Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Wielka księga zabaw traumatycznych CII

17 712  
3   4  
Kliknij i zobacz więcej!Dziewczyny na koloniach to już wręcz pewne kłopoty. Półkolarki i ślizgawki to bankowy ból. A urodzeni z siekierą to w stu procentach potencjalni i nieświadomi samobójcy.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

PÓŁKOLARKA

Swojego czasu na pierwszą komunię otrzymałem od mojej rodzinki piękny rower zwany wówczas półkolarką (taka mniejsza wersja roweru kolarskiego) - moje największe marzenie.. Po kilku tygodniach znudziło mi się "kolarstwo szosowe" i postanowiłem uskuteczniać za pomocą tego urządzenia i niewielkiej górki skoki. Kiedy doszedłem już do jako takiej wprawy (jak ten rower to wytrzymywał!?) z pełną nonszalancją wykonywałem kolejne ewolucje. Przy kolejnym przejeździe i wyskoku stopy ześliznęły się z pedałów...
Lądowanie odbyło się, a jakże poprzez bardzo brutalny kontakt rama - klejnoty. Długo do siebie dochodziłem ze łzami w oczach.

by Bpowiedziuk

* * * * *

ŚLIZGAWKA

Wprowadzenie. Dawno, dawno temu, miałem wtedy 7 lat, mieszkałem na osiedlu Kosmonautów we Wrocławiu. Na osiedlu tym, między blokami, są place zabaw. Na placu pod moim blokiem była spora górka. Była zima. Z górki zrobiono wieeelką ślizgawkę.
Akcja. Była niedziela. Cały dzień spędzałem na tej ślizgawce, razem z całą bandą, podobnych mi, maniaków szybkiego zjazdu na butach. Po ostatnim zjeździe, stałem chwilę, na końcu trasy i kontemplowałem swoje umiejętności zjazdowe. Nagle zostałem podcięty, przez dzieciaka, który zjeżdżał za mną. Nie wiem, gdzie miałem wtedy ręce, ale przygrzałem z całym impetem, czołem w lód.
Obudziłem się na oddziale intensywnej opieki medycznej. Był wtorek. Lekarz stwierdził pęknięcie płata czołowego czaszki i wstrząs mózgu. Ze szpitala wypisali mnie po dwóch tygodniach. Doktor na odchodne, powiedział mi, żebym nie szastał tak życiem, bo jedno juz zmarnowałem.
Od tej przygody minęło 21 lat. Na pamiątkę został mi spory guz nad prawym okiem, wstręt do ślizgawek i dziwnie luźnie podejście do otaczającej mnie rzeczywistości.

by Lasior

* * * * *

KOLONIE

Lat mając jakieś 13 czy 14 miałem ’’szczęście’’ być kolonistą. Zakwaterowani w pawilonach (parter i piętro) często odwiedzaliśmy dziewczyny z sąsiedniego pawilonu. A że, nie wiedzieć czemu, wychowawcy starali się nam to za wszelką cenę uniemożliwić często zachodziła potrzeba błyskawicznej ewakuacji. Pierwsze piętro, pukanie, my panika i rzutem na taśmę przez balkon. Kurcze wysoko ale co tam. Ten powiew emocji. Skoczyłem, obok koleś kolanem prosto na sterczący z ziemi zaostrzony palik. Noga niesprawna przez wiele lat, a ja od tamtej pory nie wchodziłem nawet na małe drzewka.

by WiecznyWedrowiec

* * * * *

TE DZIEWCZYNY ZGUBIĄ KOLONISTÓW

Mając lat koło 10 pojechałem na kolonie. Pewnej nocy z kolegami zachciało nam się odwiedzić dziewczęta na piętrze. Niestety, w drodze powrotnej zostaliśmy schwytani przez wychowawcę, a ponieważ była 1 w nocy, zostaliśmy doraźnie osądzeni i skazani na wykonanie po 500 przysiadów. Rano oczywiście potworne zakwasy w udach i schodzenie po schodach tyłem. Ja miałem dodatkowy pech trafić właśnie na schodach na jedną z dziewcząt - czymś jej podpadłem i dostałem cios "z kolanka w udo" - myślałem że odlecę z bólu... Potem jeszcze strach że będę wyrzucony z kolonii, ale skończyło się tylko na tym, na szczęście, że nie dostałem na koniec kolonii żadnej nagrody (mimo, że byłem przewodniczącym) To mnie nie oduczyło łazić za dziewczynami, ale za to nauczyło ostrożności i indiańskiego skradania się.

by Aquilla

* * * * *

PROCH

Byłem sobie w wieku licealnym. Z kolegami nie bawił nas już karbid itp. wynalazki. Zapisaliśmy się na kółko chemiczne w naszej szkole i w trakcie zajęć poszerzających naszą "wiedzę" zmontowaliśmy ok. 1kg prochu. Ot i sobie znaleźliśmy dobrą zabawę. Ale dla mnie było to trochę mało i postanowiłem wzbogacić nasz wynalazek o barwne dodatki (sprawiały, że dym był kolorowy itp.). Podczas któregoś testu i spalania kontrolnego małych ilości prochu na metalowej szpatułce włożyłem ją do słoika z prochem aby nabrać kolejną porcję. Prawie w tym samym momencie zdziwiłem się niewymownie gdyż cały słoik prochu wypalił w moją twarz. Cóż szpatułka nagrzała się do odpowiedniej temperatury. Wyniki zabawy to spalone brwi, rzęsy i duża ilość włosów na głowie. Gratis oparzenia twarzy i rąk. Na szczęście nic poważnego się nie stało i udało mi się uniknąć blizn.

by Harcerzyk123 @

* * * * *

OGNISKO

Historia mojego ojca z dzieciństwa. Tata wychowywał się na wsi, a jak wiadomo - na wsi nudą powiewa na kilometr. Postanowili z kolegami rozpalić ognisko, dla zabawy. Po chwili zobaczyli wielką górę papy zrzuconej z dachu. Jako pomysłowi chłopcy wrzucili jej sporą ilość do ogniska. Efekt: kawałek papy odprysnął ojcu na plecy (lato było, wszyscy bez koszulek). Wynik: szybka podróż "komarem" dziadka do najbliższego lekarza, seria zastrzyków przeciwtężcowych i wielka blizna po oparzeniu na plecach. A o lęku przed paleniem dziwnych substancji już nie wspominam.

by Realm @

* * * * *

KAPCIE

W domu trwała "narada wojenna", czyli wizyta rodziny, mama kazała mi ubrać kapcie, a ja, jako grzeczny chłopiec podreptałem na werandę ich poszukać.
Jako że miałem jakieś 9 lat to musiałem stanąć na szafce, na dodatek trzymałem się otworzonych drzwiczek, kapci nigdzie nie było widać.
Nagle grawitacja zwyciężyła z głupotą i cała szafa poleciała na na mnie razem ze wszystkim w środku.
W sumie to uratowały mnie tylko ręczniki które spadły najpierw na mnie.

Najśmieszniejsze jest to że siedziałem jak trusia i dopiero po jakichś 10 minutach wpadła mama zadziwiona co tak cicho siedzę, trochę się zdziwiła.

by Balduran

* * * * *

BABSKIE KŁÓTNIE

Kiedy byłam mała (cos ok. 5) i byłam u babci z moją kuzynką o coś się pokłóciłyśmy. Nie pamiętam już o co poszło, ale pamiętam, że nie wiadomo skąd miałam w ręce połówkę cegły. Zdenerwowana na Aśkę (bo tak miała na imię) odgrażałam się, że w nią rzucę. A ona powiedziała coś w stylu "a rzucaj" i tak się sprzeczałyśmy, aż w końcu cisnęłam cegłówką z całej siły wprost w jej głowę. Aśka (o dziwo "nic" jej się nie stało) pobiegła do domu... A ja za nią bo bałam się, że dostane lanie.
Chociaż nie powinnam bo przecież mi pozwoliła.

by Ela @

* * * * *

MEGA KAPSEL

Swego czasu na naszym podwórku popularne były wyścigi kapsli po wyrysowanych kredą na asfalcie trasach. Kapsle zazwyczaj wypełnione były plasteliną lub woskiem, uzupełnione karteczką z flagą jakiegoś państwa. Pewnego dnia postanowiłem zrobić mega kapsla, wielkiego i ciężkiego. Wziąłem nakrętkę od wódki, całą po brzegi wypełniłem roztopionym woskiem a na wierzchu postanowiłem odcisnąć orzełka z monety. Sęk w tym, że nacisnąłem tak mocno, że roztopiony wosk pod ciśnieniem zalał mi całą twarz i oczy. Do dziś pamiętam zaschnięte woskowe krople na rzęsach.

by A @

* * * * *

STARY A GŁUPI

URODZONY Z SIEKIERĄ


Mój ojciec, wówczas jeszcze jurny i durny, został podpuszczony przez swoją teściową a moją babkę aby porąbać drewno na opał. Przerąbywał wielkie kloce na mniejsze kawałki, takie które się zmieszczą do pieca, a że żonkoś był z niego świeży i zależało mu na tym żeby zrobić dobre wrażenie na teściowej, strasznie się przy tym puszył, że co to nie on, że nie pierwszy raz drzewo rąbie, że on to się niemal z siekierą w ręku urodził. Niestety siekiera mu się przy tym jakoś nieszczęśliwie wymknęła z ręki i uderzyła w ziemię zamiast w klocek do rąbania. Na tej ziemi była jednak stopa ojca. I teraz sedno tej opowieści. Siekiera spadła pod takim kątem, że wycięła ojcu tylko jednego palca. Na dodatek środkowego. Na szczęście na pogotowiu udało się go przyszyć.

by Teufel9 @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

A na zakończenie lubiany bonusik traumatyczny. Dziś historia z serii jak samemu się wpakować w kłopoty:

Nie wiem do czego to zaliczyć więc piszę tutaj...
Któregoś pięknego dnia całkiem niedawno naszła mnie potrzeba pójścia do łazienki. A że ja tracić czasu nie lubię, to manewr zrobiłem taki, że wszedłem do łazienki, rękami zamykałem drzwi, a nogą chciałem deskę podnieść z sedesu...
Pomysł nawet dobry gdyby nie fakt że podczas podnoszenia deski kapeć mój ześlizgnął mi się z nogi (albo gdzieś zahaczył) i wpadł do środka...
Na szczęście chwilę przed tym grałem w WarRock-a po necie i refleks mi się jeszcze nie wyłączył więc kapeć długo się nie suszył...

by Strusiowaty

Ja w sumie też nie wiedziałem gdzie to dać, niech więc będzie bonusik!

Oglądany: 17712x | Komentarzy: 4 | Okejek: 3 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało