< > wszystkie blogi

życie idioty

chamstwo, ignorancja, impertynencja

Próba mikrofonu.

11 listopada 2017
int i = 1;

Wszystko to jeden wielki...

Jak zwykł to mawiać nauczyciel historii w mojej szkole średniej. Nauczyciel, którego potwornie szanuję, bo była to jedyna podówczas osoba w wieku dorosłym, która, wydawać by się mogło, miała w głowie więcej, niż zapewnienie sobie i rodzinie bytu. Na tym większość osób mianujących się dorosłymi opiera - zapewnić sobie i osobom do tego zobowiązanym poziom powyżej minimalnego bytu. Tak się deklarują, świadomie i otwarcie.

Czym jest dorosłość?

Nigdy nie zrozumiem.

Dlaczego poświęcać swój czas, zdrowie, pieniądze i plany życiowe na coś, co może się nie udać?

Spotykasz się z kimś. Raz, dwa, dziesięć, sześćdziesiąt. Zamieszkujecie razem. Żyjecie. Dzielicie się obowiązkami, czasem, znajomościami, zainteresowaniami, czynnościami. WSZYSTKIM. Twoje życie stricte prywatne powoli się degraduje. Ale ku temu się skłaniasz.

Idzie dobrze - czasem mówisz drugiej osobie, że chciałbyś przyznać w świetle prawa, że jesteście razem, zaprosić z tej okazji rodzinę, znajomych. Niekoniecznie musisz tego robić, bo po co, przecież i tak wszyscy o was wiedzą.

Po jakimś czasie czasem nawet zachodzą wspaniałe procesy biologiczne, które prowadzą do utworzenia w organizmie innego organizmu, który z czasem rozwija się do pełnoprawnego obywatela tego przepięknego kraju.

Potem mija czas i umierasz.

Kurwa, co, gdzie, kiedy to wszystko minęło, kiedy ja tak na prawdę żyłem?

Moim zdaniem taka obawa o przeciekanie życia przez palce jest jak najbardziej uzasadniona, dlatego z ciężkim sercem to przyznaję, jako egoista nie chcę mieć dzieci.

Niedawno odszedł mój kolega. Odszedł, nie w sensie "a wstanę i gdzieś pójdę", lecz dokładnie odwrotnie. Nie wstał, jedyne miejsce, gdzie poszedł, a raczej został zawieziony, to urna, z której raczej trudno byłoby wstać w stanie pyłowym.

25 lat. Tyle mu najwyraźniej wystarczyło na tym świecie, a sobie dam nogi uciąć (rąk potrzebuję), że nie zrobił wszystkiego, czego by chciał. Taka jest sprawiedliwość. Samemu nie będąc wiele starszym biorą mnie ogromne wątpliwości co do sensu życia i bytu w ogóle, skoro dobrzy, zabawni ludzie muszą żegnać się ze światem w takim wieku, a ja jeszcze żyję. Mam przeżyć dwa razy tyle, co teraz, po co? Żeby pomrzeć bez przyczyny?

Dorosłość jest wtedy, kiedy tym się nie przejmujesz. Żyjesz tak, żeby żyć wg swoich przekonań dobrze. Czy jesteś XIX-wiecznym twardzielem w skórze niedźwiedzia, czy XXI-wiecznym hipsterem, tudzież nikim. Cholera, jakie to trudne.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi