<< >> wszystkie blogi

Ta nienormalna służba zdrowia

Praca w polskiej służbie zdrowia - i smiszno i straszno...

Piłkarz

2017-01-24 10:37:50 · Skomentuj
Mamy dwie przebieralnie dla pacjentów przygotowujących się do próby wysiłkowej. Niestety nieoznaczone. W sensie nie pisze na nich "Przebieralnia 1" " Przebieralnia 2" czy cokolwiek. Po prostu gołe drzwi. Zapyta ktoś dlaczego ? Bo są to Drzwi (przez duże D) na których mamy zakaz wieszania czegokolwiek (typu kartka z numerem) bo konserwatorowi się uwidziało że możemy w ten sposób zniszczyć nieodwracalnie mienie szpitala.  Jakże cenne mienie...
Staramy się więc pilnować by pacjenta skierować do właściwej przebieralni, ale - niestety - pomyłki się czasem zdarzają.
Niektórzy pacjenci - zwłaszcza mający cokolwiek wspólnego z jakimkolwiek sportem - lubią się dość gruntownie przebierać i do prób wysiłkowych zmieniają również bieliznę, zakładając przy tym szorty lub dresy.
Pewnego poranka pewna babcia pod siedemdziesiątkę, z gatunku bardzo energicznych staruszek, pomyliła przebieralnię. I wparowała do pewnego będącego akurat na badaniach wydolnościowych zawodnika jednego z klubów piłkarskich, który właśnie był w trakcie zakładania szortów. Czyli szorty były w okolicach kostek... Czyli staruszka co-nieco zobaczyła...
Z reguły w takich sytuacjach spodziewam się albo krzyku pacjentki, albo przynajmniej zaczerwienienia z głośnym "przepraszam" i szybką rejteradą.
Nie tym razem
Dziś usłyszałem:
"Ale ma Pan fikuśnego !!"
Nie wiem czemu ale cały personel ma jakieś głupie uśmieszki na twarzy od tamtej chwili...

W każdym razie zawodnik miał próbę wysiłkową.
Zuzia i Wandzia we dwie się za niego wzięły.
Przypinają, obklejają elektrodami.
Głupawe uśmieszki nie schodzą im z twarzy.
A przy tym jak nastolatki flirtują i zagadują. Oglądają tatuaże, których było dość sporo. Na lewej piersi twarzyczka dziecka – "Pewnie córka" – "Tak" – "A jak ma na imię ?" – "Marysia" – "A ile ma lat ?" – "Teraz ma 4"
Na prawej piersi druga twarzyczka, sytuacja się powtarza – "A to pewnie syn ?" – "Tak" – "A jak ma na imię ?" – "Adaś, ma 5 lat" – "Ahaaa"
I za moment słyszę – gdy przeszły do oględzin lewego boku – "A to pewnie żona ?"

DZONG

Widzę że zawodnika wysztywniło. Jakby go piorun bolcem w d@pę trzasnął. Przez niemal zaciśnięte zęby słyszę "Nie, to taka impresja artystyczna..." Dziewczyny nic już się nie odzywają. Dosłownie martwa cisza zapadła.
Zawodnik za moment staje na bieżni. Podchodzę z drugiej strony by o coś zapytać, ale tak naprawdę zobaczyć ten trzeci tatuaż.
Co widzę ?
Czacha w kapturze na Śmierć stylizowana...
"Żona" ... RWA KUlszowa...

Zły dzień Wandzi

2016-10-31 09:51:13 · 1 komentarz
Z każdym dniem coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Wandzia nie do końca ma równo pod sufitem. Nie tak żeby od razu większy odchył, tylko po prostu jak szpachlowali to im się gładź skończyła...
Parę miesięcy temu prosiła bym wyciągnął jej kleszcza, który to wpił jej się był w wargę. Uściślijmy – w lewą wargę…

Zuzia

2016-10-20 08:05:32 · Skomentuj

Wstępniak

2016-10-19 09:11:21 · Skomentuj
Po co pisać ? Sam nie wiem… Może na starość wydam pamiętniki ? A może po to by nie zapomnieć tych chwil, które w nawale życia ulatują gdzieś w mrok. Czyli generalnie dla siebie.
Pracuję na kieliszek chleba. W innych krajach lekarz z reguły ma jeden etat czy jedną praktykę i kropka. W sensie da się żyć. U nas – jak zwykle. Ja pracuję w różnych miejscach, w różnych porach, dbając o to by nic mi się nie nałożyło. Tu godzinka, tam dwie lub trzy itd. Nie dziwcie się więc, że przekrój tych notek będzie (jak wytrwam) dość spory.
Pracuję z kilkoma pielęgniarkami, technikami, fizykami i wreszcie z rejestratorkami. Współpracuję z innymi lekarzami. Oni wszyscy też wnoszą wiele. Czasem się zdarza że ktoś z zewnątrz przyjdzie na praktykę czy wolontariat i już po pierwszym dniu z reguły słyszmy coś w stylu "Wy jesteście nienormalni, ale atmosferę w pracy macie super".
Wszystkie sytuacje które to zamierzam opisać zdarzyły się. Kropka. Ze względu jednak na szeroko pojętą tajemnicę lekarską zamierzam zmieniać imiona (nazwisk nie będzie w ogóle), zawody, czasem tło sytuacji, czasem miejsce zdarzenia, czasem nawet kontekst zdarzenia, ale zaręczam wszystkim że jądro, tzw sedno danej sytuacji zostawiam nie naruszone. Może czasem podkoloruję je nieco by jakiś aspekt specjalnie uwypuklić, ale nic ponad to.
Autor
O blogu
  • A tak mnie wzięło by znów coś napisać... Bo w pracy mojej absurd goni absurd. W sumie chyba (wbrew pozorom) więcej tych absurdów ze strony pacjentów niż personelu. I chwilami jest wesoło.
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty
Moje pliki
Statsy bloga
  • Postów: 4
  • Komentarzy: 1
  • Odsłon: 3612

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi