Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Z okazji Dnia Matki

34 944  
1   9  
Wejdż w szalony świat!Kochane te nasze mamy! Na tyle kochane, że specjalnie dla nich ogłosiliśmy konkurs. Został on rozstrzygnięty, a wśród poniższych opowiadań są i te zwycięskie. Tak więc wszystkim mamom w dniu ich święta wszystkiego, co najpiękniejsze!

Mamusia (teściowa) prowadzi mały sklepik, w którym również czasem sprzedaje. Wczoraj wchodzi do sklepu znajomy i pyta, czy jest kolejna część serialu, bo on już poprzednio kupił dwie płyty i teraz chciałby nowe, szósta chyba i siódma. Mamusia nurkuje w prasę, wyciąga jakieś "Kino Konesera" czy inną "Cinemę", za której folią widać poszukiwaną DVD i pokazując na numerek obok wyrazu "Alternatywy" mówi:
- Niestety tylko czwóreczkę mam...

by Marcjaninek

* * * * *

Jestem pracownikiem ARiMR (Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa) gdzie m.in. rolnicy zgłaszają wszelkie zdarzenia związane ze zwierzętami np. urodzenie, sprzedaż itp.
Każde zwierzątko ma nadany numer, który trzeba wpisać w odpowiednim formularzu i oddać do okienka. Niestety wielu rolników nadal ma "alergię" na celulozę i przychodzą z pustymi formularzami, żeby im wypełnić.
A było to tak:
Piękny dzień, sala pełna ludzi, kolejka. Podchodzi jegomość "zadbany inaczej", lat ok. 35, kładzie prawie pusty formularz i mówi do koleżanki:
- Dziń dobry, chciołem zgłosić urodzenie cielaka.
- Dzień dobry. Proszę tutaj uzupełnić numer matki (krowy)
Po czym odwraca się do sali i na cały głos krzyczy w drugi koniec:
- MATKA !! TY TO MOSZ JAKIŚ NUMER?

by Myca

* * * * *

Moja Mama - Mistrzyni Palenia Dowcipów, ostatnio chciała zabłysnąć i spytała:
- Słyszałam fajny dowcip. Opowiedzieć Wam bajkę o Giertychu?
- Oczywiście mamo...
- Roman ty kut*sie!
Hmmm.... Trochę mało śmieszna ta bajka sobie pomyśleliśmy, zastanawiamy się nad jej ukrytym sensem i raczej nie wybuchamy śmiechem. Mama po naszych minach zorientowała się, że znowu nie wyszło i szybciutko się poprawia:
- Aaaaa.... Bo to miała być bajka o romantyku.
Wtedy wybuchliśmy śmiechem.

by Bumbumbum

* * * * *

To było na moje 17 urodziny. Browary zostały zakupione, impreza miała być na maksa. Gadałem dzień wcześniej z moją dziewczyną (chodziliśmy ze sobą jakieś 2 miechy), aby przyszła wcześniej, żeby pomoc w rozstawianiu żarcia. Miała być tak o 17:30. Dzień urodzin 17 godzina ja wchodzę pod prysznic aby się odświeżyć. Minęło jakieś 20 minut, schodzę na dół w ręczniku a tam mamusia siedzi z moją dziewczyną, dwiema koleżankami (wszystkie chichotały) i oglądają album ze zdjęciami. A mamusia taki tekst:
- Ale nie ma co się śmiać teraz na pewno ma większego! O i przyszedł nawet się pochwalić.

by NoProblem

* * * * *

Dawne czasy. Policjant zatrzymuje samochód do rutynowej kontroli. Każe zaciągnąć ręczny hamulec. Następnie pcha samochód. Polonez toczy się jakby nigdy nic. Mama na to:
- Ojej, ale pan jest silny! Policjant osłabiony pozwala odjechać.

by Inetta

* * * * *

Parę latek temu Matula moja dostała ode mnie telefon komórkowy. Pracowała wtedy w takiej małej pralni na parterze bloku na Ursynowie. W pralni tej nie było telefonu, a Matula ze względów bezpieczeństwa wolała mieć telefon przy sobie. Telefon ten służył jej tylko do rozmów ze mną. Pewnego dnia oznajmiła mi, żebym nie dzwonił do niej w czasie deszczu. Ja zajęty jakimiś sprawami tylko przytaknąłem nie pytając "O so chozi?". Jednak parę godzin później musiałem do niej zadzwonić, ale akurat padał deszcz. Przypomniała mi się wtedy jej prośba oraz zrodziło pytanie o powód tej bezsensownej prośby. Pytanie na tyleż nurtujące, że pamiętając by nie dzwonić w czasie deszczu, powlokłem się do owej pralni by otrzymać odpowiedź. Zmokłem jak diabli, ale odpowiedź dostałem. Okazało się, że na wyświetlaczu telefonu po naciśnięciu guziczka o zmiennej funkcji określanej napisem na wyświetlaczu "Odbierz" pojawiał się napis "Wyjdź" mający w domyśle znaczenie "Zakończ rozmowę". Matula wychodziła wtedy na zewnątrz pralni, a tam nie było żadnego daszku i w przypadku deszczu mokła.

by Agraba

* * * * *

Działo się to pewnego pięknego dnia w czasie zakupów w supermarkecie. Stoję z mamą przy jednej z kas i wykładam rzeczy z wózka. Mama w tym czasie zerknęła na stojące zwykle obok kas stojaki ze słodyczami i innymi drobiazgami. Nagle święcie przekonana ,że sięga po miętowe landrynki chwyciła niespodziewanie opakowanie Durexów, położyła przy kasie i do mnie z następującym tekstem:
- O, tatuś lubi te cukiereczki to mu weźmiemy!
W tym momencie zarówno ja jak i kasjerka troszkę dziwnie na nią spojrzeliśmy, a ona biedulka zorientowała się dopiero wtedy, co tak naprawdę trzymała w ręku. Momentalnie poczerwieniała, odłożyła "gumki" na miejsce, zapłaciła i bez słowa wyszła ze sklepu, aż musiałem za nią gonić

by Tosch

* * * * *

Jest niedziela, trwa właśnie rodzinny obiad. Moja mama nagle ni z tego, ni z owego pyta mnie:
- A twój chłopak jest dobry w łóżku?

by Alorka

* * * * *

W pewne wakacje, mając około 20 lat pracowałem w Stoczni Remontowej w Gdańsku. Jako że miałem status "studenta", dostałem robotę na szlifierce pneumatycznej, czyli szlifowałem do błysku to co inni naspawali czy nacięli palnikami. W żargonie stoczniowym szlifierz to "hałer" (podejrzewam że z angielskiego "hover"). Zafascynowany pracą opowiadałem mamie codziennie, jaki to ze mnie dobry "hałer", jak to majster mnie pochwalił itp.
Któregoś dnia wracam pod wieczór ze zmiany, wchodzę do domu i słyszę rozmowę mamy z koleżanką co wpadła na kawkę:
- A mój syn pracuje w stoczni, jako ten... no.... cholera.... a, wiem, FALLUS!

by Vakh

* * * * *

Po trudach studiowania postanowiłem spędzić kilka wakacyjnych dni w rodzinnym domu regenerując to i owo. Niestety dom nie był wyposażony w połączenie z Internetem, co szybko zaczęło mi doskwierać, jako że będąc mieszkańcem akademika zdążyłem się bardzo przyzwyczaić do podręczności tegoż wynalazku. Istotnym z punktu widzenia kolejnych zdarzeń jest fakt, iż rodzice moi mieszkają w małej miejscowości, gdzie dostęp do sieci nie należał w owym czasie do nazbyt popularnych.
Zapytałem brata czy jest tu gdzieś jakaś kawiarenka, gdzie można skorzystać z netu, na co uzyskałem twierdzącą odpowiedź, iż jest taki wynalazek w pobliskiej pizzerii.
Między mną i będącą świadkiem tej rozmowy moją mamą, która w kwestii Internetu wykazywała wtedy daleko idącą nieufność, ocierającą się wręcz o ignorancję... Wywiązał się wówczas taki dialog:
Mama: A po co Ci Internet?
Ja: Poczte chciałem sprawdzić.
M: A gdzie masz tą pocztę?
J: Na Wirtualnej Polsce.
M: (tonem zblazowanego fachowca) I myślisz, że tu będą mieli Wirtualną Polskę?

by zioolek

Dziękujemy wszystkim i zapraszamy do kolejnych konkursów!

Aha. Odwiedź sklep naszego sponsora!

Klikaj na logo!

A gdy zobaczysz w Twoim mieście aptekę z tym logo - wstąp koniecznie do niej!

Redakcji Joe Monster najbardziej spodobały się opowiadania napisane przez: Myca, Tosch, Inetta. Gratulujemy, nagrody zostały już wysłane!
 


Oglądany: 34944x | Komentarzy: 9 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

23.04

22.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało