Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Życie codzienne Polaka w UK

72 849  
18   91  
Kliknij i zobacz więcej!Wg ostatnich badań ok. 3 000 000 Polaków wyraża chęć wyjazdu za granicę. Dlatego trochę ku przestrodze prezentujemy kilka opowieści rodaka, który już tam kilka lat mieszka. Jeśli wybierasz się za granicę to, po prostu, nie rób tak jak opisani poniżej... 

Do UK przyjechałem jeszcze przed naszym wstąpieniem do UE. Było nas tu wówczas stosunkowo mało, całe to tałatajstwo zaczęło zjeżdżać 2 lata wstecz. Młodzież wszechpolska nieznająca angielskiego, niemająca żadnego wyuczonego zawodu, skończonej szkoły ani doświadczenia zawodowego, aczkolwiek gotowa podjąć każdą pracę. I tak przytoczę tu kilka przykładów z życia codziennego w UK.

Stoję sobie na przystanku czekając na autobus to Langley zaraz obok bus station i dużego exlusywnego shopping centre. Podjeżdża autobus z charakterystycznym logo orła na czerwonym tle, w przeciągu 10 min wyturlało się z niego stado Polaków (panowie po 50-tce z wąsem pod nosem sweter a’la Kononowicz, baby w chustach na głowach, i paru dresów, którzy w ciągu następnych 10 min zorganizowali się i podzielili na 2 grupy, wszyscy oczywiście wyposażeni w śpiwory i wielkie torby wypchane po brzegi konserwami. Grupka około 20 osób stoi jak słup soli i patrzy na około.  To co robimy ku&wa?? Zapytał jeden... pada odpowiedź ... Jak to co? Pracy szukać idziem... Za chwilę następne pytanie - Mówi ktoś po angielsku??... cisza.... ktoś z tyłu macha ręką - Ja trochę mówię... NO TO GDZIE IDZIEMY?? Ktoś palcem pokazał (no prawie jak E.T. w tym filmie) na te duże shopping centre... po czym wzięli torby i ruszyli na podbój UK.

Inne story dotyczące krętactwa Polakow w UK.

Jedni drugich oszukują (oczywiście każdy tu mieszkający słyszał historię gangu polsko - rosyjsko - ukraińskiego, który skutecznie umieszczał ogłoszenia w prasie polskiej dotyczące pracy w UK. Język nie wymagany, 7 funtów za godzinę. Umawiał się z takimi ludźmi na Victoria Station, odbierał ich, pobierał od nich fikcyjne opłaty za wyrobienie dokumentów a później umieszczał w domu za który podobno zapłacili żeby pomieszkać tu przez miesiąc. Potem w nocy wpadał do niego właściciel i wywalał wszystkich na zbity pysk twierdząc, że pieniędzy nie dostał. No nieważne, to są małe przekręty.

Ale opowiem wam o absolutnym geniuszu.

Gość umieścił ogłoszenie w prasie polskiej, że potrzebuje 100 osób do pracy w fabryce Marsa w SLOUGH, znalazł ludzi nie mówiących po angielsku, zorganizował 2 autokary i faktycznie zabrał tych ludzi po przyjeździe do UK do fabryki MARSA, która mieści się w Slough. Cała wyprawa była już wcześniej zorganizowana. Wszyscy weszli do środka a pracownicy Marsa oprowadzili głupich Polaczków pokazując im całą fabrykę.

Oczywiście cały czas mówiąc po angielsku i będąc przekonani, że to wycieczka z Polski. Natomiast genialny Polak, który to zorganizowal cały czas tłumaczył text trochę go zniekształcając dodając, że jutro tu będziecie pracować, tylko się słuchajcie itd...

Po skończonej wycieczce owy geniusz pobrał od każdego opłatę w wysokości 70 funtów od łebka za załatwienie pracy, trening i formalności. Lipa rzecz jasna (oczywiście wszyscy byli oczarowani zarówno miejscem domniemanej pracy jak i pieniędzmi oferowanymi przez pracodawcę więc bez gadania zapłacili po 70 funtów) dodał jeszcze, że następnego dnia o 7 rano mają się tu stawić przed szlabanem. No i następnego poranka przed szlabanem fabryki MARSA w której robi około 600 osób stanęło 100 Polaków, którzy nie mogli wytłumaczyć czego chcą ani po co tu przyszli. W końcu zaczęli zgodnie i chóralnie powtarzać:
- WORK WORK WORK WORK !!! ;) 
W końcu ktoś wywlókł z fabryki pracującego tam Polaka, który znał obydwa języki, który oświadczył stojącym przed szlabanem:
- ’’WYCIECZKI BYŁY WCZORAJ"

Teraz z innej beczki (a to odnośnie kradziejstwa :) )

Polacy znani są tutaj z tego, że kradną wszystko co da, a nawet czasami nie da się ukraść... nawet rzeczy na które się normalnie nikt nie rzuca...

Najgorszy z możliwych przyklad :]

Mój sąsiad (NIE KOLEGA TYLKO SĄSIAD) ukradł roznosicielowi prasy cały wózek z zawartością około 120 gazet. Zaznaczam, że bezpłatnych. Po czym próbował je sprzedać.

Inny przykład...

Każdy mieszkający w UK Polak zna sklep o wdzięcznej nazwie Poundland. Jest to sklep słynący z tego, że wszystko jest tam po funcie. NAJTAŃSZY Z MOŻLIWYCH, produkty są tam w większości biednej jakości aczkolwiek trafiają się dobrych firm kosmetyki i słodycze. I tu znowu daliśmy czadu. Kilkakrotnie złapano już tu Polaków na bramkach wyjściowych próbujących coś wynieść z tego żałosnego sklepu baterie paluszki, szampon, (dziewczyna chciała ukraść raz gumki do włosów).

Teraz przykłady skąpstwa:

Wynajmowałem ludziom pokój, którzy mieli ustalone cykliczne menu na każdy dzień tygodnia. Jedyne rzeczy, które jedli to kulki mocy (PULPETY W SOSIE POMIDOROWYM) jedna z tańszych tutaj rzeczy jakie można dostać do jedzenia za 22pi... oraz ryż z puszki z mlekiem za 18pi ten drugi bije do tej pory rekordy popularności sprzedaży ;D Ci ludzie byli naprawdę skąpi na maxa... i do tego chciwi... nigdy nie dorzucali się na papier toaletowy, plyn do zmywania naczyń czy worki na śmieci twierdząc, że ich nie używają bo śmieci nie robią, jedzą jedzenie z puszki i załatwiają się w pracy... teraz trochę o ich chciwości...

Gościu miał laptopa, którego kupił okazyjnie od złodzieja, później oczywiście sprzedał ale nie o tym mowa...

Założyłem sobie internet bulldoga 16 mb gościu stwierdził, że skoro mam 16 mb to mogę mu za darmo po kabelku puścic necik. Ja stwierdziłem, że nie mam nic przeciwko ale niech kupi kabel sobie i router... bo ten co mam jest adslowy z jednym wyjściem. Oczywiście nie kupil kabla ani routera i stwierdził, że jestem chciwy po prostu. Za jakiś miesiąc pojawiła się na rynku oferta firmy Netnavigator beznadziejny, tani, internet bezprzewodowy o maxymalnej prędkości 1mb. Gość się połasił i wybrał najtańszą opcję tej firmy - 1mb łącze + limitowany download do 20 gb na miesiąc za 6.99 funta na miesiąc ;D Oczywiście przyszedł mi się pochwalić, że ma za 6 funta bez routera i kabla i niby taki sam dobry jak mój.

BÓG GO POKARAŁ :] za miesiąc dostał rachunek na 206.99 funtów kary. 6.99 f abonamentu i 200 funtów kary bo przekroczył limit ściągania 3 krotnie, co było uwzględnione w umowie (po anglikańsku oczywiście) ale skoro angielskiego się nie znało to wzięło się to, co jest najtańsze, a nie zawsze najlepsze.

Przykład Polaków oszczędzających na piwie :PP

Lokalny sklep u Hindusa, sprzedają polskie piwo niestety ceny są dość wysokie ale towar zawsze schodzi. Facet najpierw ceny miał stosunkowo niskie, mało osób jednak piwo kupowało, często owy towar się przeterminowywał, a że Hindus to taka odmiana Żyda nawet na przeterminowanym towarze starał się gość zarobić... więc obniżał cenę zawsze o jakieś 40 pi pisał "Out of date" i sprzedawał ;pp Normalnie piwo nieprzeterminowane jest po funcie zrobił je na 1.20 i ciągle mu schodzi... a jak się przeterminuje to sprzedaje je po 80 pi. Polacy wtedy kupują je masowo. ;>

Teraz calkiem świeży przyklad...

Polak wchodzi do sklepu ’’spodnie ogrodniczki umazane farbą, sweter, wąs pod nosem i obowiązkowa czapka z daszkiem. Facet zza lady pyta:
- How can I help you sir??
Koleś naprutym głosem mówi:
- DAJ MI KURWA WÓDKĘ - oczywiście po polsku. :)
HINDUS text wybąkał:
-  POLAK POLAK... WODDKA WODKA??
Polak:
- YES KURWA WODKA!!!!
Hindus:
- SMALL BOTLE OR BIG ONE - i pokazuje palcem małą i dużą butelkę.
Polak:
-  PRZECIEŻ MÓWIĘ, ŻE MAŁĄ CIAPAKU... ;)

Przykład dobrze wychowanych dziewcząt polskich

Stoję w kolejce w sklepie u Hindusa...

Przede mną 2 Polki około 35-40 lat, dosłownie takie MOBY DICKI, 2 razy grubsze ode mnie zmalowane jak myszka Micky, w miniówach ;] razem z nimi kolega mniejszy od nich o połowę... Gość się pyta What can I get you... klientki zajarzyly, że pyta co chcą i jakimś słabym angielskim:
-  4 stellas (popularne piwo w UK mimo, że z Belgii) and ONE WODKA.
Koleś patrzy z uśmiechem:
-  ONLY ONE TODAY??
Polki się śmieją i pokwikują na przemian w końcu text cytuję:
-  "JE JE ONLY ONE TODAY !! TODAY NOT WEEKEND TODAY NORMAL DAY WORK DAY MONDAY " 
I wyszły zanim podszedłem do kasy... wpada jedna z nich z powrotem i text:
-  OK OK ONE MORE BOSS 8)

Sytuacja w banku sprzed 3 lat (rodzynek) ;-)

Stoję w kolejce do customer service przede mną grupa gotowych i zwartych Polaków w rękach paszporty, już wiadomo że chcą otworzyć konto.

Podchodzą i coś belkoczą na podobę ( ME GIVE YOU DOCUMENTS YOU GIVE BANK ME MONEY WORK BANK ) ja się śmieję, brechtam z tylu... jeden z nich text:
- No Gośka angielski podszkoliła widzę...
Babka za biurkiem w końcu się skapnęła, że chcą konto otworzyć no i im tłumaczy co maja przynieść: list od pracodawcy, paszporty i wypełnić formularz... Polka mówiąca po angielsku krzyczy na babkę:
-  YOU DON’T UNDERSTAND!!!! ME HAVE MONEY BIG MONEY GIVE YOUR BANK I HAVE DOCUMENTS LOOK !!!
Babka już zmieszana mówi:
- OK, OK, i will open you a bank account just give some proof of id (dokument tożsamości) something with you photo and signature (coś z pani zdjęciem i podpisem)
Polka krzyczy:
- FUCK FUCK!
Z tyłu Polacy się pytają co ona kurwa chce... Polka, która mówiła po angielsku do nich mówi:
- Mówi...  nie wiem, coś pierdoli, że chce papiery z home office...
Za chwilę text:
- Wiesz przecież, że Rysiek jest na nielegalu z Wieśkiem :)
Wiesiek już czerwony oczy mu się powiększyły... Babka zza biurka podirytowana mówi do niej:
- Niech mi pani da ten paszport (po angielsku) 
I łapie w dłoń paszport Polki. A ta zaczyna się drzeć w niebogłosy:
- Home office! Spierdalamy ekipa!
i wybiegli z krzykiem ;>

1

Oglądany: 72849x | Komentarzy: 91 | Okejek: 18 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało