Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Rozmawiamy z polskim chirurgiem, którego praca polega na korekcie płci

64 640  
307   182  
W wyobrażeniu wielu z nas „operacja zmiany płci” to procedura równie prosta, co wycięcie migdałków, tymczasem to skomplikowane zabiegi poprzedzone długą, prawną drogą, od której w ogóle zależeć będzie los potencjalnego pacjenta. Ostatecznie jednak potrzebny tu będzie doświadczony chirurg oraz… ogromna odwaga i szalona wręcz determinacja osoby, która zgadza się trafić pod jego skalpel.
Poznajcie Piotra Świniarskiego – doktora nauk medycznych, androloga i urologa. To jeden z niewielu w naszym kraju chirurgów zajmujących się tzw. operacjami korekty płci u osób transseksualnych. Dzięki rozmowie, którą z nim przeprowadziłem, dowiecie się na czym polegają takie procedury i dlaczego (o ironio!) trzeba mieć wielkie jaja, aby zdecydować się na ten nieodwracalny krok.

Joe Monster: Wolność jest dla nas jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. To dlatego przestępcom odbiera się ją i zamyka ich w więzieniach, a systemy oparte na niewolniczej pracy ludzi uważane są za łamiące podstawowe prawa człowieka. Mało jednak się mówi o tym, że wśród nas są osoby będące więźniami własnych ciał.

Piotr Świniarski: Oczywiście, że tak. Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć czym w ogóle jest transseksualizm. W czasie rozwoju płodowego wykształcają się nam różne ośrodki w mózgu – np. te odpowiedzialne za mowę, za słuch, za czucie, za naszą motorykę itd. Są też rejony mózgu odpowiadające za naszą seksualność. To od rozwoju tych regionów zależeć będzie to, czy podobać się nam będą mężczyźni czy kobiety, czy w łóżku bardziej odpowiadać nam będzie rola aktywna czy też może bierna, ale także na przykład to, czy w ogóle będziemy przywiązywać większą czy mniejszą wagę do seksu. Jeśli w okresie płodowym jeden z tych ośrodków, który odpowiada za to, czy czujemy się np. mężczyzną czy kobietą, okaże się niezgodny z całą resztą genomu i kariotypu, to w tym momencie dochodzi do czegoś, co nazywamy transseksualizmem, czyli mamy do czynienia z osobą, której płeć mózgu jest zgodna z przeciwną płcią niż płeć fizyczna ciała danej osoby.
Taki ktoś może być w pełni rozwiniętym fizycznie mężczyzną, który ma mózg kobiecy: kocha mężczyzn, w związku chce być kobietą, w seksie chce być kobietą, w społeczeństwie chce być kobietą. Jedyną przeszkodą jest tu ciało, które nie współgra z całą resztą ośrodków w głowie. Warto podkreślić, że transseksualizm nie dotyczy tylko sfery seksualności – transseksualizm dotyczy całości aspektów płci: osobowości, roli społecznej, relacji z innymi ludźmi, zachowania, a seksualność tej osoby jest tylko jednym z aspektów transseksualizmu.

Takie anomalie próbowano, z dość mizernym skutkiem, leczyć transplantacjami jąder, lobotomią i elektrowstrząsami. Teraz mamy XXI wiek, a do dziś w Polsce nie brakuje „autorytetów” uważających, że dzięki modlitwie i otworzeniu się na Jezusa można kogoś takiego naprawić.

Dla mnie to oczywiste – jeśli jestem heteroseksualnym mężczyzną i podobają mi się kobiety, to sam pomysł, aby ktoś chciał mnie „wyleczyć” i sprawić, abym zapałał miłością do facetów i w seksie odgrywał rolę żeńską, wydaje się czymś szalonym. To są rzeczy zdeterminowane w okresie rozwoju płodowego i nie mamy na to żadnego wpływu, bo tacy właśnie się urodziliśmy. A elektrowstrząsy i lobotomie? Cóż, medycyna ma na kartach swej historii różne niechlubne epizody. Wbrew pozorom, niektóre nawet dały nam jakąś wiedzę. Trzeba jednak pamiętać, że nadal się rozwijamy.


Na pierwszym roku studiów powiedziano mi, że zanim skończę naukę, duża część wiedzy medycznej, którą wtedy posiadaliśmy, będzie już nieaktualna. Jestem przekonany, że za dwadzieścia parę lat powiemy sobie – „Boże, ale byliśmy głupi w tym 2021 roku. Przecież te zabiegi należało wykonać zupełnie inaczej!”. Kto wie? Może za dziesięć, piętnaście lat będą już badania, dzięki którym dowiemy się jakie jeszcze inne czynniki determinują transseksualizm poza rozwojem płodowym, a także jakie znaczenie i wpływ mają środowisko, wydarzenia z dzieciństwa, czy na przykład traumy z jakichś kluczowych momentów naszego dojrzewania płciowego.

... i będzie też możliwe wykonanie operacji, po której mężczyzna w pełni stanie się kobietą, urodzi dziecko, a następnie wykarmi je własnym mlekiem?

Powiem w ten sposób – na tę chwilę jest to czysta fantastyka. Żeby być matką, trzeba mieć przecież komórki jajowe. Wiedząc jednak, że mamy też komórki pierwotne (stem cells), z których mogą powstać różne tkanki i organy – ząb, skóra, włos i każdy inny rodzaj tkanki – to kto wie, może uda się kiedyś wytworzyć z tego komórki jajowe. Moja wyobraźnia na ten moment nie do końca to ogarnia, ale nie wyklucza. Gdybyś powiedział osobie żyjącej w 1900 roku, że za sto lat będziemy w stanie pobrać serce z ciała człowieka, który umarł dwie minuty temu i wszczepić je innej osobie, to prawdopodobnie popukałby się w głowę. Wierzę, że w przyszłości medycyna przyniesie nam rozwiązania i być może takie operacje będą możliwe. Za Twojego życia w nauce zdarzyły się rzeczy, w które ty, jeszcze jako dzieciak, nie uwierzyłbyś, że będą miały miejsce. A jednak się wydarzyły. Czy umawiając się z kolegami codziennie o ustalonej godzinie, pod trzepakiem, przypuszczałbyś, że za te 30-parę lat będziesz rozmawiał z nimi za pomocą grupy na komunikatorze internetowym zainstalowanym w słuchawce, która nie jest przypięta kablem do telefonu?

Pierwszy głośny, udany zabieg operacji tzw. korekty płci dokonano w grudniu 1952 roku, kiedy to 27-letni Duńczyk George Jorgensen poddany został terapii hormonalnej, a następnie przeprowadzono na nim całą serię operacji, dzięki którym młody blondyn o męskich rysach twarzy wkrótce „stał się” atrakcyjną kobietą. Wiele osób uważa, że tego typu procedury – dosłownie – ratują ludziom życie.

Gdyby 95% czasu zajmowało Ci myślenie, że nie jesteś w swojej skórze, to moment, w którym odniósłbyś wrażenie, że wreszcie, po wielu latach swojego życia, stałeś się tym, kim powinieneś być, w tym także w roli społecznej i rodzinnej, byłby dla ciebie bardzo cenny.
Zabiegi tego typu przeprowadzano już przed wojną. Ich celem było upodobnienie pacjenta wyglądowo i fenotypowo do przeciwnej płci. Natomiast pierwsze próby wytwarzania prącia z fałd skórnych, np. pobranych z fragmentu uda, podejmowano na przełomie lat 60. i 70. Prób było wiele, natomiast jeśli chodzi o efekty kosmetyczne, to na początku z całą pewnością były one mocno wątpliwe. A jednak znaleźli się lekarze, którzy trochę jak bracia Wright zapragnęli wejść na tereny nieznane i zbadać gdzie są granice, przetrzeć nowe szlaki w medycynie.
Z drugiej strony osoby transpłciowe są pacjentami bardzo zdeterminowanymi i zdają sobie sprawę, że korekta płci to proces wieloetapowy, któremu często mogą towarzyszyć komplikacje, a ostateczny efekt nie zawsze będzie idealny. Jestem skłonny przypuszczać, że nawet dzisiaj nie ma takiego pacjenta, u którego nie pojawiły się żadne powikłania.

Ze względu na treść, ten artykuł jest dostępny tylko dla osób pełnoletnich.

Żeby przeczytać go w całości zaloguj się, a jeśli masz 18 lat i nie masz jeszcze konta na JM załóż sobie konto bojownika. Wymagane jest konto aktywne.

Oglądany: 64640x | Komentarzy: 182 | Okejek: 307 osób


Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało