< > wszystkie blogi

Inaczej

5 marca 2016
Tańczę na pierdolonej linie, unoszę się nad ulicami. W ustach trzymam kij, w rękach piłeczki gotowe do żonglerki.
Na końcu liny nie ma nic a ja i tak żałuje, że skusiłem się jednak na monocykl. Jak umierać to impetem? Co nie? Jeszcze jeden krok, a stanę się najwyżej chodzącym typem po linie który nigdy nie chodził po linie. Nagroda pośmiertna będzie imienia faceta który odkrył że od małpy różni nas ilość owłosienia i pociąg do do drewna przerobionego w trochę cieńszą formę. Jestem tak wysoko, ze dalej bliżej mi do typa śpiewającego o znakach matematycznych niż do siwego staruszka, którego ponownie gdzieś zgubiłem. Nie wiem po co? Nie wiem dlaczego. Po prostu muszę, nie znam kolejnego kroku. Nie wiem gdzie kryje się kolejna granica, którą ktoś przekroczy i powie sorry, a ja to zaakceptuje i narysuje na nowo. Przekroczenie granic powoduje to, że człowiek jest coraz bliżej wojny. Narusza terytorium innego państwa wypowiada wojnę. Można chwile poczekać, pozbierać wojsko, ale kiedyś czyjaś agresja powoduje kontr agresje. Wojna nie zna litości, a ja jestem smutnym pacyfistą. Przegrałem. Gdy budzę się to wstaje i idę do łazienki, tam patrzę w lustro. Chciałbym patrzeć w nie i widzieć kogoś ważnego. Stanąć i wiedzieć kim jestem. Warto się z nim liczyć. Chce ufać sobie. Dużo chce. Może zbyt dużo…
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi