< > wszystkie blogi

Polemizuję

Niepoprawny blog lifestyle

Paraliż przysenny - jak to właściwie wygląda

8 stycznia 2014
Wielu z Was słyszało pewnie kiedyś o paraliżu przysennym. Zwykle opisuje się go jako nagły paraliż całego ciała któremu często towarzyszyć mają dziwne omamy wzrokowe i czuciowe. Paraliż przysenny był opisywany wiele razy przez wiele różnych osób a wiadomo - ile ludzi tyle opinii.
Bardzo często jednak pewna cecha tego zjawiska pozostaje niezmieniona przez ludzi: gdy doświadczamy paraliżu przysennego bardzo często widzimy nieokreśloną, zazwyczaj ciemną postać, która albo stoi nam nad łóżkiem albo się do nas zbliża. Niektórzy mają też wrażenie, że są przez ową postać podduszani. Z racji, że doświadczyłam paraliżu dwa razy (dziś żartuję, że o dwa za dużo) opiszę Wam, jak to jest w praktyce. Dodam, że miało to miejsce około półtora roku temu na zasadzie: paraliż - miesiąc przerwy - paraliż. Pierwszy przypadek jest tym gorszym przypadkiem: Jak co noc położyłam się spać. W nocy przebudziłam się, lecz nie było to zwyczajne przebudzenie gdy człowiek budzi się w nocy, a coś zupełnie "mocniejszego" - nie jestem w stanie określić tego uczucia. Pamiętam tyle, że nie mogłam się poruszyć, nie mogłam kiwnąć nawet palcem. Czułam straszny niepokój, chociaż obudziłam się w pozycji na plecach, więc widziałam tylko sufit. Nie mam pojęcia, ile czasu trwałam w bezruchu ale po chwili mogłam już odwrócić głowę. Przez cały czas miałam wrażenie, że coś mnie obserwuje, a gdy odwróciłam głowę widziałam coś (nie mogę tego określić postacią, nie widziałam tego zbyt wyraźnie, lepszym określeniem byłyby pionowe czarne "maźgi") co jakby zbliżało się do mojego łóżka. Niepokój oczywiście narastał z każdą sekundą (cholera wie, ile trwał ten paraliż - wydawało mi się, że wieczność). Gdy "coś" było już blisko nagle było już po wszystkim. Zerwałam się z łóżka i zalałam się łzami, jak po koszmarze. Po wszystkim długo bałam się zasnąć, i zastanawiałam się, co to mogło być za cholerstwo - było przecież tak realistyczne. Dopiero później wspomniałam któremuś znajomemu o tym zdarzeniu. Dopiero wtedy dowiedziałam się co to było. Drugi przypadek jest dużo łagodniejszy, aczkolwiek również dziwny. Z taką wersją paraliżu się nie spotkałam, ale również było to bardzo realne i są bardzo nikłe szanse na to, że był to zwykły sen: Standardowo zaczęło się od przebudzenia. Również leżałam na plecach ale tym razem czułam tylko, że moje ciało jest bardzo ociężałe. Mogłam ruszyć ręką, głową, ale odbywało się to jakby w "zwolnionym tempie" - musiałam włożyć dużo wysiłku aby ruszyć czymkolwiek. Widziałam doskonale swój pokój, z każdym najmniejszym szczegółem. Z tą różnicą, że wszystko było pomarańczowe. Nawet nie tyle pomarańczowe, co mój pokój świecił bardzo jasnym pomarańczowym światłem. Oczywiście czułam niepokój, nawet porównywalny do niepokoju w pierwszym paraliżu, ale było to inne odczucie. Nie czułam na sobie niczyjego wzroku, mogłam leżeć i wpatrywać się w to światło. Gdy się "ocknęłam" czułam się dziwnie, ale nie aż tak jak poprzednio. Nigdy więcej się to nie zdarzyło. Osobom które piszą, że chciałyby tego doświadczyć i w tym celu kombinują ze snem świadomym osobiście odradzam tego typu zabawy. Wiadomo, że zrobicie jak uważacie ale ja bym nie wywoływała wilka z lasu. A Wy? Mieliście kiedyś "przygodę" z paraliżem przysennym? Zachęcam do podzielenia się nią w komentarzu.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi