Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CXCVI - Urocza i zmysłowa...

40 106  
6   20  
Dzisiejszy odcinek dedykujemy miłośnikom zwierząt, ku przestrodze.

''NAJCZYŚCIEJSZY'' PIES NA ŚWIECIE

Odpływ w wannie był mi się zatkał. Psa prałem, sierści w rurę naszło.
Wybrałem się do lokalnego szopa w celu zaopatrzenia się w kreta czy inny zajzajer do odtykania (kolejną butelkę). [K]asjerka spogląda na mnie i kojarząc, że podobnego zakupu już dokonałem mówi:
[K] - Jedna nie starczyła?
[J] - No niestety nie, psa prałem bo już się wytrzymać nie dało, a teraz klops.
[K] (patrząc na rzeczonego kreta) - TYM??

by Myshon

* * * * *

CZY COŚ CIĘ Z NIMI ŁĄCZY?

Wczorajszy odpust parafialny, tak się złożyło, że przypadał na ten sam dzień, co pięćdziesięciolecie święceń kapłańskich jednego z naszych parafialnych księży. W związku z tym, na tę uroczystość przybyło wielu znamienitych gości (proboszczowie granicznych parafii, przeorzy zakonów, byli wikariuszowie i gość honorowy - profesor, prałat i przyjaciel jubilata) i reszta. Wszystko się niewiarygodnie ciągnęło, wreszcie doszło do składania życzeń przez wszystkich możliwych ludzi w kościele. Gdy się już wygadali, ksiądz jubilat zaczął podziękowania. Podziękował wszystkim za życzenia, księdzu proboszczowi za lata współpracy, a wreszcie prałatowi. I mówi:
- (...) ...poza trzynastoletnią współpracą i przyjaźnią, z księdzem prałatem łączy nas jeszcze jedna rzecz - MAŁY PTASZEK...
W tym momencie wszyscy zaczęli pokładać się w ławkach, co młodsi księża prawie pospadali ze swoich krzeseł, ksiądz prałat zrobił się cały czerwony, być może dlatego że to w końcu Poznań - miasto słynnej afery z biskupem Paetzem.
- ...malutka papużka, którą dokarmiam, gdy ksiądz profesor wyjeżdża - dokończył zupełnie niewzruszenie ksiądz jubilat.

by jachu_b

* * * * *

PROBLEM Z RAKIETAMI

Ostatnio zmieniłem robotę w armii na bardziej multimedialną - tzn. wszystkie rodzaje sił zbrojnych pracują wespół-zespól (mundurki kolorowe) czyli tyram w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych. Mam tam koleżkę lotnika jajcarza, pewnie jeszcze nie raz o nim napiszę...
Zasłynął już pierwszego dnia jak wkręcił jakiegoś "zielonego", że niby F-16 zawróciły nad Atlantykiem bo wyleciały z ameryki na "letnich skrzydłach i oponach".
Potem wyzwał marynarza, że oni nie tylko nie są marynarką, ale nawet nie kamizelką wojenną... i jak gość się bronił, koronnym argumentem było:
- Wy tam nawet celnych rakiet nie macie
- Jak to?
- No macie typu woda-woda i woda-powietrze, a nie woda-okręt, woda-samolot...
Marynarz wymiękał dłuższą chwilę.

by m_niebieski

* * * * *

KRWAWY HUMOR

Był w centrum grodu Kraka przy nie istniejącej już jednostce wojskowej na ul. Rajskiej sklep mięsny, w którym zazwyczaj można się było zaopatrzyć nieco lepiej w cokolwiek nadającego się do zjedzenia, a co robiło za życia ’muu’ lub ’kwi’. Rzeźnik tamtejszy znany był z nieco ciężkiego poczucia humoru.

Tak to razu pewnego wspomnianemu rzeźnikowi tasak się nieco omsknął i dość solidnie naruszył palec wskazujący, rozcinając skórę wzdłuż tegoż palucha. Niezrażony niczym rzeźnik - jakby nie było - wojskowy - nie zważając na patrzące z przerażeniem panie w kolejce, wyciągnął naderżnięty palec ku górze, pooglądał - ocenił sytuację chłodnym okiem, po czym... położył szybko na blacie i szybkim ruchem odciął z szelmowskim uśmiechem resztę zwisającej skórki... Nie pamiętam ile osób uciekło.

Innym razem, rozdając upragnione przez gawiedź świńskie kopytki i ogonki tudzież inne uszy, uradowany rzeźnik w niecodziennym humorze wziął swój wspaniały tasak i trzymając go w artystycznej pozie rzucił głośno w tłum:
- "Komu jeszcze po ryju?"

Razu pewnego kobiecina wybrzydzała strasznie chcąc wyrwać co ładniejszy kawałeczek czegośtam kiedyś muczącego. Nic co rzeźnik oferował jakoś nie podchodziło klientce, ale kątem oka wypatrzyła delikwentka kawałek krówki, który jej w końcu pasował. Rzecze więc do naszego rzeźnika:
- O! o! tam pan ma - na pieńku!.
- Na pieńku, to zaraz paniusia ze mną miała będzie, bo mnie tu kolejka stoi - odrzekł rzeźnik.

by orko

* * * * *

POPRAWIŁ SIĘ

Mamusi mojej kuchni się zachciało wyremontować. No to wzięliśmy się z bratem do roboty. Towarzyszył nam mój pierworodny.

Z polecenia "szefowej" miałem wykuć w ścianie otwór pod kratkę wentylacyjną. Wziąłem więc do jednej ręki młotek, do drugiej przecinak i wdrapałem się na taboret. Nagle do kuchni wpada Dżuniorek:
- O tata, krzywdę będziesz sobie robił?

Po pewnym czasie do kuchni przychodzi moja [Ż]ona z [D]żuniorkiem:

[D] - Sławek, co robisz?
[Ż] - Nie Sławek tylko wujek gówniarzu!
[D] - Wujek, gówniarzu, co robisz?

by Sebro

* * * * *

KLASYCZNA URODA

Kilka ładnych lat temu, w lecie, za namową koleżanek (jakiż to człowiek był naiwny...) udałam się do tzw. kosmetyczki, która miała upiększyć moją facjatę. Kosmetyczka, pani koło 60-tki, obejrzała mnie z bliska i stwierdziła, że z ryjem nic nie trza robić, bo gładki, tylko ona to by mi troszkę brwi zafarbowała. No to stwierdziłam, że skoro fachura tak twierdzi, to niech czyni swą powinność. Padło jakieś dziwne pytanie, czy nie chcę np. granatowych brwi w kształcie skrzydeł jaskółki (???). Nie chciałam. Pani podeszła z jakąś czarną mazią i pomiziała mnie nad oczami. 15 długich minut... Po zmyciu tego cholerstwa podchodzę do lustra - szok i bezdech. Jedyny komentarz, jaki przyszedł mi do głowy to: "O Q.WA!!!". Pani nie tylko zafarbowała mi brwi ale i skórę wokół. Dramat. Dobrze że słońce waliło i miałam ciemne patrzałki ze sobą. Założyłam okulary i pełna niepokoju popędziłam na umówioną wcześniej randkę. Jadę z facetem w autobusie. On ciągle mi się przygląda, z dziwnym uśmieszkiem. W końcu mówi:
- Wszystkiego najlepszego kochanie z okazji imienin!
Myślę sobie - zwariował z upału - imieniny mam dopiero w zimie - o co mu chodzi?
W tym momencie mój wzrok przyciągnęła tablica informacyjna w autobusie, na której co jakiś czas wyświetlał się napis: "imieniny Kleopatry"...

Nie muszę chyba mówić, że była to moja ostatnia wizyta u kosmetyczki...

by waber

* * * * *

LEPSZE NIŻ STERYDY

Parę lat temu, dokładnie 26 maja, wybrałem się na siłownię. W pewnym momencie na salę weszło dwóch przesterydowanych ABS-ów (ABS = Absolutny Brak Szyi). Młodzieńcy postanowili "robić dziś klatę", i w tym celu z dużym entuzjazmem zaczęli dociążać sztangę. Kiedy już oba końce sztangi spuchły jak główka nieszczęsnego dziecka z wodogłowiem, "intelektualiści" przystąpili do właściwej fazy ćwiczeń zapewniającej im przyrost masy mięśniowej. Jeden z nich (1) położył się na ławeczce i zaczął wyciskać sztangę, a drugi (2) go asekurował. Ciężar był chyba zbyt duży, bo twarz osiłka (1) zaczęła przybierać barwy od czerwonej do sinej, ale nie poddawał się, i udało mu się nawet wycisnąć cztery razy, wydając dźwięki takie jakie się wydaje mając gigantyczną obstrukcję. Jednak piąte podejście zdawało się być ponad jego siły.
1: pfffff... pffffff... pfffff...
2: Dawaj!
1: pfffff... pffffff... pfffff...ehhhhh... pfffff...
2: No, jeszcze raz! Jeszcze raz!
1: pfffff... pffffff... pfffff...
2: Za mamusię! ZA MAMUSIĘ!!!
1: pfffff...
2: Jest pięć!

by taliban

* * * * *

KUBKI SMAKOWE NA URLOPIE

Siedzimy potem w akademiku, pijemy wódzię. Pech chciał, że na Krzychu skończyła się butelka, a pić chciał. To wlałem mu po chamsku mineralnej do kieliszka... szkło idzie w górę, Krzychu trzyma kieliszek w jednej ręce, w drugiej zapitkę, wypija jedno, potem drugie, chucha i mówi:
- Inna w smaku, ale mocna, dobra... Pierwszy krok do alkoholizmu...
Od tej pory my piliśmy łódkę Bols, a Krzychu raczył się Żywcem... Zdrój...

by DJ_Skibi

* * * * *

CHWILA W RAJU

Mieściną moją wstrząsnęła ostatnio wieść, iż jednego z lokalnych biznesmenów znaleziono martwego z opuszczonymi portkami. W baraczku poniewierały się damskie desusy i opakowanie po viagrze. Pani sama się zgłosiła- zresztą ona wezwała pogotowie, okazała się być dwadzieścia kilka lat młodsza od sześćdziesięciokilkuletniego amanta. Urody wcale nie pośledniej. Siedzimy se wczoraj towarzysko i jeden z moich kolegów komentuje:
- Piękna śmierć jak dla faceta...
Na co ja:
- No cóż - znalazł się na chwilę w raju i tak mu się spodobało, że został...

by attita

* * * * *

CZYSTA PSYCHOLOGIA

Gadam z przyjaciółką na tematy ważne i ważniejsze… i o tym, że czasami w życiu się pier******
Jak to psychol(og) wbijam się na wyżyny metafizyki…
- Wiesz… czasami musi być wpierw gorzej, żeby potem było lepiej, odbijanie się od dna… itp.
W odpowiedzi słyszę:
- Hmm… czy to znaczy, ze rządy Kaczyńskich też mają głębszy sens?

by illy

* * * * *

CZASAMI LEPIEJ SIĘ NIE CHWALIĆ

Wpadły do nas zaprzyjaźnione klientki i zaczęły trajkotać z szefową i koleżanką na temat zwierzątek - co kto ma i jakie to milusie. Pieski, kotki, rybki i takie tam.
4 jazgoczące baby... Rejwach jak na jarmarku.
I coś mnie kuffa podkusiło bo chciałem się pochwalić, że nam jakieś wróble, czy inne tałatajstwo, uwiły gniazdko koło anteny.
Odczekałem aż nieco przycichną i:
- A ja mam fajnego, małego ptaszka... - i tu zrozumiałem co palnąłem...
Rechoty było słychać aż w magazynie, w którym nie wiedzieć czemu natychmiast się znalazłem...

by SuperLamer

* * * * *

POBOROWA KOMISJA LEKARSKA

Tak, tak, tak...
Było to już ze trzy miesiące temu, ale doświadczenie na tyle niecodzienne, że chowa się gdzieś głęboko w głowie i za cholerę nie chce z niej wyjść na światło dzienne...

Siedzimy w tej całej poczekalni i czekamy na nasze nazwiska, które lada moment mają się rozejść po pomieszczeniu. W końcu pada moje. Idę. Na sam początek pani Fartuchowa waży, mierzy obwody i długości, wzrok sprawdza. Potem kazała zostać w samej bieliźnie. Zimno w pomieszczeniu, blady jakiś się zrobiłem. A że posturę mam dość mizerną, to wyglądałem trochę jak szkielet Antek z podstawówki.
Czekam, aż Szanowna [K]omisja każe wejść.
Kazali wejść.
Dobra. Spokojnie. Bez nerwów. Pokaż, że jesteś silny wewnętrznie!
Wchodzę.

[K] - Ale co pan taki wystraszony?
[Ja] - Nie, nie... Ja tak po prostu wyglądam.

Jeden taki gruby lekarz wybuchł śmiechem. a był to śmiech tak głęboki, że z każdym kolejnym ’ha’ czułem zmianę ciśnienia w uchu. Z pewnością cała poczekalnia słyszała. I dopiero wtedy naprawdę pobladłem.

[Monolog wewnętrzny] Boże! Jaki wstyd! No jaki wstyd! Wejdę do poczekalni, to się będą patrzeć na 100%! Na pewno pomyśleli, że kazali mi się rozebrać, zobaczyli przyrodzenie i stąd ten śmiech...

by Mattcabb

* * * * *

A TY JAKĄ MASZ?

Praca. Wchodzimy we dwie do kibla, ciągnąc rozmowę rozpoczętą na korytarzu.

Ja: Pokaż tą swoją…
Kasia: I co?
Ja: Eee, lipa… Masz taką dziurkę jak Marta – wąską, z cienką końcówką… Moja jest szersza…

Mina Pani Lidzi, która nagle z impetem wyleciała z kabiny – priceless. Raczej nie będę jej tłumaczyć, że rozmawiałyśmy o ładowarkach do Nokii.

by trinaxe

* * * * *

CO TO BĘDZIE?

Rzecz się dzieje na ognisku zakrapianym alkoholem. Ognisko było u koleżanki która wyprosiła wszystkich domowników została tylko babcia z psem ale wyrozumiała więc nocne ekscesy za bardzo jej nie przeszkadzały. Późnym już wieczorem - nad ranem jeden z imprezowiczów Tomasz wychodząc z domku na pole w stronę biesiadników nie zauważył oszklonych drzwi. Trzask prask i huk, całe towarzystwo (no nie całe tylko ci co jeszcze dali radę chodzić  ;)  ) zleciało się zastało Tomasza zastygłego w pozycji "jedna noga na polu druga jeszcze w domu". Babcia przybiegła, piesek obok niej, wszyscy w szoku, Babcia też cisza jak makiem zasiał wszystkim nasuwa się pytanie "Co to będzie?!" Na co Tomasz pięknie otrzepał resztki szkła z ubrania podszedł do Babci przykucnął obok pieska pogłaskał i odezwał się słowami:
- Też mam pieska

by Pellakal

* * * * *

UROCZA I ZMYSŁOWA

Mam w pracy koleżankę. Prześliczne, rudowłose stworzenie o eterycznej urodzie - ogromnych, zielonych oczach, rasowej twarzy, włosy - jak powiedziałem - ma rude, ale nie wspomniałem, jak rozkoszną, miedzianą kaskadą opadają na plecy... Zmysłowe, ach, jak zmysłowe usta. Na nosku - co typowe dla rudzielców - nie wiedzieć czemu rozczulające piegi. Szczupłe ramiona, zachwycający brzuszek, cudowne biodra podkreślone prześliczną talią.
Strzeliste nogi... Piersi nie opiszę, dech mi zapiera na ich wspomnienie.
W czwartek była biedactwo u dentysty.
W piątek dopytuję zmartwiony:
- I jak było, bardzo bolało?
- No w sumie nic nie było, okazało się, że jestem uczulona na środki znieczulające.
- Ojej! - zmartwiłem się - dostałaś wysypki, spuchłaś?
- Obrzygałam dentystę.

by nicku


Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM

Oglądany: 40106x | Komentarzy: 20 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało