Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CLVII - Exit?! Exit?! Exit?!

38 430  
4   7  
W dzisiejszym wydaniu Autentyków dowiecie się, jakie rzeczy można robić w Javie, jak udanie spędzić wakacje, oraz co możecie znaleźć w menu pewnej kaszubskiej restauracji. Na początek historia pewnego melomana...

MELOMAN


Kiedyś zadzwoniła do nas żona wielkiego, żyjącego jeszcze, polskiego kompozytora...
Przyczepiła się, bo w czasie transakcji jej kartą Diners, było polecenie kontaktu z wystawcą i trzeba było zweryfikować dane, których oczywiście Pani P. nie chciała podać (m. innymi data urodzenia – wiadomo, pytanie dla starszych Pań poniżej pasa). Anyway, transakcję obsługiwał kolo, który był w naszym depie już na gościnnych występach, bo pracował na zlecenia i właśnie zmieniał pracę na stałą i odchodził od nas. Szczerze miał w nosie to, kim jest ta Pani.
No i dialog pomiędzy naszym kolegą, a Panią P. trwał:
- Proszę Pani. Proszę zrozumieć, że jeżeli Pani nie poda tych danych, to nie będzie zgody na tą transakcję!
- Co Pan mówi! Pan chyba nie wie, kto ja jestem... kim jest mój mąż! Moje nazwisko nic Panu nie mówi?
- Droga Pani, ja sobie zdaję sprawę, kim Pani jest i kim jest Pani mąż, ale co ja zrobię, jak ja nie lubię jego muzyki. On po prostu rzępoli jak nawiedzony!

by Misiek666

* * * * *

DESER

Wróciłem sobie wczoraj z pracy, obiadek spożyłem, piwko wypiłem. Błogo się mi zrobiło, moje szczęście małżeńskie przyszło się do mnie jeszcze poprzytulać. Za ścianką szwagierka robi projekt jakiś na moim kompie, bo jej zepsuty. Ścianka cienka, więc wszystko słychać.
- Coś by się jeszcze chciało, tylko nie wiem co - mówię do żony.
- Może loda na deser? - pyta żona.
- Jak zrobisz - uśmiecham się obleśnie.
- Nie o takiego mi chodziło - syczy.
A zza ścianki tekst szwagierki:
- Ja mu zrobię, jak już pozwolił mi z kompa skorzystać.
My w śmiech, bidulka nie wie o co chodzi...
- No cooo? Przecież już mu robiłam, niedobre były?
Spadliśmy z wyra. A potem musiała się przed siostrą tłumaczyć, że z mrożonych truskawek mi robiła kiedyś.

by Makabros

* * * * *

A TY BYŚ TO ZROBIŁA?

Zanim się zacznie, kilka słów wprowadzenia.
Jacek i Agata (imiona postaci zostały celowo zmienione) byli zgodnym małżeństwem od paru lat, ona go kochała bardzo, on ją trochę mniej, ale nigdy się do tego nie przyznawał. Jacek miał ciągoty do tego, żeby się rozglądać za ładnymi kobietami, ale póki co, tylko na zaspokajaniu wizualnej żądzy się kończyło. Miał też jedną z tych męskich przypadłości, co to trzyma go w domu z dala od: gotowania, prasowania, robienia prania, bo miał do tego dwie lewe ręce. Dzielna Agata starała się go wytrenować w tych czynnościach, co niestety przychodziło jej z wielkim oporem, zwłaszcza, że Jacek za wszelką cenę, starał się być jak najmniej pojętnym uczniem.
Była też sobie pewna Beata, była Jacka, dla której parenaście lat temu Jacek stracił głowę z wzajemnością, ale w końcu im jednak nie wyszło. Obecnie akceptowana przez panią domu (i nawet traktowana z sympatią - przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej), często pojawiała się w ich domostwie na wieczorkach filmowych, czy na niedzielnych plotach. Beatę i Jacka łączyły stosunki czysto przyjacielskie i rozumieli się jak łyse konie. Enyłej, na takim wieczorku filmowym byłem i ja. Agata krzątała się po aneksie kuchennym i szykowała kanapki, czipsy sypała w miski, słowem robiła wyżerę do filmu, a myśmy se w saloniku plotkowali i czekali na pyszności.
Jednakowoż czujna Agata, starała się śledzić kątem oka, co się dzieje w salonie zgodnie z dewizą, póki ja mam oko na Beatę, dopóty Jacek na nią mieć oka nie będzie.
Tymczasem rozmowa w pokoju wyglądała tak (co jak się wkrótce okazało usłyszała Agata):
(perlisty śmiech Beaty - takie blondykowate „hihihi hahaha”)
[J]acek - Wiesz mam propozycję nie do odrzucenia dla Ciebie.
(tu nachyla się i szepcze coś w ucho, znów perlisty śmiech Beaty)
[B]eata - Ale ty jesteś głupi wariacie! Nie może Ci tego zrobić Agata? Mnie musisz o to prosić? Przecież kolega tu jest, to tak nie wypada!
[J] - No weź przestań... Przecież wiem, że robisz to najlepiej na świecie! Proszę...
[B] - No dobra jak tak prosisz, to zrobię Ci to po filmie, jak Agata będzie zmywała...
(tu niczym burza wpada Agata, bo uruchomiła jej się czerwona lampka alarmowa i zazdrośnik)
[A] - Jakbyś mnie poprosił, to na pewno bym Ci to zrobiła i to dwa razy lepiej niż Beata, cokolwiek by to nie było! Więc co to było? Co miałaś mu zrobić?
Tutaj popatrzyłem na Jacka i zobaczyłem ten szelmowski wzrok - on to zaplanował! Wiedziałem, skubany!
[B] - Ależ Agatko, on mnie poprosił, żebym mu wyprasowała te wszystkie koszule, które mu wrzuciłaś do szafy i powiedziałaś, że ma se sam wyprasować!

by Aztech

* * * * *

DO YOU SPEAK ENGLISH?

Wszedł raz do naszego biura (podróży) facet. Podszedł do koleżanki i pyta:
- Czy mówi Pani po angielsku?
- Tak - odpowiedziała koleżanka zgodnie z prawdą.
Kolo się nachylił i głośnym szeptem zapytał:
- Where is a toilet?

by ewka

* * * * *

ZAPOMINALSKI

Zły to dzień był... Zły...

Wprowadzenie: Pracuję jako sprzedawca usług jednego z operatorów telefonii (jedno)komórkowej.
Najpierw przyszedł chłopaczek lat około 17 kupić telefon.
"Umowę chcę spisać" - tako rzecze i wyciąga kartę rowerową i złotówkę...

Następny chce wymieniać kartę po kradzieży - nie ma nic z potrzebnych do tego dokumentów, "bo za**bali z telefonem razem"...
- Ale wy tu wszystko macie przecież...
- Wie pan, nie dzisiaj, po kradzieżach chowamy fanty w melinie...

Ostatni wesoły przychodzi, ucapia tyłek na krześle:
- "Kerownik zajrzy w monitor, kiedy mie się umowa kończy"
Klient nasz pan, zaglądam więc w monitor, patrzę dokładnie...
- Przepraszam, ale ja tu nic nie widzę, ale jakby pan podał PESEL i numer telefonu, to bym coś zobaczył pewnie...
- Yyyy... To ja zaraz przyjdę z dowodem...
Nie wrócił....

by Przemo_K

* * * * *

GWIAZDA FILMOWA

Stoimy z kumplem na fajeczku pod pracą. Przechodzi obok nas biało-dżinsowo-luziowa panienka. Kontemplujemy jej wdzięki kołyszące się, ona nas mija, kręci dupeczką ubraną w dżinsy z luziowym napisem BABE.
Kumpel westchnął z rozrzewnieniem i mówi:
- Babe, świnka z klasą.

by Makabros

* * * * *

MEDYCYNA LUDOWA

Dziś nasza koleżanka, podczas naszej obecności u niej, postanowiła poczęstować nas pysznymi kluskami własnej roboty. Po jakimś czasie, talerz wylądował przede mną, ale byłem zagadany z kolegą i średnio zwracałem na to uwagę, ale gospodyni lekko zirytowana chcąc wtrącić cos raczej delikatnego powiedziała:
- Wojtek, zobacz jaki piękny zapach z tak przyprawionych klusek.
Ja bez zastanowienia przerywając w pół słowa dość energicznie się nachyliłem nad sama kluskę i ultra energicznie odchyliłem się do pionu z hasłem:
- Chyba oparzyłem sobie nos.
Na co poleciała błyskawiczna odpowiedź gospodyni:
- Dotknij szybko do ucha jak się oparzyłeś...

by tipros

* * * * *

PYTANIE Z UCZUCIEM

Od niedawna zarabiam na „kieliszek chleba” w firmie będącej przedstawicielstwem niemieckiego molocha. Istnieje, więc konieczność częstej, werbalnej komunikacji z „goebbelsami” (tak ich sobie sympatycznie określamy). Niestety, my ni w ząb po szwabsku, oni ni hu-hu po polskiemu. Porozumiewamy się w wariacjach angielskiego: genglish (goebbelsy) i penglish (my dumne, piastowskie plemię). Tu muszę nadmienić, że Anglik miałby kłopot ze skumaniem, o co biega, a my dzielnie sobie radzimy.
Parę dni temu siedzimy sobie wszyscy w biurze robiąc standardowe akcje pozorowane, tzn. udajemy, że pracujemy. Cisza, słychać tylko czasem ciche stukanie klawiatury (bankowo GG). Szef, przemiły, ale specyficzny (nie wiem, co bardziej) starszy pan, prowadzi rozmowę z „centralą”. Nagle z jego ust pada piękne, typowe dla penglish, zdanie:
- Achim, k**wa, ale why?!
Z relacji kumpli wiem, że takie teksty to u niego standard. Aż się cieszę, że nieczęsto bywam w biurze bo bym miał cały ekran zapluty.

by piotraz

* * * * *

MENU

W pewnej malowniczej wsi na Kaszubach jest świetna Restauracja Myśliwska. Po kolejnym już piwku kolega zgłodniał troszkę, więc poprosił o menu. Było tam m.in.:
- Udziec Sarni
- Zając po Myśliwsku
itd. itp. Naszą uwagę przykuła jednak potrawa, napisana na samym końcu:
- Gicz Daniela
Dopiero po zamówieniu potrawy okazało się, że Daniela Gicz to właścicielka lokalu...

by sexmisiek

* * * * *

UDANE WAKACJE

Kiedyś jeden kolega do mnie zadzwonił z zapytaniem o godziny i dni tygodnia w których latają samoloty z Polski do Dublina. A że kolega do dzisiaj nie wie, skąd pochodzi, czy ze Śląska czy z Małopolski - gdzieś tak pośrodku, to interesowały go loty z Krakowa lub Katowic, ewentualnie Warszawka. Udzieliłem mu wyczerpującej informacji i zapomniałem o sprawie. Wczoraj, czyli po około dwóch miesiącach od tamtego telefonu spotykam go w pracy. A on do mnie w te słowa:
- Chłopie, aleś mi pomógł, dzięki bardzo, miałem takie wakacje, że się w pale nie mieści. Tak sobie ułożyłem te loty i tak pokupowałem bilety, że wszystko spasowało.
(Zacząłem trochę wysilać mózgownicę, bo nie przypominałem sobie żeby koleś był w Polsce w międzyczasie) Koleś nawija dalej:
- Kupiłem żonie bilet do Krakowa, poleciała do domu z dzieckiem, a tym samym samolotem do mnie "koleżanka" przyleciała. Tak samo zrobiłem 3 tygodnie później, jak żona wracała... Ale wakacje miałem...

by jar_cinski

* * * * *

JAVA DLA OPORNYCH

Mam nowego pracownika. Kolo pracował wcześniej na infolinii Neo. Wiem, wiem, porażka..., ale sprzedał nam ostatnio niezłego teksta.
Dzwoni do nich kolo z ryjem, że mu internet nie hula tak, jakby chciał.
No więc się pytają kola z czym ma problem a ten wypala:
- Jak ja mam zainstalować te NAPLETY JAWA ??

by Misiek666

* * * * *

INFORMACJA PKP

Mam (nie)przyjemność pracować na dworcu w czasie wakacji, przechadzając się po peronach z informacją turystyczną.
Dni kilka temu przechodziłem się właśnie po peronie, kiedy nadjechał pociąg. Wszyscy pasażerowie dziarsko wysiedli, przed drzwiami stał już tylko pracownik PKP (ten od gwizdania i zamykania drzwi w pociągu).
Stałem jakieś 3 metry od niego, kiedy nagle podszedł do niego jegomość, na oko 50-letni z Włoch. Po angielsku dużo nie mówił, krzyczał tylko:
- Exit?! Exit!? Exit?! - próbując wyjść na powierzchnię ziemi.
Pracownik PKP zaś, z całkowitym spokojem, wręcz angielskim flegmatyzmem, choć już po polsku, odrzekł:
- Tak, tak, zaraz przyjedzie...
Po czym kontynuował swoje obowiązki...

by los_bananos

Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 38430x | Komentarzy: 7 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

24.04

23.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało