Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Rozkoszne diabełki LXXXII

24 347  
6   11  
A zobacz lepsze!A co dziś mamy? Mamy dzień dziecka. Więc Mamusiu, Tatusiu, Ciociu, Wujku czytający te słowa - jakoś umil ten dzień i zrób go wyjątkowym dla córeczki, synka, siostrzenicy lub siostrzeńca. Czasem uśmiech i pamięć wieeele potrafią zdziałać!

Szykowałem się pewnego razu na imprezę, takie tam pierdółki, mycie zębów i te sprawy, wchodzi tymczasem do łazienki moja siostra lat 8. Nic nie robi tylko mi się przygląda, co tam wyprawiam. Po paru minutach wreszcie się odzywa:
- Bartek, kurcze ty to jednak niepowtarzalny jesteś.
Szczena mi opada, bo to zawsze małe wredziajstwo był, ale w końcu odpowiadam.
- Eee, nooo, wielkie dzięki.
A ona zaczyna kiwać głową z politowaniem i mówi:
- Eh, to był sarkazm.

by Filippino

* * * * *

Dziewczyny w pracy zrobiły mi "wystrzałowy" makijaż i fryzurę. Bardzo zadowolona wracam do domu, a mój 6-letni synuś mówi z zachwytem:
- Mama, ale Ty jesteś ładna!, Ale na buzi podobna do brzydkiej!
Chyba nie lubi umalowanych kobiet.

by BETTI_NUKA

* * * * *

A teraz głos oddajemy Jaiwo i jej córeczce Oli.

MŁODA WIEK PRZEDSZKOLNY

Zazwyczaj rano nie wstajemy wszyscy razem. W naszym małym mieszkanku ranek + 4 osoby + kot = koszmar . Wszyscy się denerwują, kotka łasi się do wszystkich, zamiast gdzieś się ukryć żeby ciągle ktoś jej nie przydeptywał. Pod łazienką kolejka. Młoda tam urzęduje. Wchodzę, a dziecię nie wymyte, nie ubrane leniwie pikruje sobie grzebieniem w uchu.
- Dziecko pospiesz się i co ty robisz z tym grzebieniem!?
Młoda spowolniona patrzy z politowaniem i nie przerywając manewrów w uchu, mówi:
- Mi się nie spieszy, a GRZEBIEŃ, jak sama nazwa mówi, służy do GRZEBANIA.

* * * * *

Kolejne dziwactwo. Od najmłodszych lat młoda faworyzowała mężczyzn. Niby prawidłowo. Ale babcia przeżywała straszne katusze, kiedy wnusia po przyjściu omijała ją szerokim łukiem i biegła najpierw do dziadka. Mamy znajomych Wojtka i Jolę. Kiedy wybieraliśmy się do nich młoda mówiła "Jedziemy do Wojtka", rozmawiała tylko z Wojtkiem, no niby zapytana o coś przez Jolę odpowiadała, ale zazwyczaj monosylabami. Biedna kobita strasznie brała to do siebie. Dzięki Bogu nastąpił kiedyś dzień, że młoda zwróciła się do niej z zapytaniem (a potem poszło już z górki) ale trauma Jolancie pozostała do dziś.
A owo zapytanie (a raczej stwierdzenie) też takie na wywołanie uśmiechu na twarzy. Dotyczyło imienia nowonarodzonej drugiej córci znajomych – Kingi.
- A co to jest za dziwne imię. Pinga? Pingusia?

* * * * *

Robiłam jakieś porządki w szafkach, młoda asystowała. Poodkładała sobie jakieś zdobycze, według mnie do wywalenia, według młodej – skarby prawdziwe. Zainteresowało ją pewne zawiniątko, które miało małą dziurkę w ciemnym worku. Młoda dziurkę trochę powiększyła i zagląda ciekawie:
- Mama, a to coś ci potrzebne? Bo jak nie to ja to biorę, normalnie nogi jakiegoś gościa tam widzę, męża dla lali bym miała...
- Młoda, ale ja nie wiem, co tam jest, rozwiń worek to się zobaczy.
Reakcja młodej po odwinięciu:
- O ja pierniczę – Jezus...
- Ty nie klnij tylko pokaż co tam jest.
- Yyy, no właśnie Jezus i to na krzyżu, a ja go na męża lalki chciałam. Mam grzech?

MŁODA - ZERÓWKA

Przy okazji mojej wizyty u dentysty zabrałam młodą na przegląd stanu jej uzębienia. Ja od zawsze niczego niepokojącego w jej ząbkach nie widziałam, ale trzeba przyzwyczajać dziecko do dentystycznych kontroli. Znając charakterek młodej miałam obawy co do tego, jak się zachowa. I słusznie, co by nie wdawać się w długie opisy, użarła pana doktora w palec, a potem dostała ataku śmiechu.
Na moje późniejsze pytania, dlaczego go ugryzła? Czy ją oglądanie zębów bolało? I czy musiała się potem śmiać? Odpowiedziała, że ją to ZESTRESIŁO jak obcy człowiek jej zaglądał do buzi i tak samo jakoś się jej zęby zacisnęły.
- No nie mów mama, że ciebie nie rozśmieszyło jak on biegał trzymając się za tego palucha.
Za pół roku poszłyśmy na kolejny przegląd. Tym razem młoda pełen luzik, włazi na fotel, mruży swoje niebieskie oczęta i słodkim głosikiem pyta:
- Pamięta mnie pan? – i wykonała tzw. odgłos paszczowy zębami – kłap, kłap, kłap....
Tym razem ja dostałam ataku śmiechu, a pan doktor nie wiedzieć czemu się zaczerwienił.

* * * * *

Posiadamy tylko dwa programy telewizyjne. Młoda czuła się czasem wyalienowana, kiedy dzieci w zerówce bawiły się w jakieś zabawy związane z bajkami pokazywanymi w ichnych stacjach. Będąc u dziadków obejrzała te kreskówki, które robiły taką furorę wśród dzieciarni (ze względu na nie posiadanie ichniejszych kanałów nie mam pojęcia jakie to były – chyba jakieś pokemony).
Za jakiś czas pani zerówkowiczanka (?) powiedziała mi, że z Oli to rośnie straszna indywidualistka (jakbym nie wiedziała...) Podczas jakiejś pokemonopodobnej zabawy wypaliła do dzieciaków:
- Widziałam te wasze kreskówki. Cóż jeśli lubicie jak wam się MÓZG LASUJE bawcie się dalej, ale mnie do tego nie mieszajcie...
Skąd jej się wzięło to lasowanie mózgu nie mam pojęcia.

* * * * *

Młoda od zawsze uwielbiała wizyty kolegów starszego brata. Oni też ja tolerowali, dopuszczali do swoich zabaw i gier komputerowych. Kiedyś pojawił się u nas w domu nowy kolega Marcin. Olewał młodą totalnie, ani cześć, ani nie odpowiadał na zagajenia (może dlatego, że jedynak?). Młoda była dzielna, wytrzymała to ignorowanie może z 5 minut. Po czym bardzo głośno i dobitnie zapytała:
- Marcin, a ty nie musisz już czasem iść do domu?
Się był młodzian zmieszał, bo chyba załapał, że popełnił gafę ignorując młodą. Potem do niej przywykł. Rispekt zyskała u niego tym, że jako jedyne małoletnie znane mu dziewczę przeszła Twierdzę. Rozegrali też razem nie jedną partyjkę Heroes of Might and Magic

MŁODA – JAKOŚ TAK KLASY 1 - 3

Dziecko nasze ma jakąś taką dziwną umiejętność zadawania kłopotliwych pytań w najmniej odpowiednim momencie. I podśpiewywania w towarzystwie dziwnych piosenek.
Znudzona jakąś rodzinną imprezą zaczęła podśpiewywać "Elektryczny orgazm – nie chcę, ale muszę..." (by Kazik & Yugoton).
Miny imprezowiczów od zdziwionych do parskających płynami. Mina młodej zdziwiona:
- Co, wam też się wydaje, ze on tam źle śpiewa i powinno być ORGANIZM?
Druga sytuacja podobna. Siedzimy sobie w domku ze znajomymi, radyjko gra, w radyjku Maleńczuk śpiewa. Młoda razem z nim "Tango libido, ona by chciała do trójkąta..." Na nasze parsknięcie:
- No co się znów ze mnie śmiejecie?
I potem do młodego :
- O co chodzi ? Bo Tango Libido, to jak jakieś Tango Milonga, ale o co chodzi z tym trójkątem?

* * * * *

Jednym z hobby męża jest wyrób win wszelakich. Ciągle wymyśla jakieś nowe przepisy (przyznaję, że czasem się troszkę z jego hobby podśmiechujemy nazywając go czule jabolarzem). Tym razem przyszedł ze spaceru z małą reklamóweczką, której zawartość nie dawała nam spokoju. Młoda siedziała przy stole zajęta robieniem jakichś kasztanowych ludzików, a ja próbowałam dowiedzieć się cóż jest w tajemniczej siateczce...
Okazało się, że owoce dzikiej róży:
- Bo wiesz kochanie wymyśliłem, że podrasuję troszeczkę jedno z tych półwytrawnych jabłkowych. Dzika róża nada mu przecudnego aromatu...- i tu Romix dostał słowotoku na temat wino, wina, winu, o winie...
Pewnie długo by tak nadawał, gdyby nie odezwała się młoda. Nie podnosząc wzroku od swoich ludzików, zgasiła biednego ojca propozycją wygłoszoną wypranym z emocji głosem:
- Kasztany, żołędzie, liście posiadam – chcesz?
Usiłowałam powstrzymać atak śmiechu, prawie mi się udało. Bo kiedy obrażonym podniesionym głosem powiedział do młodej:
- I nawet nie myśl, że skosztujesz tego wina!!! – miałam ubaw na całego.

* * * * *

Komp stoi w pokoju dzieciaków. Za plecami siedzącego korzystacza komputerowego stoi fotel. Kiedy ja jestem korzystaczem nie cierpię jak ktoś mi siedzi za plecami. A to ulubione miejsce młodej do czytania książek.
Skończyła czytać i pyta:
- Z kim klikasz mamix?
- Z Wojtkiem.
- A widzisz, a widzisz, dobrze, że tu siedzę i cię pilnuję – nigdy nie wiesz kto siedzi po drugiej stronie!

* * * * *

Niedzielne śniadanie jest u nas wyjątkowe, bo zazwyczaj tylko wtedy udaje nam się wszystkim w czwórkę zasiąść wspólnie do stołu. Celebrujemy więc długo, rozmawiając i żartując rodzinnie. Tym razem tylko w trójkę, bo młody bawi na "zielonej szkole". Jakoś tak ciszej niż zwykle, Ola jakaś taka zgaszona.
- Co jednak tęsknisz za bratem Oleczko? – pytam wzruszona smutkiem dziecięcia.
- A wiesz, że tak. Nie ma z kogo łacha drzeć przy niedzielnym śniadaniu

I tym oto sposobem żegnamy się z Jaiwiątkami... I pamiętaj! Dziś dzień dziecka!

Dziękuję wszystkim nadsyłającym! Pamiętaj, dzięki Tobie seria może kwitnąć! Co zrobić? Ano przypomnieć sobie odzywki dzieciaków, spisać je i podesłać do mnie. Tu podaję linek zaufania. Klikaj i pisz! W tytule maila wpisz Rozkoszne Diabełki - znacznie ułatwi mi to zbieranie materiału do następnego odcinka!

Oglądany: 24347x | Komentarzy: 11 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało