< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Kuchareczka

6 grudnia 2014
Stała klientka, która codziennie po coś przychodzi, czasem nawet bez pretekstu. Mieszka w kamienicy obok. Z mężem. Późno wyszła za mąż, a że mieszkała z matką, jakoś tak wyszło, że nie nauczyła się gotować. Teraz nadrabia zaległości przeglądając wszelkiego rodzaju Przyślij-przepisy, Przepisy-czytelników i inną tego rodzaju makulaturę kulinarną. Przyszła do mnie z rana i pochwaliła się zakupami:
- Tu obok kupiłam płucka, te są świeże, pani powącha.
Nie wącham. Nie znoszę podrobów.
- Kupuję codziennie.
- Ale... ale że płucka codziennie?
- Tak. Mój lubi pierogi z płuckami, a to się tak łatwo robi.
- No, skoro lubi... Codziennie? Od jak dawna?
- A od poniedziałku. Tak mu posmakowały, się ucieszyłam i mu powiedziałam, że będzie jadł, ile będzie chciał, a potem mam fajny przepis na cielęcinę w galarecie, co ją już raz robiłam.
Po południu przychodzi jej mąż. Rozgląda się, wyraźnie czeka, aż zostanie ze mną w sklepie sam.
- Mogę w czymś pomóc?
- Moja tu była, gadała z panią.
- Tak. Jak tam pierożki z płuckami? Tym razem równie smaczne, czy z dnia na dzień smaczniejsze żona robi?
- Ja właśnie w tej sprawie. Pani jej powie, żeby przestała. Ja już nie mogę.
- Nie rozumiem. Niech pan jej powie...
- Nie umiem. Będzie smutna, a potem zrobi tę, no... cielęcinę, wstrętną taką, łe! Niech jej pani coś podrzuci, przepis jakiś, to może się przestanę telepać, jak ona fartuch w kuchni zakłada.
I poszedł. Zastanawiam się, co by tu jej pokazać, kiedy przyjdzie w poniedziałek, bo jutro... Jutro dobrego męża czekają pierogi z płuckami.


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi