Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CLIV

35 276  
87   4  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

DOBRA RADA

W wieku ok.8 lat umówiłam się z koleżankami na rowery. No dobra, jedziemy. Wszystko było pięknie i wspaniale, dopóki jedna z koleżanek nie postanowiła nas zabrać na budowę, aby tam pojeździć. Opowiadano o niej, ze tam straszy, itepe, ale uznałyśmy, że to po to, żeby dzieciaki nie robiły tego co my miałyśmy zamiar zrobić. Wokół budowy był mur, taki na jakiś metr. Moja kumpelka Anita wymyśliła sprawdzian odwagi, polegający na tym, że mamy razem z rowerem wejść na ten mur i się po nim przejechać. No dobra. Ja zgłosiłam się jako pierwszy ochotnik. Wchodzę z rowerem i zaczynam jechać. No więc jadę sobie jadę, a jedna koleżanka coś do mnie wrzeszczy. Ja głupia, zamiast zatrzymać się i posłuchać dokładnie, jadę dalej, odwracając tylko głowę.
Nagle czuję - wielkie ŁUP ,okropny ból w prawej ręce i mnóstwo krwi. Po prostu spadłam z muru, a właściwie zjechałam. Efekty: złamana prawa ręka, rozwalona łydka i wielka rana na głowie. Teraz wiem, co krzyczała koleżanka. Ona krzyczała:
- UWAŻAJ NA ZAAAAAAKRĘĘĘĘĘĘĘĘĘT!

by Shay.na @

* * * * *

POMOC KOLEGÓW

Dzień 29 września, miałem 11 lat, pamiętam jak dziś. Piękne sobotnie popołudnie, roboty drogowe u mnie na podwórku. Oczywiście wszyscy koledzy się zebrali na podwórku, aby pobawić się na owych koparkach, łopatach itd. W końcu przyszła kolej na budkę robotników (tak zwany "wóz Drzymały"). Wszyscy wspinali się na ową wysokość (ok. 3m) i skakali na usypaną górkę ze żwiru. Ja stałem obok i patrzyłem (trochę się bałem tam wejść). Koledzy oczywiście namawiali mnie okrutnie i w końcu wszedłem, znowu zacząłem się bać, wtedy kolega stojący obok na budce powiedział, że jak nie zeskoczę to mnie zepchnie. Chwila strachu , i bęc! Pierwsze wrażenie zarąbiste, później ból, płacz i noga złamana w dwóch miejscach z przemieszczeniem. Co najciekawsze: Tego samego popołudnia rodzice mieli jechać do opery. Gdyby wyjechali, to wtedy co bym zrobił?

by Tomaaszq

* * * * *

FILMY TO ZŁO

Było to około 10 lat temu, razem z kumplami z podwórka naoglądaliśmy się filmów akcji. No i powstała taka zabawa w której osoba towarzysząca trzymała poziomo jakiś kij albo patyk w rękach a druga ten patyk łamała kantem dłoni. No i tak łamaliśmy, łamaliśmy aż wreszcie przyszła kolej na jakieś bardziej ekstremalny wyczyn rodem z filmów akcji, a mianowicie kumpel trzymał w ręce dość sporych rozmiarów kij i celując mi nim w głowę robił szybki ruch, a ja miałem się uchylić, no i potem zmiana. Parę razy nawet się udało aż w pewnym momencie nie zdążyłem się uchylić i dostałem tym kijem w czoło. W głowie zadzwoniło, zobaczyłem gwiazdki ale po chwili doszedłem do siebie i mowie ze bawimy się dalej na co odpowiedziała mi cisza. Wszyscy wytrzeszczają oczy na mnie, kumpel też a ja czuje ze coś mi spływa po twarzy, dotykam się ręką i dłoń cała we krwi. W płacz, do domu, ręcznik zmoczony zimna wodą. Obyło się bez szycia lecz bliznę na czole mam do dziś.

by Rahim1 @

* * * * *

SZCZERBATA KAŚKA

Rzecz zaczęła się całkiem normalnie bo jak każde malutkie dziecko które ma już dość leżenia i siedzenia zacząłem stawiać swoje pierwsze kroki. Moja kochana siostrzyczka starsza ode mnie o 6 lat juz to kiedyś przechodziła i postanowiła, że pokaże mi jak najlepiej nauczyć się samemu chodzić. Wystawiła mi przed domek u babci wózek postawiła mnie za nim a ja trzymając się go miałem pchać i w ten sprytny sposób nauczyć się chodzić. Tak mi się to spodobało, że nie tylko chodziłem, ale nawet biegałem za moim wózeczkiem, lecz nie trwało to długo bo natrafiłem na coś wystającego z chodnika, ja puściłem mój pojazd i twarzą zaryłem o beton. W skutek tego ledwo wyrośnięta jedynka złamana w pół, byłby to koniec tej fajnej historii ponieważ ząbek mleczny z czasem wypadł i wyrósł już stały. Byłem pełny szczęścia, że przestali mówić na mnie szczerbata Kaśka, aż do pewnego zimowego wieczora. Razem z kumplami świetnie bawiliśmy się na kilkunastometrowej górce na naszym osiedlu. Jeden z kolesi znalazł stary emaliowany garnek no i ktoś musiał przetestować jak na nim będzie się z tej górki zjeżdżać, byłem pierwszy i ostatni. Na samym dole górki pod śniegiem był malutki krawężnik na którym wybiłem się w powietrze garnek uciekł spode mnie a ja upadając trafiłem wprost na niego moim nowiutkim zębem jedynką. Dzięki Bogu utrącenie nie jest aż tak wielkie jak przy pierwszym spotkaniu z glebą.

by Colus25 @

* * * * *

CENNA COLA

Razu pewnego, mając około 8 lat, byłem z kuzynkami na działce moich dziadków. Urzędowaliśmy w altanie, kuzynki siedziały na wersalce, ja stałem mniej więcej w centrum pomieszczenia. Ważną rzeczą jest, że jako podłoga służyły płaty rozłożonego gumolitu imitującego drewniane panele. Piłem colę, kiedy w tym samym czasie jednej kuzynce zechciało się opowiedzieć dowcip. Krótki, acz widocznie śmieszny, gdyż zaśmiałem się tak, że cola wyleciała mi nosem na podłogę, poślizgnąłem się na niej i rozłożyłem na plecach plackiem, co niezmiernie uradowało dziewczyny. Należy tu dodać, że ze szklanki, którą nadal (!) trzymałem, nie wylała się ani kropelka słodkiego napoju.

by Mkbart @

* * * * *

SPEŁNIŁ PROŚBĘ

Będąc malutkim dziecięciem na wakacjach u babuni (na wsi) doszło do takiej sytuacji. Cała rodzinka pałała się nawlekaniem liści tytoniu na spiralnie zwinięte druty, które następnie były w takich pęczkach suszone na strychu (lata 80te ehh). Babcia mówi do mnie:
- Wnusiu podaj babci drut.
Wnuczek ciągnie ze stosu poplątanych spiralnie skręconych odcinków, gęba cieszy jak może bo drut wychodzi (o jaki ja silny).
- Aaaaa!!!
Drut wyskakuje ze stosu i drugi koniec wbija się w oko.
Wioska okrutna więc tydzień mi oko przemywali jakimiś specyfikami, dopóki nie przestałem widzieć na nie. Potem 2 tygodnie szpitalu (zapalenie/zakażenie/ inne...enie).
Nauczka na przyszłość, bo teraz gdy mam do czynienia z drutami to zamykam oczy lub zakładam okulary.

by Heathen

* * * * *

GENIALNY POMYSŁ

Miałem jakieś 7 lat i wraz z siostrą wpadliśmy na genialny pomysł, a mianowicie taki, żeby pozjeżdżać na sankach, i nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że zjeżdżaliśmy na nich latem. No i pech chciał że ja zjeżdżałem pierwszy, ruszyłem i sanki się zatrzymały, a ja w krótkich spodenkach zjechałem z górki na dół. Nie byłoby w tym nic strasznego gdyby nie to, że w łydkę wbił mi się 4 cm kawałek szkła. Skończyło się na 3 szwach i opatrunku przez 2 tygodnie, a mina matki kiedy to zobaczyła była nietęga.

by Malykrzak @

* * * * *

ZABAWA

Kiedy miałem 3-4 lata jedną z moich ulubionych zabaw było wchodzenie na siedzisko krzesła i przeskakiwanie nad oparciem. Żadne tłumaczenia rodziców, że to niebezpieczne, że zrobię sobie krzywdę, nie pomagały - jak skakałem, tak skakałem. Działo się to do momentu kiedy podskoczyłem za nisko i zahaczyłem stopami o oparcie. Oczywiście krzesło poleciało razem ze mną, a ja walnąłem o podłogę, głową jakieś 10cm od oszklonych drzwi balkonowych. Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby brakło tych centymetrów. Oczywiście po takim doświadczeniu skakanie przez oparcie krzesła ustąpiło miejsca bezpieczniejszym zabawom.

by Uchat

* * * * *

STARY A GŁUPI

POUKŁADAŁA

Pracuje ci ja od niedawna na stacji benzynowej - nie powiem jakiego koncernu, żeby darmowej reklamy nie uprawiać. Pracuję od niedawna i ostatnio miałam pierwszą nockę. Zapowiadała się dość nudnawo, jakieś dokładanie towaru, sprawdzanie stanów magazynowych, porządkowanie papierzysk itede. Ok godziny 3, wraz z kolegą byliśmy już totalnie znudzeni, kolega zaszył się w biurze, markując sprawdzanie czegoś tam niezwykle ważnego w kompie a ja, nie wiedząc co ze sobą zrobić, postanowiłam że poukładam papierosy w kartonach, tak by łatwiej było szukać... Mówią, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu i mają rację. Otóż powyciągałam owe fajki z szafek pod ladą i układałam je rodzajami, wszystko ślicznie i pięknie, gdyby nie jeden szczegół - i tu należy się wyjaśnienie - na każdej stacji benzynowej znajduje się przycisk uruchamiający alarm - no i ja ów przycisk włączyłam, nawet nie wiem kiedy, bo on taki delikutaśny. Włączyłam go i nieświadoma niczego siedzę na podłodze segregując te cholerne papierosy... Siedzę i nagle słyszę pisk opon i rumor i wrzask "Padnij security coś tam". Wychyliłam głowę ponad ladę i ujrzałam dwóch panów w pełnym rynsztunku, miotających się po stacji w poszukiwaniu zbirów. Na ten łoskot, przybiegł obudzony kolega i zaczęliśmy im się tłumaczyć, że to wszystko przez przypadek itepe... Puenta była taka, że kamera zarejestrowała mnie wyglądającą zza lady z miną jak wiewiór z Epoki Lodowcowej i jest stały rozweselający punkt programu.

by Iguana80

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 35276x | Komentarzy: 4 | Okejek: 87 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało