Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CXXXI - Przedstawiciele handlowi są jak saperzy...

47 323  
7   23  
Zapewne ogromna większość z Was (jeżeli nie wszyscy), korzystała z usług Poczty Polskiej. Poniżej znajdziecie historie, świadczące o skuteczności, niezawodności oraz profesjonalizmie tejże instytucji. Dowiecie się także, jakie uprawnienia można dostać w ZUSie oraz co robią niektórzy rodzice...

TO SIĘ NAZYWA PRIORYTET!


Nadaje sobie spokojnie paczuszki w środę wieczorem na poczcie - przed samą 20:00 i proszę o priorytety. Pani odpowiada, że tylko nadane do 17:00 są na dzień następny, wobec czego mówię, że niech tak czy siak będą priorytetowe. Z ciekawości zapytałem:
- Na kiedy będą?
Pani miła w okienku odpowiedziała, że za dwa dni, gdyż jest już po 17:00 - bystra i spostrzegawcza, że szok. Drugie moje pytanie było takie:
- A jakby nie była priorytetowa to na kiedy będzie? (przypomnę, że nadawałem to w środę wieczorem)
I tutaj Pani mnie powaliła:
- Jak nie będzie priorytetowa to będzie... (chwila milczenia) dopiero na piątek!

by tipros

* * * * *

LUKSUS NA CAŁEGO

Budowa domku, roboty na wykończeniu - termin goni, więc pełne szaleństwo. Po skończonym kafelkowaniu, w łazience robotnicy pod przewodnictwem pana majstra, osadzają w pośpiechu muszlę. Jak na złość nie pojawił się w pracy hydraulik, więc wszyscy wściekli, bo odbiór lada chwila. Cóż robić, poradzili sobie jakoś sami. I wszystko byłoby ok, gdyby inwestor nie zechciał skorzystać... Wtedy wydało się, że do spłuczki podłączono ciepłą wodę...

by Bladerunner

* * * * *

DLA NAS TO NIE NOWOŚĆ

Moja szanowna firma wysłała mnie z moją szefową w delegację do Londynu. Nasz brytyjski kontrahent szarpnął się nieco i zaprosił nas przy tej okazji do, jak to określił "najlepszej restauracji w Londynie" (a w każdym razie najbardziej znanej) - "The Ivy".
Siedzimy sobie zatem w "The Ivy", grzecznie konwersujemy (ja robię za tłumaczkę), delektujemy się całkiem niezłym jedzeniem, objaśniani przez naszych angielskich współtowarzyszy, że tam w kącie siedzi znana aktorka serialowa, tam jakiś inny aktor, a tam to był stolik księżnej Diany, która uwielbiała ten lokal...I tak dalej w tym klimacie. Każde danie również opatrywane jest na bieżąco odpowiednią historią - to lubił jakiś aktor, to ktoś z rodziny królewskiej...
Przyszło do zamawiania deseru. Szefowa nie miała ochoty na lody ani ciasto, zażyczyła sobie zatem coś lekkiego. Zaproponowano nam, podobno ulubiony deser królowej, coś o nazwie "Scandinavian Iced Berries". W dużym uproszczeniu były to rozrzucone na dużym talerzu, zamrożone owoce jagodowe - poziomki, maliny, jagody, porzeczki czarne, czerwone, białe itd., polane gorącą białą czekoladą. Całkiem całkiem... Spożywamy zatem potrawę, raczeni komentarzami, jakie to w Anglii te owoce rzadkie i drogie...
W pewnym momencie szefowa nachyla się do mnie z następującym tekstem (na szczęście cicho i po polsku)
- U nas to się chyba nazywa mieszanka kompotowa?

by Killa

* * * * *

NA RADZIECKIE LOTNICTWO NIE MA MOCNYCH

Koniec sierpnia zaskoczył wszystkich niezłą pogodą. Prawda. Z rana było troszeczkę marnie, lecz później zaczęło się przejaśniać, sprawiając że wycieczka na piknik lotniczy stała się nagle bardzo realna.
Dotarliśmy z małżonką na miejsce, gdzie z racji tego, że interesuję się historią lotnictwa, nie zwlekając czym prędzej oddałem się w szpony lotniczych pasji. Strzelając aparatem na lewo i prawo dotarliśmy wreszcie do stanowiska, na którym ktoś umieścił tabliczkę z napisem:
"Loty Widokowe Antonow AN-52"
Pomyślałem, że to wyśmienity pomysł i nie zważając na gorące protesty małżonki, ustawiłem się w kolejce po bilety.
Pojawił się też Antek - cud radzieckiej myśli technicznej. Samolot pamiętający czasy, gdy "wujaszek Stalin co usta słodsze miał od malin", dzierżył pełnię władzy w Kraju Rad, prowadząc go drogą "priekriasnyjej" szczęśliwości, a niejaki Kałasznikow pracował nad pewnym argumentem mającym mu to zadanie znacznie ułatwić...
Historia - historią. Antek - Antkiem. Fakt - faktem, że znaleźliśmy się w przedziale pasażerskim powyższego samolotu. Samolot miał 14 miejsc siedzących, tak więc wraz z nami na pokładzie znalazła się spora grupa amatorów podniebnych wojaży. A wśród nich ON.
ON - przy którym Rambo, Komando Foki, czy nawet nie zawaham się tego powiedzieć, Predator i Alien razem wzięci, to tylko cienkie bolki.
Gość ten, o stalowym spojrzeniu, śmiejąc się lekceważąco, w czasie gdy czekaliśmy na pilota, snuł mrożące krew w żyłach opowieści ze służby w kawalerii powietrznej, którą to odbywał w Tomaszowie Mazowieckim, dając wszystkim jasno do zrozumienia, że nie takie atrakcje nie robiły na nim wrażenia...
Zjawił się pilot. Zaryglowali drzwi. Zaległa cisza... przerywana tylko przez dręczony rozrusznik...chłe chłe chłe chłe... wprowadzając jednakowoż wśród nas prawie że namacalną atmosferę napięcia i nerwowości...chłe...chłe...chłe...
Drzwiczki pilota otworzyły się z trzaskiem:
- Szanowni państwo, lotu nie będzie. Nie wiem, zalał się czy się przelał... Co się stało temu panu? - rzekł pilot wskazując na Komandosa.
Siedzący obok gościu stwierdził:
- Nie wiem, ale chyba zemdlał ze strachu bo taki bladziutki jakiś...

by stalko

* * * * *

POSZŁA W BURAKI...

Wpada do dyżurki lekarskiej zbulwersowany facet w kufajce i taki ogólnie lepperowaty:
- Panie k**wa, żona rodziła i łobowiązków małżeńskich spełniać nie chce, coś jej pan zrobił?!
Lekarz skonsternowany pyta:
- A kiedy żona rodziła?
- Panie, już dwa tygodnie, a ona "boli i boli"! Cośta jej zrobili?
Biedny doktor tłumaczy, że to wcześnie, że szwy się nie wygoiły i w ogóle...
Na co krewki małżonek wypala:
- Żeśta se tak pozszywali, to se tera sami ru**ajta! No przecież kiedyś poszła w buraki, urodziła i do buraków wróciła...
Gdybyście nie pamiętali mamy XXI wiek...

by atitta

* * * * *

IDEALNE UPRAWNIENIA

Taką mam tyrkę, że czasem musze pytać wybiórczo społeczeństwo o kwalifikacje zawodowe, wykształcenie, staż pracy itp.
Mam ja sobie klientkę młodą w kolorze blond. Interwju trwa już jakieś 10 minut. Pytam:
- Uprawnienia. Czy posiada Pani jakieś uprawnienia? Dodatkowe kwalifikacje takie, co by pozwalały Pani wykonywać...
- A! Tak, tak. Posiadam!
- A jakie, jeśli wolno wiedzieć?
- Bo jak byłam na stażu w ZUS-ie...
- Taa, rozumiem...
- ...To dostałam uprawnienia...
- Jakie?
- Hasło i login do systemu!

by kolleck

* * * * *

CZEKASZ NA TĘ JEDNĄ CHWILĘ...

Tak to już jest na tym świecie urządzone. Ci którzy śledzili moje ostatnie wrzuty, zdążyli się już zapoznać z Grzesiem oraz z jego uroczym i jakże rozbrajającym sposobem bycia. Nadeszła ta chwila, kiedy dziewice tego świata zawyły potępieńczo i posypały sobie głowy popiołem na znak żałoby albowiem Grzegorz z wybranką stanął na ślubnym kobiercu. Po wszystkich zwyczajowych formułkach, jak to w kraju leżącym między Bugiem a Odrą bywa, goście wraz z parą młodych udali się biesiadować.
O weselu owym krążą do tej pory legendy, jakoby kieliszki były wiecznie pełne, a wokalistka zespołu zaraz po nim zmieniła płeć na męską, twierdząc że nie chce żyć ze świadomością tego, że Grzegorz został wyzuty ze stanu wolnego...
Na poprawiny stawił się komplet gości, włączając w to 84-letnią babcię oraz uroczą gromadkę dziatek w przedziale wiekowym 8-12. Młody, który całe wesele postanowił trzymać fason, teraz zaczął odrabiać zaległości, skutkiem czego po około dwóch godzinach był zrobiony na cacy.
Marynarskim krokiem podążył na scenę, dopadł do sprzętu pozostawionego przez kapelę:
- Ooooo Karraaooooke tu jeeeeeeeeest...
Chwycił mikrofon niczym Mike Jagger i pod melodię "Czekasz na tę jedną chwilę", bodajże Seweryna Krajewskiego, zaśpiewał...
- Ach jak już bym chciał międlić cycuszki mojej Ani...
Brwi teścia niepokojąco się uniosły.
Babcia zasłoniła uszy rękami.
Jedynie dzieciaki miały uciechę...

by stalko

* * * * *

DONOSICIEL

Czas jakiś temu (ładnych parę latek), wśród moich znajomych, bardzo popularne były imprezy różnego rodzaju, które odbywały się czasem i kilka razy w tygodniu. Jedni ze znajomych, którzy zaraz po szkole średniej byli się pobrali i mieli kilkuletniego szkraba, nie organizowali takichże przyjęć, a i na inne mało uczęszczali, a jeśli nawet to nigdy ze małoletnim. Nastąpiła jednak taka chwila, iż postanowili urządzić u siebie imprezkę. Było bardzo przednio i w ogóle.
W poniedziałek po weekendowych zabawach, znajomi zostali wezwani do przedszkola swego synka przed oblicze Pani Dyrektor.
Otóż przedszkolanka zadała dzieciom pytanie:
- Czym zajmują się Wasi rodzice?
Mały odpowiedział:
- Tatuś tylko wódkę pije, a Mamusia cały czas tańczy z jakimiś nieznajomymi wujkami.
Rodzice mieli "trochę" problemów przez to, a imprez więcej u nich nie było.

by bigoslandia

* * * * *

JAK TO SIĘ ZAŁATWIA W POCZCIE POLSKIEJ

Przeprowadziłem się w końcu. Poprzedni lokator nie rozliczył się z kluczyka do skrzynki, więc poinstruowany przez uprzejmego doręczyciela, udałem się na Pocztę Główną i złożyłem zamówienie na taki kluczyk. Po tygodniu (wczoraj), zaniepokojony milczeniem w tej istotnej dla mnie sprawie, zadzwoniłem do pani kierowniczki zmiany z zapytaniem o termin odbioru. Po kilku minutach, otrzymałem odpowiedź, że sprawa jest załatwiona - wysłali mi ten kluczyk pocztą...
Przede mną jeszcze załatwienie telefonu i netu w TPSA, tak więc pewnie wkrótce się odezwę...

by Bladerunner

* * * * *

MOŻE SIĘ NIE NADAĆ

Organizowałem mini-szkolenie dla kolegów w pracy. W tym celu, wynajęliśmy pomieszczenie w pobliskiej Wyższej Szkole Nieruchomości. Podczas instalowania rzutnika, stwierdziłem, że obraz będzie zbyt nisko na ścianie i dobrze było rzutnik na czymś oprzeć. Dziarsko udałem się więc do recepcji, by zapytać czy nie mają na zbyciu jakichś książek. Recepcjonistką była - nomen omen - młodą blondynką. Pytam:
- Przepraszam, czy ma Pani może pożyczyć na godzinę jakąś grubą książkę, bo chciałbym podłożyć pod rzutnik. Najlepsza byłaby książka telefoniczna.
- Tak. Mam, ale nie wiem, czy się panu przyda, bo jest z 2001 roku.

by Stabi

* * * * *

HISTORIA STAREGO PRAWNIKA

Dostałem parę minut temu maila od kumpla, który pracuje w Londynie. Kumpel jest Angolem, ale pracuje z Polakami. Koledzy mu przetłumaczyli tekst z JM o Kukiełce. On nie wie, że ja jestem autorem. Wysłał to do mnie w wersji angielskiej z dopiskiem:
"Don’t you think it’s bizzare?"
Żeby on wiedział jak bardzo bizzare...
Zakukiełkowani w odzewie tworzą już historię starego prawnika rodziny, niejakiego O.J.Kukelky, który będzie prowadził sprawy spadkowe Pana Kukiełki z Londynu...
Trzymajcie mnie...

by Misiek666

* * * * *

NO A CZEGO SIĘ MOGŁA SPODZIEWAĆ?

Rodzinka wyjechała w góry na cały tydzień, więc ja zostałam na gospodarstwie z całym kocio-psim inwentarzem. Pewnego pięknego, zaśnieżonego dnia myjąc naczynia, poraniłam sobie łapę, bo pękł mi w ręku talerz. Rana była poważna, przecięłam jakieś żyłki, krwi było mnóstwo, zasłabłam na koniec z tego wszystkiego, a nie mogłam jechać ani do lekarza ani do apteki, bo odśnieżanie auta i podjazdu jedną ręką zajęłoby mi dwa dni. Jakoś przeżyłam, ale kilka dni jechałam na środkach przeciwbólowych, a najgorsze było to, że cały tydzień musiałam sobie radzić z zakupami, karmieniem psów, robieniem babci zastrzyków, podczas gdy zapięcie dżinsów, czy otwarcie puszki dla kota było wielkim wyzwaniem. Po paru dniach wraca rodzinka, więc ja opowiadam, że tyle krwi było, że zemdlałam, że boli, że mam uszkodzone nerwy i już prawdopodobnie nigdy nie będę miała czucia w kciuku, a jakie były pierwsze słowa mojej matki?:
- A ten talerz, to od kompletu był?
Ręce mi opadły, poczułam się taka samotna...

by Roksanche

* * * * *

ROZBIEŻNY TOK MYŚLENIA

Pewnego pięknego dnia stoję sobie w kolejce do kasy w małym osiedlowym sklepie, do którego chadza się ze względu na niewielką odległość od mojej gawry i na ładne ’oczy’ ekspedientki. Dwie osoby przede mną kwitł sobie człowieczyna, który widać było po ubraniu umazanym farbą, coś tam psuł/remontował. Kiedy nadeszła jego kolej rzekł w te słowa:
- Poproszę jagodziankę...
Ekspedientka niewiele myśląc, wyciąga spod lady butelkę dykty i stawia przed oniemiałym gościem. Po chwili ciszy, facet spokojnym i wyraźnym głosem oświadcza:
- Jagodziankę - bułkę z jagodami...
Ekspedientka, nie wiedzieć czemu, miała głupią minę

by skijlen

* * * * *

ZŁOTA MYŚL

Złota myśl mojego szefa:
- Przedstawiciele handlowi są jak saperzy.
- Mylą się tylko raz?
- Nie. Nie muszą być dobrzy, trzeba ich dużo...

by Bladerunner

Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 47323x | Komentarzy: 23 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało