< > wszystkie blogi

Powiało nudą

Od dziś zawsze będę kończył, to co zacz...

A załóż się, że wejdę

5 stycznia 2010
- Halo, proszę pana! Z plecakami nie wolno - zatrzymał mnie stanowczy głos ochroniarza w sklepie Real w C.H. Korona we Wrocławiu przy ul. Krzywoustego 126*.
Że parle, kurna, co? - myślę sobie.

- Słucham? - pytam.
- Nie wolno z plecakami wchodzić na "sam".
- A to niby dlaczemu?
- Takie zarządzenie z góry.
- Rozumiem. Widzi pan tę panią? Proszę jej zabrać torebkę.
- Nie zabraniamy wchodzić z torebkami - wyraźnie kręgosłup pewności pana sekjurity został mocno przeze mnie nadgryziony i zaczął się wyraźnie chwiać.
- Zaraz... To z torebkami wolno, a z plecakami nie? Rozumiem, że to ze względów bezpieczeństwa, by klient czasem nie zwinął niczego ze sklepu. Jak rozumiem, łatwiej coś gwizdnąć z półki i niepostrzeżenie schować do plecaka, który jest założony na plecach i trzeba by go ściągnąć, niż do torebki, która jest na ramieniu.
Niemal słychać było trzask, gdy pewność siebie ochroniarza się złamała.
- Można wejść z plecakiem pod warunkiem, że zostanie zafoliowany - próbował ostatniej deski ratunku ochroniarz wskazując na pakowaczkę plecaków.
Urządzenie, chyba ze względu na bliskość Świąt Bożego Narodzenia skojarzyło mi się z lejkiem do zawijania choinek w siatkę, celem transportu. Spojrzałem na pakowarkę później z pewną dozą niedowierzania na pana security. Zastanawiałem się, czy wszyscy ochroniarze muszą przejść testy na głupotę, czy tylko ich przełożeni. Ogólne oględziny nie wskazywały na urazy głowy. Nie sprawiał też wrażenia opóźnionego w rozwoju. Założyłem więc, że to jego przełożony jest niespełna rozumu, jeśli uważa, że będę spacerował po markecie z torbą na śmieci na plecach. Ale przynajmniej jest zabawnie.
- To żart, prawda? - uniosłem prawą brew niczym Hubert.
Poważna, choć niezbyt pewna słuszności swojej racji i powoli kapitulująca mina mojego rozmówcy sugerowała, że to jednak całkiem na poważnie. Dyskretnie zacząłem się rozglądać za ukrytą kamerą.
- Wie pan co, jeśli obawia się pan, że coś zwędzę, może pan sobie za mną chodzić krok w krok, wysłać nawet wszystkich swoich kolegów, by śledzili mój każdy krok na terenie sklepu albo śledzić mnie w systemie monitoringu. Mam to w nosie. Ale ani nie zostawię plecaka w Punkcie Obsługi Klienta, ani nie dam go sobie zawinąć w celofan - zarządziłem odwrót, bo choć lubię ubaw po pachy i bezsensowne dyskusje, nie miałem dziś na nie zbyt wiele czasu.

Przy wyjściu z "samu", oczywiście bez zakupów, bo nie znalazłem tego, czego szukałem, a to, co znalazłem posiadało cenę raczej wymyśloną przez kogoś mocno kreatywnego, bo nijak nie przystawała do realiów wolnego rynku. No, może gdyby ją odwrócić do góry nogami i po zakryciu jednego oka, przy pewnym wysiłku wyobraźni, można by ją było zaakceptować.

Tak jak przypuszczałem. Nikt mnie nie śledził, ani nie powstrzymał. I co, nadal, drogie panie, uważacie, iż jesteście dyskryminowane? Przy wyjściu ochroniarz chyba nie miał zbytniej ochoty na ponowną potyczkę słowną, bo czasem niektórym się wydaje, że mają uprawnienia do sprawdzania zawartości plecaków. Otóż absolutnie nie. Sklep jest miejscem użyteczności publicznej, gdzie nie można zabronić wchodzenia z plecakiem, torebką czy reklamówką i jak chce oczywiście może sobie wprowadzać regulaminy zakazujące wchodzenia z plecakami, ale jakoś nigdy nikt nie potrafił mi wskazać podstawy prawnej do takich działań. Poza tym zabranianie plecaków przy jednoczesnym dopuszczaniu damskich torebek zalatuje mi dyskryminacją płci.

A czemu nie chcę oddawać plecaka do przechowalni? Temu, że nie lubię gdy ktoś jawnie łamie moje prawa ze względu na swoje widzimisię, bo wydobycie bagażu zwykle zajmuje co najmniej 15 minut, bo w plecaku trzymam dokumenty i czasem wartościowy sprzęt, bo "za rzeczy pozostawione w przechowalni nie bierzemy odpowiedzialności" - "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?", bo tak!

Tak samo, jak ochrona sklepu nie ma żadnego prawa do zaglądania mi do plecaka. Zwykle gdy chcą sprawdzić zawartość, pytam się o powód. Jak nie trudno się domyślić, chcą sprawdzić, czy niczego nie wyniosłem z pominięciem kasy. Pytanie o to, czy ktoś mnie widział na kamerze lub osobiście, jak coś kradłem, skoro bramka nie zapiszczała, musi być negatywna, bo oczywiście niczego nie kradnę. Gdy są szczególnie uparci, znów pada pytanie o podstawę prawną i informacja, że prawo do przeszukania ma policja. Propozycja wezwania służb kończy się "a idź pan w cholerę".

Generalnie, gdy czasem muszę sięgnąć do plecaka po portfel czy coś do pisania robię to w maksymalnej odległości od półek i z dala od koszyka. Nie ma zatem możliwości, bym choćby sprawiał wrażenie, że coś kradnę.

Ciekawi mnie, czy, gdybym był trochę w tę, a trochę w tamtą stronę, i paradował z torebką na ramieniu, to czy też miałbym problemy z wejściem. Spytam następną razą.




* - Amciu dla Gógla, coby ludzie poszukujący informacji o adresie, mogli łatwo trafić.

Tradycyjnie...

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi