużynowie nie mogli go uzyskać przed upływem horrendalnych terminów, tysiącleci rozpaczy i pustki i ten ból istnienia wolno było łagodzić sobie wyłącznie pisaniem podań. Urzędnik skarcił biednego Łużyna za palenie w gmachu urzędowym, a Łużyn drgnął i wsunął niedopałek do kieszeni. Przez okno widać było dom w budowie w osłonie rusztowań, deszcz padał ukośnie; w rogu pokoju wisiała czarna marynareczka, którą urzędnik w godzinach pracy zmieniał na lustrynową, jego biurko zaś wytwarzało ogólne wrażenie fioletowego atramentu i nieodmiennie transcendentalnego smutku. Wyszli niczego nie załatwiwszy, a pani Łużyn czuła, jakby odbyła walkę z szarą i ślepą wiecznością, która ją też pokonała, odtrącając pogardliwie nieśmiałą ludzką daninę - trzy cygara. Papierek otrzymali w innej instytucji błyskawicznie. Pani Łużyn myślała potem ze zgrozą, że mały urzędniczek, który ich tam odesłał, wyobraża sobie zapewne, że oni, niczym niepocieszone widma, włóczą się w bezpowietrznych przestworzach, i być może wciąż czeka na ich pokorny, wśród szlochów, powrót."
Vladimir Nabokov, Obrona Łużyna


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi