Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CCLXVII - Prawdziwe zbawienie

51 725  
302   17  
Kliknij i zobacz więcej!Chyba nie musimy Wam przypominać, że czlowiek uczy się całe życie. W dzisiejszych Autentykach opowiemy o tym, że człowiek w każdym wieku może nauczyć się czegoś nowego.

NOWE DANIE

Moja koleżanka wakacje spędziła na Ibizie, pracując. Przygód miała wiele i może ten wrzut doczeka się kiedyś braciszka lub siostrzyczki. Ale - do rzeczy:
Honorata zarabiała kolejne euro w kuchni wielkiego, pięciogwiazdkowego hotelu. Smażyła schaby, przygotowywała sałatki i pociła się, aby zadowolić podniebienia ogromnej liczby zblazowanych, bogatych turystów, wylegujących się na przepięknej wyspie w samym środku sezonu. Oczywiście - sama nie dałaby rady zapewnić wyżywienia dla prawie dwóch tysięcy gości hotelu, dlatego w kuchni o wielkości boiska piłkarskiego pracowało jeszcze kilkanaście innych osób.
Jedną z nich był wiecznie pijany, upalony i będący pod wpływem wszelkiej maści innych specyfików Słowak, do życia podchodzący ze stoickim spokojem, którego pozazdrościć mu mógł sam, pogańskiej pamięci, Zenon z Kition. Filozofia tego jedynego w swoim rodzaju kucharza opierała się głównie na podążaniu - do pewnego momentu -ścieżką wytyczoną przez dokonania Witkacego. Również zamierzał sprawdzić w swym życiu każdy dostępny środek odurzający, ale pragnął - co zresztą wychodziło mu doskonale - degustować je regularnie, nie tracąc czasu na jakieś malowania czy pisania pod wpływem zażytych preparatów.
Pewnego dnia, kiedy przybył - jak przystało na filozofa - spóźniony do pracy, górę wzięło mgliste poczucie jakowegoś obowiązku i ostro wziął się do swych zajęć. W zapale twórczym zaczął tworzyć wyszukane przekąski. Jednym z dań, którymi ów hotel się szczycił były szparagi krojone w plasterki i podawane w wykwintnej oprawie.
Nasza Duma Słowacji - który tego dnia wlał, wciągnął i połknął chyba ciut większą dawkę niż zwykle, nie zauważył, że skrojoną już w plasterki rośliną, którą fantazyjnie układa i ozdabia na kolejnych talerzach nie są szparagi, a drobna cebula, zapewne czekająca na zaszczyt bycia składnikiem jakowejś zupy.
W niedługim czasie do kuchni zaczęły napływać doniesienia o coraz głośniejszych protestach i rosnącemu oburzeniu kolejnych gości raczących się przy jednym ze szwedzkich stołów, którego opis nijak nie miał się do zawartości.
Nie będzie chyba niespodzianką, jeżeli powiem, że frustrację dostojnych gości rodziła - co najmniej podejrzana - proweniencja rzekomych szparagów, dumnie wystawionych w samym centrum sali.
Sprawa zrobiła się o tyle nieprzyjemna, że Duma Słowacji zmuszony został zareagować. Na chwilę zniknął w szatni, po pewnym momencie wszedł do głównej jadalni, podszedł do stołu i na oczach oburzonych gości, lekko się tylko zataczając, zdjął z niego sporych rozmiarów kartkę z dumnym napisem: "Szparagi w sosie jakimś tam"* I wyłożył identyczną, z napisem: "Cebula w sosie jakimś tam”**, Po czym spokojnie wrócił do kuchni...

by pablo_zdw

* * * * *

NAUCZONA

Uczymy naszą młodszą córcię (2 lata) jak się nazywa, gdzie mieszka i takie tam, przydatne rzeczy. Trzeba to kilka razy powtórzyć, żeby dziecię nie zapomniało. Więc pytam dziecka:
- Jak się nazywasz kochanie?
Dziecko zgodnie z prawdą odpowiada:
- Natalka.
Następnego dnia i następnego, pytania powtarzam, coby utrwalić tą nabytą umiejętność. Wczoraj też pytam a w odpowiedzi słyszę:
- OSIOŁ!

by Casica

* * * * *

SYMPTOMY

Mówię:
- Kochanie! Krostki Ci się tu dwie na policzku zrobiły. O tutaj.. i tutaj! TO NA PEWNO ZACHCIEWAJKI!
- Oj Misiu Misiu... Chciałbyś! TO NIE ZACHCIEWAJKI TO PRZEDOKRESKI!
...no i cały romantyzm był i prysł...

by Misiek666

* * * * *

PAN DOBRA RADA

Jako, że ostatnimi czasy majstruje trochę na budowie, to często jestem świadkiem niecodziennych sytuacji. Moja firma ma kilku podwykonawców, między innymi chłopaków od robót chodnikowo-drogowo-podwórkowych. I jest tam taki jeden po pięćdziesiątce, którego tekstami można i trylogię zapełnić. I tak chłopaki coś tam jadą łopatą (a potrafią to robiąc całkiem nieźle) i jeden po chwili wstaje i się skarży:
- Ale mnie bolą nerki, chyba mam kamienie.
Nasz cwaniak, z pogardą wypisaną na twarzy, podnosi głowę i wypala po chwili:
- Było trzeba kurwa pić Calgon!

by Mastachi

* * * * *

ZNAWCA

Spotkanie pierwszoklasistów SP z [P]isarką dziecięcą, pytanie zadaje [F]ilip:
[F] - Ile Pani ma lat?
[P] - (z przemiłym uśmiechem) 39
[F] - A wygląda Pani na 40

by forewa

* * * * *

UROLOGICZNIE

Gdy spotkają się przy kawie 4 kobiety (rozstrzał wiekowy od 23 do 42), i kiedy zabraknie już tematów do rozmów o zakupach, sukienkach, źle zrobionych pasemkach zaczynają się tematy inne... Nie wiem czemu wczoraj krążyłyśmy wokół fizjologicznych historii ale...
historia 1
Lat temu ponad 10, pojechałam z siostrą i znajomą w Beskidy, jako że kaski mało miałyśmy zadekowałyśmy się w schronisku PTSMowskim w Ustroniu. Pokój miałyśmy na poddaszu ale.. toaleta była na parterze. Tyle tytułem wstępu.
Dziś po latach nie pamiętam już o czym była rozmowa, śmiechu jednak było tyle, że w końcu od nadpobudliwych ruchów brzucha zabolały nas pęcherze.
Muszę tutaj nadmienić że siostra moja była i jest osobą zrównoważoną, poważną, brzydzącą się wulgaryzmami, ot pani nauczycielka (wtedy uczennica liceum).
Wracając do opowieści... nasze pęcherze jak jeden mąż wysłały sygnały do mózgu, my jak jeden mąż rzuciłyśmy się biegiem do drzwi, ciemna noc, dwa piętra drewnianych schodów, przebyte przez trzy baby wywołały dudniące echo w schronisku niczym bębny w kopalniach Morii. Ostatkiem sił utrzymując we władzy dolne zwieracze cewki moczowej dopadłyśmy toalety.. a tu czekała na nas niespodzianka.. my trzy.. kibelki dwa...
Metodą podziału "kto pierwszy ten lepszy" ja dopadłam tego po lewej stronie, Znajoma po prawej... w kojący duet westchnień ulgi nagle wdarł się odgłos wpadającej w ślad za nami do przybytku ukojenia mojej starszej siostry. sekunda ciszy.. cichy jęk pełen rozpaczy "nieeee wytrzymam" i...
Huknęło, wyrwany z drzwi kibelka zamek poleciał odbijając się po drodze od ściany i od podłogi, moja siostra wzrokiem mordercy ogarnęła zastaną sytuację, złapała Znajomą za bluzkę na piersi, podniosła ją do góry ze spuszczonymi gaciami i syknęła..
- Rrrrennata... spierrrrrr*alaj...
I zajęła jej miejsce...

historia 2
Uczestniczka wczorajszych babskich plot - niech jej będzie Ania i jej mama niech jej będzie Monika, jechały kiedyś rodzinnie samochodem z punktu A do punktu B, nazw punktów nie pamiętam.
Jak to czasem bywa na trasie, niejednokrotnie jakiemuś uczestnikowi ruchu zachce się siku w najmniej odpowiednim na zatrzymanie momencie, ale jak mus to mus. Jesień była cudna, drzewa pokryły się czerwienią a jabłonie w przydrożnym sadzie pochylały swe gałęzie pod ciężarem owoców. To miejsce tak urzekło owe Panie, że tu właśnie postanowiły ulżyć sobie w cierpieniu. Samochód z córką Anią został na poboczu, mama Monika zaś (około 40-stki) czym prędzej pobiegła pod jabłonie. Spuściła gacie, kucnęła, i sika... Nagle uwagę Ani czekającej na poboczu zwrócił straszny wrzask, odwraca głowę, patrzy a tam...
Pomiędzy drzewami biegnie wielka i silna baba z widłami w ręku, wrzeszcząc wniebogłosy :
- Jabkaaaaaa kradnąąąąąąą!!! Zeeeeneeekkk choodźźź jabkaaaaaa kradnąąąą złodziejeeeee!!!
Przed nią w odległości kilku metrów biegnie mama Ani, Monika z gaciami na kostkach, z gołą że tak powiem d*pą, tuptając jak gejsza w przyspieszeniu i wyjąc ze śmiechu...
Nie pamiętam czy zdążyła się wysikać.

by KrissDeValnor

* * * * *

SZATANY!

Rano w mięsnym, [s]tarsza kobieta w kolejce przed moją skromną osobą, oczywiście także [e]kspedjentka:

[s] - Ha! Pani mnie chce oszukać!
[e] - Słucham?
[s] - Kroi pani cienkie plastry i ja przepłacam!
[e] - Ależ proszę pani, ja potem wrzucam to na wagę i płaci pani od kilograma...
[s] - Tak, tak, już ty z tym prądowym szatanem w zmowie jesteś! Mnie nie oszukasz!

by Kirdan

* * * * *

HELL ANGELS?

Parę dni temu opuszczałem Słowację - oczywiście na granicy trza było wymienić kasę na trunki. Pojawiło się takie sympatyczne piwo "Kelt", z tym że w 1,5 litrowej, plastikowej butelce po ok 4,8 zeta. Tyle tytułem wstępu. Akcja właściwa - podjeżdża na granicę ok 20 harley’ów - pewnie jakiś zlot. I takoż do sklepów. Jeden z harleyowców, klasycznie wyglądający - ok 40-45 lat, skóra, broda, żelazny garnek na głowie, te sprawy - pyta się mnie - a właśnie ładowałem 12 takich piwek do auta:
- Proszę pana, a dobre to piwo?
- Dobre, smakuje jak normalny "Kelt" w szklanej butelce.
- A to jest litr, czy półtora?
- Półtora
- Trochę dużo na jednego, we dwóch trzeba będzie pić...

by corwin

* * * * *

WAKACJE Z CÓRCIĄ

Powakacyjne, bo niedawno wróciłem z ciepłych krajów. Z rodziną byłem, czyli żoną i córką (niecałe 5 l). No więc:

Natalia właśnie miała fazę udawania pieska. Robiła wszystko jak piesek. Generalnie wczuwanie w rolę zwierzaka idzie jej dość dobrze. Ciepło było jak kur... nie wiem co. W każdym razie za ciepło dla mnie. Zacząłem zrzędzić. Po chwili zastanowienia mała skwitowała:
- Ja mam jeszcze bardziej przerąbane, bo mam futerko...

Jemy kolację w hotelowej restauracji (dzięki Bogu nie wpadła na pomysł, żeby jej dać pod stołem i nawet jadła sztućcami). Ludzi w pieron, sporo Polaków. Natalia urypała się jakimś żarciem. Co można w takiej sytuacji powiedzieć do pieska? No co? No to co, żona powiedziała:
- Wytrzyj sobie mordę szczeniaku!
Dla nas spoko, ale wytrzeszczone oczy sąsiadów i głośne chrząknięcia wskazywały, że zupełnie nie wiedzieli jak należy się poprawnie zwracać do małego pieska.

by artuspower

* * * * *

NIEOCENIONA POMOC

Sytuacja miała miejsce kilka tygodni temu, podczas wyjazdu w góry. Kilka osób w samochodzie. Wszyscy ok. No, prawie - oprócz ’młodego’, który wracał do zdrowia po całonocnych imieninach.
Przerwa w podróży. Jakaś niewielka miejscowość. Dosyć podła knajpa wypełniona tzw. „lokalnym folklorem”. Dwie sale. Siedzimy w jednej z nich popijając kawę, a młody w stanie „standby” przelewa się z krzesła na stolik i zaślinia plastikowy obrus.
Nagle do lokalu wpada jakiś osiłek w stroju ludowym. 2x2, 150 kg wagi. Oczy przekrwione. Biega między stolikami jak kot z pęcherzem i krzyczy:
- Chudy! Chudy! Gdzie ty k***a jesteś?
Trwa to chwilę. Facet coraz bardziej wkurzony, przewraca krzesła, szuka pod stolikami czy aby chudy tam nie siedzi. Ludzie lekko wystraszeni, rozmowy przycichły. My też staramy się nie rzucać się w oczy - przecież nie znamy zwyczajów tubylców.
Nagle młody budzi się. Ze zdziwieniem rozgląda się (ostatnio był przecież w samochodzie) wystawia rękę w kierunku drugiej sali i woła coś po „klingońsku”. Po czym pada znów „pyskiem na twarz”.
Przypakowany gość chwilę się zastanawia, po czym biegnie we wskazanym kierunku krzycząc:
- Chudy! Chudyyyy!
My w lekkim szoku. Pada decyzja o szybkiej ewakuacji. Klient może nie być zadowolony z naszej „pomocy”. Krótka narada, kto taszczy młodego do samochodu, kto zostaje by zapłacić. Startujemy z miejsca...
Wtem osiłek wpada z powrotem do sali. Ciągnie jakiegoś gościa za fraki. Rozgląda się nerwowo. Zobaczył młodego. Zaczynamy się w panice wycofywać. A dres rzuca:
- Dzięki stary!

by dox

* * * * *

TRUDNE ŻYCIE MĘŻCZYZNY

Mamy dzisiaj urodziny dwóch chłopaków - Ola i Mikołajka
I jakoś tak się złożyło, że przedwczoraj przejeżdżaliśmy obok szpitala, w którym maluch się rodził w bólach.
- Boże, pamiętam - zadumał się Osobnik Zakontraktowany. - Dwa lata temu, a ja jak dziś pamiętam. To przecież był jakiś horror.
- No, był - też się zadumałam.
- Normalnie, koszmar - wspominał dalej. - Noc, po tym wszystkim wracam do domu, chyba gdzieś koło pierwszej było, deszcz leje, a ja szukam i szukam tego samochodu na parkingu. Pół godziny do niego szedłem! No koszmar.
A ja w tym czasie wyluzowana, po dziesięciogodzinnym porodzie, w ciepłym se gniłam, trochę pocięta, trochę pozszywana...
Niełatwo mają ci faceci, kiedy rodzimy

by konwalia

* * * * *

PRAWDZIWE ZBAWIENIE

Z okazji remontu chatki, kupiłam sobie nowy dzwonek do drzwi. Taki fajniusi z 50 różnymi dźwiękami. Krowa, rozbijana szyba, jodłowanie, no po prostu różne różności wygrywa. Ustawiłam go na granie z przypadku.
Z okazji remontu przyjechali montażyści od mebli kuchennych i męczą się chłopaki porozkładani po całym prawie domu. Przyjechała z nimi też właścicielka firmy, w której zamawiałam meble. Siedzimy sobie z kobietką o d**ie maryni rozprawiamy i skarżę się jej, że przy sprzątaniu po remoncie pokoi spaliłam sobie odkurzacz. Stary może był, ale odkurzał i tak biadolę. Pochwaliłam się też, że zamówiłam sobie już nowy i mówię do niej:
- ...normalnie czekam na niego jak na zbawienie, bo w chacie taki syf...
I w tym momencie ryknął mój dzwonek u drzwi gromkie "Alleluja, alleluja"...
Panowie montażyści leżeli i kwiczeli, kiedy w drzwiach pojawił się kurier z paczką... Z moim nowym odkurzaczem.

by Casica

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM

Oglądany: 51725x | Komentarzy: 17 | Okejek: 302 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało