Wody ciepłej, to tak ze 200 ml pasuje wziąć,
Wkruszyć do tej wody pół paczuszki drożdży, niecałą łyżeczkę cukru wsypać, ze dwie łyżki mąki, no i wymieszać to dobrze.
Wymieszać - nie miksować.
Jak się ładnie wymiesza, to albo przelać do większego czegoś, albo zostawić w tym co jest, tylko ostrzegam - urośnie.
Przykryć, odstawić.
W między czasie można się zająć sosem, składnikami, kawę wypić, takie tam.
Sos na bazie pomidorów puszkowych, pozbawionych farfocli, ale co kto woli - obowiązku nie ma.
Dołożyć trochę przecieru.
i czosnku.
Siekanego.
Przyprawić.
Nie, to nie są tipsy.
Przygotować składniki: oliwki, salami, czy co tam komu pasuje, serek żółty zetrzeć, sprawdzić jak tam drożdże urosły.
Mówiłem że urosną.
No.
To teraz trzeba wsypać do miski mąki, tak niecałe pół kilo, no i niecałą łyżeczkę soli.
Dwie łyżki oliwy (albo oleju).
Do tego masa drożdżowa,
i wymieszać z początku widelcem,
a później normalnie dłonią. Jeśli będzie się lepić, to trzeba troszkę dosypać mąki.
Mieszać, delikatnie wyrabiać, na koniec przykryć i odstawić do urośnięcia.
Kiedy sobie trochę urośnie, przełożyć na stolnicę delikatnie oprószoną mąką i wyrabiać mocno.
Zagniatać nadgarstkami,
pobić knykciami,
znów zagnieść.
W końcu rozwałkować i włożyć do blachy natartej oliwą (albo olejem).
Można sera w brzegi napchać.
Nasmarować sosem.
Ułożyć składniki wedle życzenia i planu.
I do piekła!
Znaczy do piekarnika, w 200 stopni.
A później to już z górki.
I to by było na tyle w temacie pizza.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą