Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CVIII

17 242  
1   4  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

ANUŚ

Za dzieciaka po lekturze jakiegoś komiksu, w którym bohater dostał ostrzeżenie za pomocą noża z karteczką wbitą w ścianę obok jego głowy, chciałem się nauczyć robić tak samo - wziąłem stary znaleziony zardzewiały scyzoryk, karteczkę papieru przymocowałem sznurkiem do pnia lipy i rzucałem.
Wszystko stało się błyskawicznie.
Rzuciłem scyzoryk, scyzoryk leci, pojawia się Anuś, Anuś wychyla głowę tak, że ta znajduje się dokładnie na torze lotu scyzoryk - karteczka, pyta się "Co robisz?", scyzoryk BAM trafia go dokładniutko między oczy. Ja otwieram oczy i jestem jakieś 200 metrów dalej (uciekłem z miejsca zdarzenia). Za chwilunię moja mamuśka woła mnie z okna żebym natychmiast przyszedł do domu (2 wspaniałych "kolegów" w tym czasie zdążył ją poinformować o tym co się stało), po czym dostaję "wypłatę" pasem.

ps. Anuś dostał na szczęście drugim końcem scyzoryka - żyje i ma się dobrze.

by Rumuneczek

* * * * *

ZJEŻDŻALNIA

Dzieckiem będąc (4-5 lat) mieszkałem w pobliżu osiedla, na którym był plac zabaw. Zwyczajny był: kilka huśtawek, piaskownica, i - co najważniejsze - zjeżdżalnia, po której zjeżdżało się do piaskownicy. Stanowiła obiekt moich marzeń.
Pewnego dnia wybrałem się z siostrą (kilka lat starszą) na owy plac. Wsadziła mnie do piaskownicy, po czym poszła rozmawiać z kumpelami.
Ja w międzyczasie przyglądałem się dzieciom na zjeżdżalni. Sam chciałem bawić się tak jak one, tak więc wspiąłem się na samą górę, siadłem w odpowiednim miejscu i odepchnąłem się.
Jakaś tajemnicza siła sprawiła, że nie pojechałem do przodu, tylko wypadłem za barierkę. Tą siłą był mój sweterek, który zaczepił się o zjeżdżalnię. Po chwili wisiałem głową w dół, widząc jak moja siostra rozmawia z psiapsiółkami. Zdawało mi się że krzyczę wniebogłosy, ale chyba ze strachu zapomniałem języka w gębie.
Miałem wrażenie że wisiałem tam około pięciu minut. Niestety... Po chwili spadłem, uderzając przy okazji głową o betonową piaskownicę.
Dopiero wtedy odzyskałem mowę. Siostra pędem zabrała mnie do domu, a stamtąd rodzice na pogotowie. Skończyło się tylko na niewielkiej bliźnie na głowie.

by ElmoZmC

* * * * *

POMÓGŁ

Wakacje w górach, wiek - 9 lat. Znajdowałem się z rodzinką w wesołym ośrodku pełnym wesołych i radosnych dzieci. Na terenie ośrodka znajdował się taras na zboczu górki. W dół było z 6 metrów. Spadłem z niego podczas oddawania moczu za barierką, warto dodać, że zepchnięty przez jedno z tych wesołych i radosnych dzieci. Skutki: wybita miednica, 3 tygodnie w łóżku i spier**** wakacje.

by Jebutor @

* * * * *

ZJAZD

Rowerek lubiłem od dzieciństwa, nauczyłem się jeździć w wieku 3 lat i dumnie demonstrując nowo nabytą umiejętność przed babcią wywróciłem się malowniczo zdzierając przy tym łokcie i kolana. Ale nie o tym będzie opowieść. Lat miałem 13, może 14. Wybrałem się z kumplem na przejażdżkę po wrocławskich terenach zalesionych, przystanęliśmy po półgodzinnym wojażu na szczycie 30-metrowej górki. Jako amator szybkiej jazdy od razu odkryłem szeroooką i pozornie płaską równię pochyłą. Bez namysłu nabrałem rozpędu na szczycie i ruszyłem w dół, w tym momencie dostrzegając 4 w miarę płaskie schodki (zjazd był zrobiony mniej więcej w ten sposób: 3-4 m płaskiego -> schodki -> 3-4m płaskiego itd ). No problemo, wybiłem się i zadowolony przeleciałem nad nimi. Lądowanie przednim kołem na następnych schodkach skończyło się przelotem z saltem przez kierownicę. Jakby tego było mało dostałem na dobitkę wyprzedzonym przeze mnie przed chwilką rowerem w głowę. Konkretnie przednią zębatką w skroń. Do dzisiaj mam bliznę.

by Jebutor @

* * * * *

PLACKI

Kumpel opowiedział mi jaką zabawę urządzał sobie z kuzynem na wakacjach. Koło ich domku znajdowała się polana na której pasły się krowy na łańcuchach. Tą polaną często przechodzili turyści. Akurat na te wakacje "przypadkiem" zabrali petardy, które po zapaleniu wtykali w krowie placki i patrzyli jak one wybuchają. Razu pewnego obok przechodził jakiś dziadek i gdy zobaczył że kumpel i jego kuzyn robią coś nad kupą z ciekawości podszedł. Obaj nagle zaczęli uciekać. Dziadek podszedł jeszcze bliżej i bum. Dodam tylko, że miał białe spodnie.

by Dino120

* * * * *

BAR

Historia którą będę pamiętał do końca życia: mam rodzinę na Ukrainie i raz na jakiś czas ich odwiedzamy. Jedna z moich pierwszych wizyt (bodajże miałem 8-9 lat) zaczęła się dość tragicznie. Stanęliśmy już po Ukraińskiej stronie granicy, a że na jedzenie się czeka, to ja i moja siostra (dwa lata młodsza) goniliśmy się po lokalu. Gdy mnie doganiała, odwróciłem się do niej i pokazałem język. Biegaliśmy dość szybko i poślizgnąłem się o taki dywanik, co leżał na płytkach... Było za późno... Taką stłuczkę zaliczyłem ze stołem (dodam, iż to restauracja co nie ma krzeseł, a stoliki są może na wysokości 30-35 cm), że miałem wstrząs mózgu, przecięty język i straciłem parę mleczaków. Oczywiście żyję jak widać, choć do dziś mam zgrubienie na języku od zębów mlecznych... Nie powtarzajcie...

by Quorce

* * * * *

POCISK

Sporo starszy brat był baardzo rozrywkowy. Lubił wystrzałowe imprezy z kolegami. Połowa lat 60-tych. Giżycko w okolicach którego toczyły się ciężkie walki podczas wojny. Brat miał wtedy jakieś 8-10 lat. Ojciec usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z piwnicy. Zajęty, krzyknął co brat robi.
- A nic nie robimy z kolegami, tylko piłujemy znaleziony pocisk.
- On może wybuchnąć!
- Mamy drugi.

by Sq2fog

* * * * *

GWIAZDA

Pewnego pięknego lipcowego dnia u dziadków na wsi razem z bratem, który był troszkę starszy (ja miałem 11 lat) postanowiliśmy wyciąć z blachy gwiazdę (pomysł zaczerpnięty z komiksów o wojowniczych żółwiach ninja). Oczywiście chcieliśmy porzucać, pięknie się wbijała w deski stodoły, ale zobaczyła to nasza rodzicielka i skonfiskowała gwiazdę. Kątem oka zobaczyłem gdzie została wyrzucona i po jakimś czasie zabawa rozpoczęła sie na nowo z dala od oczu starszych. W pewnym momencie wbiła się dość wysoko w stodołę i potrzebna była drabina aby ją wyciągnąć. Szybciutko coś zorganizowaliśmy i juz się wdrapywałem. Gwiazda wbita była dość głęboko, więc potrzeba było dużo siły, aby ją wyciągnąć. Szarpnąłem mocno i gwiazda wbiła mi się w brodę. Dopiero jak brat mi ją wyciągnął (ja byłem w lekkim szoku) polała się krew. Ponowna konfiskata gwiazdy, już nie zobaczyłem gdzie została wyrzucona, parę rękoczynów na mojej i brata osobie ze strony rodziców + blizna ku pamięci.

by Pyrusss @

* * * * *

BLACHA I SIANO

To będą dwie opowieści, w których głównymi bohaterami byliśmy wspólnie z kuzynką. Reszta to było tło.

Pierwsza odbywała się w czasie wakacji, pod blokiem mojej kuzynki był trawnik, a na nim powiedzmy centymetrowa blacha metr na metr.
Jak wiadomo pod taką blachą są fajne tunele zrobione przez robale, które chcieliśmy obejrzeć. I tunele i robale. Kuzynka, ja i jeszcze jeden mały człowieczek podnieśliśmy blachę próbując zajrzeć. Fajnie było, ale nie udało się blachy całkiem odwalić. Mały człowieczek pierwszy odpadł i puścił. Mi i kuzynce było wtedy ciężej i oboje puściliśmy blachę.
Ta upadła. Na girę mojej kuzynki. Nie miała gdzie jej wkładać. Giry. Skończyło się gipsem na nodze, a w ramach promocji dostałem wpi$%&dol od ciotki. Tłukła mnie 35 cm linijką dyrektorka podstawówki, której mottem było hasło: dzieci się nie bije. Gdyby jeszcze żyła, powiedziałbym: suka.

Bohaterami drugiej opowieści jest również ta kuzynka, ja i paru statystów.

Akcja dzieje się na podpoznańskiej wsi. Jak wiadomo najlepszą zabawą bachorów jest skakanie na siano. No ale co zrobić jak siana nie ma na klepisku? Należy siano zrzucić z góry. Ochoczo zabraliśmy się za to, trochę już tego siana było na dole. Ja stałem na dole dyrygując gówniarzerią, kuzynka na górze zrzucała. Nie tylko siano. Siebie też zrzuciła. Trzymała siano w łapach i nie zauważyła, że pod nogą nie ma już gruntu. Spadła plackiem na beton tak jak stała ale siana nie puściła. Może dzięki temu żyje?
W każdym razie jak już ją podnieśliśmy zalaną krwią, to stwierdziłem (mając w pamięci poprzednie doświadczenie z linijką), że najlepiej będzie zaprowadzić kuzynkę do obory, nakapać krwią koło byka i powiedzieć, że ja kopnął. Cisza jaka zapanowała po zdarzeniu niestety pokrzyżowała moje plany. Jak bachory się cicho zachowują, to zawsze jest powód do niepokoju. Dorośli przylecieli zanim nakapaliśmy.
Jak się można domyślić to ja byłem winny, tym razem byli moi rodzice, więc tłuczenia linijkami nie było, ale stwierdzenia, że złośliwy gówniarz ją zepchnął z góry i owszem.
Aha, kuzynka spędziła tydzień w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu, ucząc się pić z kubka dla małych dzieci (z takim dzióbkiem), bo ciężko jej było poruszać dolną wargą, przebitą na wylot górnymi jedynkami.
Jak się stało, że ich nie straciła (i jedynej i warg) to nie mam pojęcia, widać nad bachorami czuwa ten sam Bóg co nad pijakami.

by Samezrp @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!


Oglądany: 17242x | Komentarzy: 4 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało